poniedziałek, 27 czerwca 2016

Przedszkole

Hej!

Byliśmy niedawno na spotkaniu w przedszkolu. Takim niby organizacyjnym. Ale za dużo to ja się nie dowiedziałam. W ogóle inaczej to sobie wyobrażałam. Myślałam,ze ktoś powie po  krótce o wszystkim. A tak na prawdę przyszliśmy, dzieci się bawiły. Jedne same, jedne z paniami, jeszcze inne z rodzicami czy babciami. Potem wpadła pani dyrektor, powiedziała, że w razie jakiś pytań jest u siebie. Zamiast po krótce przedstawić co będzie potrzebne, jak z pojazdami, itp itd.
Ja jako rodzic na prawdę miałam dużo pytań, ale skoro ona wpadła i wypadła postanowiłam sama popytac nauczycielek. Też za dużo się nie dowiedziałam. Niby wszystko się okaże we wrześniu.
Wkurzyla mnie pani Jaśka. Podeszła do mnie pod koniec,gdy dzieci były na placu zabaw i stwierdziła,że z Jasiem będą chyba kłopoty, bo jak była zabawa w kółku on nie chciał w niej uczestniczyć. Nie tylko on nie chciał. Wiadomo,że inaczej będzie się bawiło dziecko,które ma w domu rodzeństwo czy kuzynostwo i bawi się na co dzień z dziećmi, a inaczej Jaś, który bawi się z mamą na co dzień i tylko od czasu do czasu z jakimiś innymi dziećmi.Na koniec dostaliśmy karteczki z rzeczami jakie dziecko ma przynieść we wrześniu. Dobrze,że koleżanka mi pozostałe rzeczy dopowiedziała, bo okazało się,że trzeba zapłacić za jakieś ksiazeczki. Tego już nikt nie zakomunikowal.
Pierwszy tydzień września mam i tak Jaśka codziennie dowozić i odbierać, bo potem się okaże jaki przewoźnik wygra przetarg na dowóz dzieci. Mimo,że szkoła ma dwa gimbusy i autobus. No, jednak niektórych rzeczy nie skumam.
Także jak przeżyję ten wrzesień to chyba sobie sama coś w nagrodę kupię

sobota, 18 czerwca 2016

Owocowo

Hej!
U mnie ostatnio jeszcze bardziej intensywnie. To za sprawą okresu wykonywania przetworów z owoców, a konkretnie teraz z truskawek. Ja uwielbiam truskawki. Cały rok. Zimą kupuję mrożone do koktajli a teraz to świeże na śniadanie obiad i kolację. Zrobilam też kompoty i konfitury na zimę. 68 słoików kompotu i 40 słoiczków dżemu. Uwielbiam! Truskawki to owoce bez których nie mogłabym żyć!
Teraz tylko czekam na jagody. U mnie w lesie już są gołki. I jest ich dużo, ale wiadomo że za mało jak dla mnie a w państwowym ludzie zbierają maszynką jak ja idę po takiej maszynce zbierać ręką to trzeba się trochę nazbierać. Po tych maszynkach też tych owoców jest dużo mniej.
No a zaraz po jagodach w moim ogrodzie są czereśnie. Maliny też mają dużo owoców zawiązane. Także jak widzicie owocne czasy przede mną. Nim się obejrze przyjdzie czas na poród. W ogóle to nie spodziewałam się,że ta ciąża poleci tak szybko. A teraz już w ogóle tydzień za tygodniem pędzi. Ja zabiegana nawet nie mam czasu aby celebrować ten okres, którego już prawdopodobnie nigdy nie poczuje. Jedynie wieczorami staram się podczas smarowania brzucha oliwką nasycać się każdym kopniakiem i każdym ruchem.
Jas ostatnio taki zmęczony, że zasypia przy jedzeniu. I to nie raz.

