niedziela, 28 czerwca 2015

Potrzeba drugiego dziecka

Hej!
Dziś cały dzień spędziłam z Jaśkiem. Po południu pojechaliśmy na basen. Jaś z początku nie chciał bawić się w wodzie, chciał siedzieć tylko w jacuzzi, bo tam jest ciepła woda, jak twierdził. A gdzie indziej zimna. Różnica temperatur jest, i owszem. Jednak ja nie wyobrażałam sobie siedzenia cały czas tylko tam. Ale jak tylko pojawiły się inne dzieci na basenie Jaś ożył i chciał do nich iść.Poszliśmy. Ale wiadomo żadne dziecko nie chce być chlapane. A Jaś wszystkich gonił i chlapał w dziecięcym basenie. Dzieci uciekały. On je gonił. Zdarzyło mu się nawet, że się zachłysnął wodą. Ale nic się nie stało poważnego. Tak mi się rozbawił młody, że nie chciał w ogóle wyjść z basenu. Z wielkim rykiem w końcu nam się udało. Potem mieliśmy jechać do teściowej po truskawki, ale zadzwoniłam i akurat wyjeżdżała do szpitala do cioci. No to pojechaliśmy coś zjeść i do znajomych. Obok siebie mieszkają dwie rodziny. Obie znamy. I akurat robili ognisko. Mają po dwójce dzieci. Jedni dwóch chłopców. Drudzy -dwie dziewczynki. Mają tam też plac zabaw itp. I mimo brzydkiej pogody dzieci bawiły się na 300%. Jaś jako najmłodszy miał najgorzej, bo wszyscy mu uciekali. Stamtąd też nie chciał wyjeżdżać mimo, iż był cały mokry i brudny. Bawił się świetnie. Wchodził na małpi gaj sam. Zjeżdżał ze zjeżdżalni. Nie bał się ani trochę. Ja za to bardzo. Co chwilę na niego zerkałam czy aby nie spadł. Bo to różnie bywa. Ognisko mieliśmy kawałek dalej. W drodze do domu ciągle mi powtarzał, że chce do Kacpra. Nie chcem tu być mama! Jesteś niedobra mama!
Przed samym domem chciał mi zasnąć. Musiałam go szturchać. Po powrocie szybko kąpiel i Jaś zasnął w minutę. Ciągle jednak powtarzał, że nie chce tu być. Chcem na basen, chcem do Kacpa.
I w tym momencie zdałam sobie sprawę, że jednak ciężko będzie mu samemu, bez rodzeństwa. I może ja jednak przesadzam odrzucając myśl o drugim dziecku. Czy to, że ja mam pojebaną rodzinę oznacza, że mam skazywać swoje dziecko na samotność? Wiadomo teraz warunki temu nie sprzyjają. Bo sama ledwo daję radę z nim i z gospodarstwem. W jednym pokoju. Ale może kiedyś za 2, 3 lata będzie lepiej. Może w końcu postawimy ten swój ciasny, ale własny kąt?I wtedy? Jednak czy wtedy już nie będzie za późno.Znów bawić się w pieluchy?Nieprzespane noce?Może wtedy Jaś będzie już na tyle samolubny, że nie będzie chciał rodzeństwa?Brata lub siostry?
Z tego wszystkiego chyba przybędzie mi siwych włosów. Bo ostatnio znów u siebie zauważyłam ich coraz więcej na odrostach? Czy ja już jestem taka stara? Czy to te moje problemy? Nie jest łatwo?Jednak czy bezmyślnie pozwolić sobie na drugie dziecko a potem narzekać dalej na jeden pokój? O rajuśku!

czwartek, 25 czerwca 2015

Pierwsze kilometry!-najsłodsze słowa

Hej!

Dziś cały dzień w biegu. Ale lubię takie dni. Przynajmniej za bardzo nie tęsknię, bo nie ma kiedy myśleć. Z rana prace codzienne, a potem zasuwałam 2,5 km na autobus, aby tym autobusem jechać po mój naprawiony już rower. Miałam go odebrać w zeszłym tygodniu, ale jakoś nie było kiedy a potem się rozpadało. Dziś spięłam dupkę i pojechałam po niego. Naprawiony, jak nówka. A wyglądał jak wrak roweru! Leżał gdzieś w stodole i niszczał! Teraz mam zamiar nim jeździć co najmniej raz! w tygodniu. I to konkretne kilometry!
Za mną dziś pierwsze 15 km. I powiem Wam, że mimo słabej kondycji dałam radę. Nogi trochę bolały już koło domu. Na powitanie czekał na mnie tulaśny Jaś. Przyszedł , przytulił się cały i powiedział dwa najsłodsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam: "kocham cie"!
Chyba się stęsknił, bo zawsze go brałam ze sobą samochodem na jakieś zakupy czy jeśli gdzieś jechałam a teraz szłam pieszo i bez niego.Wiedział, że po rower jadę ale pewnie się bał i tęsknił. Dla takiej chwili warto żyć! Poczułam się prawie tak jak w dniu kiedy usłyszałam jego pierwszy krzyk! Serce zmiękło i łzy same płyną! Bez względu jakim twardzielem jesteś! Dziś tak samo! Rozczuliłam się na maksa. Nawet jak to piszę mam łzy w oczach. Jak patrzę na ten mój skarb. Jak słodko śpi. Mój aniołek! Ostatnio patrzę na niego jakoś inaczej. Już nie wkurzam się jak broi, piszczy, ucieka, czasem nie chce jeść. Zrozumiałam, że to wkurzanie się nic nie daje. Bo przecież i tak go kocham najmocniej w świecie! Moja druga miłość!

