Wszyscy podsumowują- podsumowuję i ja!
Kiedyś podsumowania mnie dołowały. Teraz jednak podchodzę do tego inaczej. Nie patrzę już na to czego nie udało się zrobić ale staram się cieszyć z każdej rzeczy i sprawy jaką dokonaliśmy.
Przeczytałam podsumowania Oli i chyba na Nowy Rok 2014 moim mottem będą słowa jakie Katarina umieściła w komentarzu pod postem. Otóż brzmią one tak:
"Jeżeli chcesz zawsze znajdziesz sposób, jeżeli nie chcesz- zawsze znajdziesz powód."
Chyba tymi słowami będę się kierować.
Wracając jednak do tematu. Otóż w tym roku mimo wielu problemów i łez wylanych równie dużo a może najwięcej udało mi się osiągnąć.
- urodził się Jaś
- kupiłam projekt domu-mojego wymarzonego (od 5 lat miałam go wybrane)
- kupiłam meble do aneksu model KAMDUO 260 TRAWA Z ORZECHEM http://www.meblekam.pl/oferta/kamduo.html
- kupiłam pralkę- dla niektórych może to być śmieszne ale nie dla mnie (INDESIT IWSC51051C)
- kupiłam porządny stół z krzesłami do pokoju
- jakoś udaje nam się wytrwać w małżeństwie
- umarł mój ojciec-mimo, że był skurwielem to żal mi tego, że tak na prawdę nie miałam nigdy ojca.
*Nie wiem co to znaczy bawić się z tatą, podziwiać go, po prostu go kochać. Brak u mnie takich uczuć. Zawsze mówiłam, że będę się cieszyć jak umrze. Jednak przez to, że musiałam się nim zajmować jak był chory i umierający, zrobiło mi się żal najzwyczajniej, tego czego On mi nie dał. Płakałam na jego pogrzebie.Nie jest mi wstyd z tego powodu. Płakałam nad jego spieprzonym życiem. Podejrzewam, że może nie był taki zły, tylko w pewnym momencie się pogubił i nie umiał zawrócić i brnął w tej nienawiści. Żal mi ludzi, którzy są pozbawieni miłości. Bo tak naprawdę nie był kochany i nie kochał chyba. SAD ;-((
- pomimo, że Jaś jest malutki znalazłam pracę i czerpię z niej dużo radości
PODSUMOWUJĄC TEN ROK NIE BYŁ ZŁY! OBY KOLEJNY BYŁ LEPSZY.
WAM ŻYCZĘ ZDROWIA I MIŁOŚCI A RESZTY MOŻNA SIĘ DOROBIĆ. SPEŁNIAJCIE MARZENIA!
BUZIAKI!
SYLWESTRA SPĘDZAMY W DOMKU-MIELIŚMY JECHAĆ DO GDYNI ALE STWIERDZILIŚMY, ŻE TO PIERWSZY RAZ Z JASIEM I ZOSTANIEMY. POZA TYM TAM JAK WIDZIAŁAM BYŁA MASA LUDZI I LEPIEJ, ŻE NIE JECHALIŚMY! MOŻE ZA ROK. MÓJ MĘŻNY ZASNĄŁ A JA OGLĄDAM TRANSMISJĘ Z GDYNI WŁAŚNIE.ŻYCZYŁAM MU SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ALE TAK ŚPI, ŻE NIE SKUMAŁ.
Też chodziło za mną podsumowanie, ale choroba Lilki pokrzyżowała mi plany :(
OdpowiedzUsuńWiesz, że podoba mi się ten komentarz- jest taki prawdziwy, chyba też częściej będę o nim w tym roku myślała podejmując decyzję, planując cokolwiek...
Co do ojca... Myślę, że mój jest podobny. Nigdy nie dał mi miłości, poczucia bezpieczeństwa... Całe dziecięce życie zazdrościłam koleżankom ojca, w ogóle rodziny, bo nasza była po prostu dziwna. I też oczywiście doszłam do wniosku, że to jaki On jest, to nie do końca Jego wina. jego ojciec też był alkoholikiem, który tłukł żonę i dzieci. Mój ojciec był na tyle łaskawy, że ograniczał się do bicia żony. Dziś, kiedy sama mam rodzinę, nic od Niego nie potrzebuję, a przede wszystkim nie muszę się Go bać, czuję jedynie żal i chyba jeszcze mimo wszystko złość. Nie wiem co poczuje, kiedy umrze.
Ewa, życzę Ci przede wszystkim spokojnego i szczęśliwego Nowego Roku, żebyście zawsze znaleźli z mężem czas dla siebie, żebyście byli blisko, żeby Wasza rodzina byłą taka o jakiej marzyłaś, żeby Jaś zdrowo rósł i dawał Wam mnóstwo szczęścia, żeby praca dawała zawodowe spełnienie i finansową stabilizację. Ściskam!
WOW! Nie pisz tak więcej! Łza spłynęła mi po policzku! Dzięki!
UsuńTego posta tworzyłam cały wczorajszy dzień. Co chwilka jak miałam moment to siadałam a dokończyłam go dopiero w nocy.
Usuń