niedziela, 27 października 2013

W końcu chrzciny............ po 8 miesiącach

Hejka!
Długo mnie nie było i wiem, że przez to nie chcecie do mnie zaglądać. Jednak nie mam czasu. Praca i Jaś absorbują mnie na tyle, że nie mam czasu na nic więcej. A jeśli mam chwilkę to wolę się wyspać lub odpocząć.
Jaś rośnie tak szybko! Chcę z nim też spędzić jak najwięcej czasu, żeby jednak wiedział, że ma mamę. A może on mnie wcale nie potrzebuje. A ja jego?! Dziś właśnie było takie kazanie w kościele o tym, że gdyby nie dzieci to rodzice byliby nieszczęśliwi. I zdałam sobie sprawę jak bardzo kocham tego mojego bączka! Nie wiem jak żyłam gdy go nie było. I tak myślę, że ja jestem potrzebna jemu,żeby go kochać i sprawować opiekę ale bardziej potrzebowałam jego. Miałam w sobie takie pokłady miłości, że chyba bym wybuchła. Męża kocham ale wiadomo to nie to samo. Moja rodzinka wiadomo też nie dawała mi nigdy miłości. Rodzice wychowywali bez miłości. Nigdy nie usłyszałam słów "Kocham Cię".
Można by powiedzieć, że wyrosnę na zimną zołzę. Ale ja mam w sobie takie pokłady nieodkrytej miłości. Nawet sobie tego sama nie wyobrażałam.
Cieszę się, bo miłość do Jaśka każe mi codziennie wstawać, mimo, iż zimno na dworze. Idę do pracy z radością. Dzieci w pracy też dają mi dużo radości. Nie mogę się doczekać jak wrócę i zobaczę Jego uśmiech, ten błysk w oczku.

Aż się zaraz sama popłaczę.

Ale dobra. Dość tego rozczulania!
Poza tym właśnie o chrzcinach. Za 2 tygodnie mamy chrzciny Jaśka. Chrzestni wybrani. Jednak nie ci, którzy mieli być początkowo. Jednak uważam, że wyboru dokonaliśmy doskonałego. Moim zdaniem lepiej mieć rodziców chrzestnych, takich którzy się interesują a nie takich, którym to że są chrzestnymi kojarzy się tylko z obecnością na chrzcinach, przyjęciu, ślubie. Ja miałam takich i szczerze wolałabym, żeby ich nie było wcale. Nawet teraz się nie odzywają. A mieszkają blisko.
Mam nadzieję, że kontakt z rodzicami chrzestnymi Jaśka się nie urwie i będą się interesować naszym bąbelkiem, pomagać mu w życiowych wyborach. A nie daj Boże kiedyś jakby nas zabrakło się zajmą nim. Jasiek jak kiedyś to przeczytasz to mam nadzieję, że docenisz wybór matki i ojca.
Pamiętaj, że kochamy Cię!
 A ja póki mi starczy sił będę Ci to okazywać i mówić.
Boję się tylko, żeby nie zadusić go tą miłością, bo przegięcie w jedną lub drugą stronę nie jest dobre!



piątek, 4 października 2013

Tired but also happy


Hej!
Jak Wam minął tydzień, bo mi na prawdę pracowicie. Od poniedziałku do czwartku do pracy. Na szczęście piątki mam wolne. Jednak nie pospałam dziś dłużej, jak planowałam. Jaś już od 6 rano zaczął gaworzyć. Wzięłam go do siebie w nadziei, że zaśnie. Niestety nie udało się. Zaczął się wspinać na mnie, ciągnąć mnie za włosy i krzyczeć. Z rana ma tyle energii i ciągle gada i krzyczy. Ale i tak go kocham. Ostatnio na tapecie ma da-da i na-na. Czasem powie eeeee. Nie mamy jeszcze żadnego ząbka, mimo, iż lekarz zapowiadał już miesiąc temu, że dziąsełka opuchnięte. Jaś jest coraz mądrzejszy i wesolutki. W końcu ma już siedem miesięcy we wtorek.
Poza tym u nas nic nowego. Dostaliśmy pozwolenie na budowę domu. Jestem przeszczęśliwa, bo mieliśmy z tym nie mało zamieszania. Ciągle czegoś im brakowało w urzędzie i mało brakowało, abyśmy musieli jeszcze raz składać dokumenty. A to kolejne dwa miesiące czekania. Ale spięłam poślady i jakoś daliśmy radę.
Teraz tylko zacząć. Jestem szczęśliwa, że już coraz bliżej spełnienia moich, naszych marzeń.
A TO RĄCZKA MOJEGO SKARBA........ KOCHAM