wtorek, 31 maja 2016

Artimento

Hej! Pewnie zastanawiacie się o co chodzi w tytule. Otóż ja nie mogę już zaglądać do Karoliny Baszak na bloga,bo ciągle coś mnie zachwyca. Tym razem chodzi o sposób na odpoczynek,jaki proponuje Karolina. Teraz na pewno nie znajdę czasu na taką zabawę w malowanie,ale zimą spróbuję zamówić sobie jeden obraz. Obrazy są piękne,ponoć starannie wykonane jak twierdzi Karolina. Ja ufam jej,bo skoro jej mama maluje obrazy to Karolina na pewno się zna na rzeczy.  To jest nie tylko fajny sposób na relaks ale też można sobie samemu pięknie ozdobić dom. I nikt się nie zdziwi,jeśli powiemy,że same wykonujemy te obrazy. Bardzo fajny pomysł na prezent. Także zachęcam Was . Tak mi się to podoba,że gdyby nie nawał prac jakie teraz mnie czekają  i remont to sama bym sobie to zamówiła już.
Link do artimento  TU

niedziela, 29 maja 2016

Rocznica

Hej! M udało się przyjechać na naszą rocznicę. Ale przyjechał w sobotę nad ranem i dziś o 13 już jechał. Taki los. Jeszcze wczoraj pół dnia załatwiał jakieś swoje sprawy. Pogoda też nie dopisała. Chwilkę wieczorem spędziliśmy razem. Najważniejsze- M w końcu po 11 latach kupił mi prezent. I nie powiem nawet mi się podoba. Łańcuszek bardziej, zawieszka mniej. M powiedział, że mogę wymienić, ale skoro sam wybrał to nie wymienię. To nie byłby taki prawdziwy prezent od niego gdybym wymieniła. Naszyjnik jest piękny sam w sobie i można go nosić osobno i robi całą robotę. A co do zawieszki-też piękna ale nie pasuje do tego łańcuszka. Poczekam na Święta lub inną okazję i poproszę M aby mi kupił inny łańcuszek jakiś troszkę dłuższy i cieniutki. I wtedy oba będę mogła nosić i będzie to ładnie wyglądać. Ale zaskoczył mnie kompletnie. Bo rano jak przyjechał spytałam co ma dla mnie. Powiedział, że nic. Nie wiecie jak się wściekłam. Potem pojechał po olej do samochodu i nowe koła wymienić i byłam pewna że nic ale to nic nie dostanę już. A jak mi przyniósł taki prezent to dobrze, że leżałam na kanapie i odpoczywałam, bo tak to nie wiem czy bym nie padła. Z drugiej strony jak zobaczyłam cenę- M nie zerwał bo myślał, że mi się nie spodoba i będę chciała wymienić- to aż się zdenerwowałam. Zapłacił 1250 zł. Także dużo. Mógł sam łańcuszek kupić. On na mnie naskoczył, że jak nie kupuję to źle a jak już kupił to mówię, że za drogo. Także nic już nie mówiłam. W sumie to zasłużyłam. Przez 11 lat nic konkretnego nie dostałam poza obrączką. Także. Może ten mój mąż jeszcze mnie kocha. Mimo tego, że nikt ideałem nie jest. Oby. Także się chwalę.
Postanowiliśmy, że dziś rano wstaniemy wcześniej i pojedziemy do CEPR w Szymbarku. Pozwiedzaliśmy 3 godzinki i wtedy popędziliśmy do domu,bo M musiał już jechać, żeby do nocy dojechać. Jest 22 i mówił, że jeszcze 150 km. Były straszne burze po drodze. Bo tak byłby już na miejscu. W Szymbarku jest masa atrakcji. Musimy raz przyjechać na cały dzień. Wtedy Jaś bardziej skorzysta.Bo dziś połowę atrakcji ominęliśmy. A widziałam, że jest park linowy i możliwość jazdy konikami. Zobaczymy. Ale bym chciała. Mimo, że byliśmy już kiedyś z M to z dzieckiem to całkiem inaczej.

piątek, 27 maja 2016

A miało być tak pięknie

Hej! Długo mnie nie było. Nic złego się nie dzieje. Po prostu wiecie. Jak ja. Roboty pełno a wieczorami padam na pysk. Ciągle sobie mówię, że napiszę. Tematów dość ale siły brak. Teoretycznie to powinnam być teraz w górach i odpoczywać. Jutro mamy piątą rocznicę ślubu i chcieliśmy w ten sposób to uczcić. No i odpocząć troszkę.
Ale okazało się,że M nie dostał wolnego. Niby w czerwcu ma dostać. Odwołałam rezerwację i wszystko z łzą w oku. No ale cóż. Jednych spraw nie da się przeskoczyć. Nie zmieniłam daty rezerwacji, bo znowu się nastawie i nic z tego nie wyjdzie. Powiedziałam M, że jak chce to tym razem musi sam to zorganizować. Pozyjemy- zobaczymy. Pewnie i tak ja będę musiała. Jak na razie M dostał wolne tylko na ten weekend. Wow! Przyjeżdża dziś w nocy i w niedzielę po południu z powrotem. Nie skomentuje tego. Muszę się cieszyć tym co nam dane. Ciekawe co dostanę na tę rocznicę od M. Pewnie znowu uzna,że niczego nie potrzebuję. Zobaczymy. Może słońcu mnie zaskoczy. Oby. No bo teraz kasa już nie stanowi wymówki raczej. Poza tym to organizuję remont. Szukam ekipy. Ale to będzie cud jak kogoś znajdę. Wszyscy do których dzwonię mają wolne terminy na sierpien, wrzesień. Do tego czasu to może i M dostanie wolne. Ale nie mogę na to liczyć. Ustaliliśmy,że sama zorganizuje ekipę i będę pilnować. Jak już w końcu będę coś wiedziała to na pewno napiszę. A tymczasem idę dogadzać sobie drugim śniadaniem. A co? Choć tyle od życia

