piątek, 10 stycznia 2014

10 MONTHS



Hej!
Nigdy nie pisałam żadnych podsumowań miesięcy Jaśka. Nie wiem dlaczego?
Może lecą one po prostu za szybko. Ani się obejrzałam i wyrósł nam dziesięciomiesięczny kawaler!
Nie nazywam go niemowlakiem. Nazwa ta mi jakoś do niego nie pasuje! Czasem mówię na niego prezes albo kawaler czy chłop. Taki jest już duży i przystojny! ;-))
Nie było łatwo przez te 10 miesięcy. Nie raz miałam dość i musiałam oddać Jaśka pod opiekę mężowi lub mamie.Też tak macie?
Jednak w ogólnym podsumowaniu nie zamieniłabym tego czasu na nic innego.
Jak nie byłam w ciąży to myślałam, że dziwnie tak jakoś byłoby mieć dziecko. Teraz myślę, że dziwnie byłoby gdyby nie było Jaśka. I nie wiem ja wcześniej bez niego żyliśmy.

Jeszcze troszkę i  będę szykować imprezkę na roczek. Dokładnie 8 marca! Może i ja z tej okazji dostanę jakiś prezent. Byłoby miło.

Z takich spraw przyziemnych jeszcze to Jaś ma 2 ząbki i chyba właśnie idą mu kolejne, bo marudzi ostatnio. Waży ok 12 kg. Mierzy ok. 86 cm. Zajada się chętnie warzywami, owocami, uwielbia mleczko i kaszki. Obiadki mógłby jeść non stop.  Czasami ma takie dni gorsze, gdy apetyt nie dopisuje. Ale dajemy radę.

Jest typowym synusiem mamusi. Staram się go nie rozpieszczać i nie pozwalam na wchodzenie na głowę i wymuszanie. Bo Jaś mimo, że mały umie doskonale wymuszać płaczem jeśli coś chce. Co innego tata. Tata dałby mu wszystko ! Często przez to mama się gniewa na tatę. Kochamy tego naszego bąbla! Jak go nie kochać? Ma ten swój uśmieszek nr 5 i wtedy serce mięknie samo! Zresztą zobaczcie!







4 komentarze:

  1. Duży z Niego chłopczyk. Czas leci bardzo szybko. Mój Synek też wszystko stara się wymusić płaczem, a właściwie to krzykiem ;) ale tak jak piszesz nie możemy sobie dać wejść na głowę.

    OdpowiedzUsuń
  2. No pewnie, że to nie niemowlak, tylko kawaler :) I to jaki duży! Szybko zlecą te 2miesiące. Chyba każde dziecko w tym wieku zaczyna testować swoje możliwości i jaki efekt osiągnie płaczem, krzykiem i wrzaskiem...
    A z tym oddawaniem, to różnie :) Przy Elizie często zdarzało mi się mieć takie myśli, a Lilki na razie jeszcze w myślach nie oddawałam nikomu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oddać na zawsze Marta! Broń Boże! Ale są takie chwile, gdy mam zwyczajnie zły dzień, Jaś marudzi, mąż mnie nie rozumie, pogoda jest do dupy i cały wszechświat sprzysiągł się przeciwko mnie. No i wtedy,żeby nie rozryczeć się lub nie krzyczeć proszę żeby na chwilkę ktoś się zajął małym. Idę się przejść. Czasem na spacer, czasem tylko na dwór i jest lepiej.

      Usuń