W tym roku robiłam kompoty inaczej. Pierwszy raz dodawała do każdego słoika plasterek cytryny, żeby zachowały kolor. To patent zaporzyczony od budującej mamy 


A tak rozpieszczamy się na śniadania i nie tylko

To jeszcze nie moje  czereśnie ale nie mogłam się oprzeć. Teraz owoce to podstawa


poniedziałek, 13 czerwca 2016

Brak wspomnień

Hej!
Długo nie pisałam,ale jakoś ostatnio brak czasu. Lato po prostu.Dziś u nas pada cały dzień, więc piszę.
Jednak od jakiegoś czasu,czyli od Dnia Dziecka gnębi mnie jedna myśl i postanowiłam o niej napisać.
Jaś dostał ode mnie na Dzien Dziecka taką hamako-poduszke do ogrodu. Na razie powiesilismy koło mojego hamaka ale niebawem,bo jakoś w lipcu ma przyjechać znajomy i zrobić Jasiowi w końcu piaskownicę i domek z prawdziwego zdarzenia. Wtedy powiesimy tam. Ślizg mamy już ponad rok i nawet Jaś już nie chce zjeżdżać tylko z ławki. Na placu zabaw natomiast uwielbia zjeżdżalnię.
Z okazji Dnia Dziecka przyjechał do nas park rozrywki i też udaliśmy się tam. Mimo,że nie jest to jakaś tania przyjemność to raz w roku można.
Babcie, zarówno jedna jak i druga nie popisały  się jak zwykle. Teściowej jak opowiedziałam co Jaś dostał i że byliśmy w tym parku to wyszła z założenia, że chyba nasz syn ma wszystkiego za dużo. Jeszcze wyskoczyła z tekstem, że ona nic nie ma,bo jest biedna.
No tak bo u nas kasa cieknie jak woda z kranu.
Ale moja mama była jeszcze lepsza. Nie oczekiwałam,  że cokolwiek Jasiowi kupi. Akurat  tego dnia odbierałam  ją z Jaśkiem od jej siostry, bo była kilka dni i chodziła po lekarzach. I tylko zażartowałam " ciekawe co babcia kupiła Jasiowi na Dzień Dziecka"
To naskoczyła na mnie,że ona też na Dzień Matki nic nie dostała a ma ośmioro dzieci. Zrobiło mi się przykro. I nie dlatego, że było mi głupio czy coś. Ale sory. Ja przez całe życie nic od niej nie dostałam na Dzień Dziecka. Jak byłam w podstawówce to ona nawet nie przyszła do szkoły jak brałam udział w jakiś przedstawieniach z okazji Dnia Matki. I mimo,że nie miała kasy,ale mogła przyjść. Tą pieprzona laurkę ode mnie chociaż odebrać. Wyobraźcie sobie jak czuje się dziecko,które robi laurki, przygotowuje się do przedstawienia i matka nie przychodzi. I jak mam teraz pamiętać o Dniu Matki?
I niby moją przeszłość już rozliczylam, spaliłam pamiętniki z tego okropnego czasu. Ale każdy taki incydent kuje mnie prosto w serce.
Teraz, gdy sama jestem matką, nie idealną. Ale staram się jak mogę.
Chcę,  żeby moje dzieci były szczęśliwe i przede wszystkim miały fajne wspomnienia. Taki głupi park rozrywki. Ale ja byłam teraz z Jaśkiem jako dorosła już osoba pierwszy raz w życiu.  I jeżdżąc na tych karuzelach z nim przez chwilę poczułam się jak dziecko. Bardzo smutne dziecko w środku. Mimo,że miałam sama dużą frajdę.
Oby moje dzieci nigdy nie były takie smutne.



I w dupie mam to,że ktoś mi zarzuca, że zanadto rozpieszczam Jaśka. Nie kupuję mu tabletów i komputerów. Staram się aby miał cały dzień zajęty na dworze. Aby miał się czym bawić, aby miał frajdę. I zarzuty typu,że nie szanuje zabawek, że nie docenia. Ma 3 latka do cholery! Pozwolmy dzieciom byc dziećmi.