niedziela, 15 maja 2016

Semilac. Mam

Hej! Dziś o tak długo wyczekiwanym moim prezencie trzydziestkowym. W końcu znalazłam wolne środki na zakup mojego pierwszego zestawu do samodzielnego wykonania paznokci hybrydowych. Zachęciła mnie szczególnie opinia Karoliny Baszak,którą uwielbiam. Nie wiem czy ona kupiła ten zestaw czy dostała do testowania. Ale mam nadzieję, że jej opinia o produkcie jest obiektywna. Zamówiłam bezpośrednio ze strony Semilaca ten zestaw i jak na razie jestem zadowolona.
. W zestawie jest instrukcja obsługi jak wykonać czynność nakładania i ściągania hybryd oraz wszystko czego do tego potrzebujemy oraz jeden losowo wybrany kolor. Dlaczego zdecydowałam się na zakup? Uwielbiam mieć pomalowane paznokcie. Nie chodzi mi o przedłużenie tylko o kolor na moim naturalnym kształcie i długości. Do tej pory żaden lakier nie sprostał zadaniu. Nie wiem. Może to i wina mojej płytki czy coś,ale zwykły lakier potrafi mi schnąc godzinę czasu a i po tym czasie często robiły mi się odciski i wkurzona musiałam wszystko zmywać. Najgorzej jak wieczorem pomalowałam, czekałam godzinę albo i dłużej i w nocy i tak zrobiły mi się odciski. Wtedy rano na szybko zmywanie. Miałam wiele podejść do różnych lakierów, top coatow, utrwalaczy i utwardzaczy lakieru i żaden nie zdał egzaminu na tyle na ile tego oczekiwałam. Robienie paznokci co dwa tygodnie u kosmetyczki też mi się nie uśmiecha.Miałam zrobione przez kosmetyczne kilka razy i niestety na charakter prac jakie wykonuję chociażby w ogródku czy gospodarstwie efekty prac kosmetyczki też nie przetrwały jakoś zaskakująco długo. Te hybrydy,które ja sobie zrobiłam pierwszy raz wytrzymały tylko tydzień,ale to że względu na zalanie skórek i dostanie się powietrza pod hybrydę. Drugie podejście już było lepsze i jak na razie jeszcze trzyma.Mam nadzieję,że nie rozczaruje mnie ta firma i będę z biegiem czasu jeszcze bardziej zadowolona.Wiadomo,że jak dojdę do wprawy to efekt też będzie dłużej się utrzymywał. Na razie ten jeden kolor mi wystarczy. Z czasem jeśli wszystko mi się spodoba to zamówię jeszcze kilka kolorów.
Tak wygladaja moje paznokcie. Dupy nie urywa,ale mam bardzo krótkie swoje paznokcie i takie lubię mieć. Chociaż zdaję sobie sprawę, że dłuższe wyglądałyby lepiej,ale moich naturalnych nie daje mi się zapuścić. Łamią się bardzo.Może teraz dzięki temu utwardzaniu troszkę podrosną.

niedziela, 8 maja 2016

Sucha skóra

Hej! Dziś chciałam się z Wami podzielić moimi obserwacjami dotyczącymi balsamów nawilżających pod prysznic takich jak np. Nivea, Eveline
Ja używałam ich w ostatnim ponad pół roku dość namiętnie Nie chcialo mi się smarować zwykłym balsamem. Wiadomo to jest czasochłonne. No a taki balsam do spotkania to szybko i przyjemnie. Niby. Tak też wmawiają nam reklamy. No i z początku było ok. Ale po długim czasie stosowania tylko tych balsamów moja skóra jest bardzo sucha. Sucha do tego stopnka, że na kolanach i na łokciach jest szorstka przy dotyku,a po kąpieli wręcz szczypie. Może ktoś z Was powie,że to ciąża. Owszem,zgadzam się. W ciąży zmiany hormonalne mogą powodować wysuszenie. Ale porównując do ciąży z Jaśkiem wtedy smarowalam się balsamem po wyjściu z wanny i nie pamiętam,abym kiedykolwiek miała taką sucha cerę jak teraz. Teraz wracam do moich ulubionych balsamów i oliwki na te najsuchsze miejsca. I oby stan skóry się poprawił, bo strasznie to wygląda a jeszcze gorzej jak ubierać spodnie i materiał przechodzi przez kolano. Uczucie jakby ktoś mi wyrywał skórę. Masakra. Także nie polecam. Może nie do ciągłego używania, tylko od czasu do czasu. Co do tego co u nas. To intensywnie jak zwykle. Drzewo co prawda juz powozone. Ale znacie mnie. Nie usiedze chwilę i zaraz potem znalazłam kolejne zajęcie. Otóż rozbieram pomieszczenie do drzewa,które dwa lata temu zniszczyła nam wichura. Odbijamy deski, ściągnęłam całość traktorem na dół i tniemy te deski z sąsiadem na opał. Także pracujemy dalej. Franio chyba dobrze. Coraz częściej czuję kopniaki. Tego uczucia się nie da opisać żadnymi słowami. Jaś już oswoił się z faktem, że będzie miał braciszka. Dziś nawet powiedział mi,że on będzie spał ze mną a nie z Frankiem. A Franek niech śpi w łóżeczku. Tak skubany to sobie wykombinowal