Dobra dość tych peanów.


Z przyziemnych spraw: czy możecie polecić jakąś aplikację coby mi liczyła kalorie i kilometry itp podczas jazdy na rowerze? Darmową of course!

niedziela, 21 czerwca 2015

Syrop z kwiatów czarnego bzu . Znów się chwalę

Hej!
Jakieś 2 tygodnie temu chyba gdy rano włączyłam na chwilkę DDTVN pani Agnieszka Maciąg opowiadała o syropie z kwiatów czarnego bzu. Ja oczywiście zaciekawiona. Nigdy tego ustrojstwa jeszcze nie robiłam-poleciałam w te pędy na jej bloga i obadałam temat. Po kilku dniach wykonałam.
Także po przepis i właściwości odsyłam Was do bloga pani Agnieszki. Ja jeszcze zrobię wersję nalewki. W ten sam sposób tylko na koniec dodaję spirytus. Ale muszę poczekać na lepszą pogodę u nas, bo od kilku dni leje.
A tu mój pierwszy zbiór z ogródka. Szczypiorek, pietruszka naciowa, szpinak, rabarbar. Jutro zrobię ciasto.Szczypior i pietruszkę kroję do pojemników i zamrażam. W zimie będą w am raz
. Co prawda szczypior straci swoją giętkość ale smak zostaje!





czwartek, 18 czerwca 2015

WYNIKI KONKURSU

Hej!
Wiem, że konkurs miał trwać do 7 czerwca. Ale nie miałam ostatnio jakiejś weny. Zmęczenie materiału chyba. M nie ma już tyle czasu i mnie samej ogarnąć dom, gospodarstwo, wiecznie biegnącego Jaśka jest po prostu ciężko. Jako odskocznia -wymyślam coraz to nowe rzeczy w ogrodzie. To mnie odpręża, mimo, że nie raz jest ciężką harówką. Wieczorami już nie mam nawet siły na ćwiczenia. Padam na pysk po prostu. Ale wracam. Dziś pada na dworze więc posprzątałam, nawet chwilkę odpoczęłam. Jednak z rana zmokłam. I niby tylko lekko, ale nie szłam od razu się przebrać i teraz "coś mnie bierze". Muszę wziąć gorącą kąpiel i iść szybciej spać. Może minie.
Już nie trzymam Was dłużej w niepewności. And the winner is:


BUDUJĄCA MAMA!  Podaj mi kochana adres, abym zamawiając mogła od razu podać Twój adres!

czwartek, 4 czerwca 2015

Rabata, skalniak, piaskownica w połowie

Hej!
Dziś przychodzę się pochwalić kolejnymi moimi pomysłami i wykonaniami na działce. Poza obowiązkami w domu i gospodarstwie szukam sobie odskoczni i zajęć, dzięki którym czas szybciej zleci a i będę czuła, że robię coś wartościowego. Jakbyśmy mieli już dom postawiony chyba bym w jeden sezon zagospodarowała teren wokół. Tyle mam pomysłów i energii. I ciągle nowe się rodzą. Ale jeszcze tylko czerwiec przeznaczam na tego typu prace a w lipcu wracam do lasu. Trzeba drzewo na zimę wyrobić, bo szkoda, żeby pogniło.
Koniec gadania.
 Rabata na kwiaty nie zimujące w gruncie. W tym roku dokupiłam kilka gatunków tego typu i bez sensu było wsadzanie ich z innymi, bo na jesień nie wiem gdzie są i połowy nie wykopuję. Teraz wykopię całą rabatę i po problemie. Jeszcze nic nie wyrosło,jak widać. Z tyłu niej 2 bzy i kalina.
Skalniak z pniami. Moje rośliny na skalniak już nie miały miejsca na rabacie z innymi kwiatami. No to zrobiłam im skalniak z prawdziwego zdarzenia. Dokupiłam kilka roślin na skalniak. Bo każdy powód jest dobry.

No i piaskownica dla Jaśka. Wykopałam tylko dół i kilka taczek żwiru i Jaś się bawi na całego. Jak M wróci to na tej podstawie zrobi to porządnie.
O tak:
Co do przyjęcia to byłam tylko w Kościele z Jasiem. Prezent kupię Roksanie w sierpniu. Jednak tego laptopa. Siostra Ania się dołoży z 400 zł no a w sierpniu Roksi ma urodziny więc to będzie tak jakby na Komunię i urodziny razem. 
Jedno co mnie wkurzyło to zachowanie i podejście mojej mamy do sprawy. Była w restauracji i jak wróciła musiała skomentować mnie. Powiedziała że po co poszłam do Kościoła skoro nie chciałam iść do restauracji. No przepraszam, ale nie umiem udawać na pokaz. Gdybym poszła i musiała udawać miałabym kaca moralnego do końca życia. Poza tym niech się zastanowi co oni robią chodząc ze mną po sądach? Czy na prawdę mają mnie za takiego głupola? WTF? Ale widocznie dla mojej mamy i teściowej nieważne co zrobię, choćbym na rzęsach stanęła -zawsze będzie coś nie tak, coś źle. 
Ale powiedziałam sobie, że mam to głęboko. Żeby jeszcze same miały życie bez zarzutu. Ale ideałami nie były i nie są jak dla mnie.

A to my w dniu Komunii. Wiem, że wyglądam jak słoń. Zrobiłam jednak zdjęcie, żeby się zmotywować do działania w kwestii mojego ciała. Bo jakoś mi nie idzie. Cały dzień jem zdrowo a wieczorem jak już Jaś śpi włączam TV i jakaś taka samotna się czuję bez M. I wtedy zajadam: lody, ciastka i inne świństwa.