niedziela, 27 stycznia 2013

Uziemiona


Hej!
Dziś smutny post, bo i ja jestem smutna i zdenerwowana.
Wczoraj Mirek chciał robić instalację , (w sensie wymieniać)w łazience tak abyśmy mogli podłączyć pralkę i co bym już nie musiała prać ręcznie, bo mój kręgosłup odmawia jak wiecie, a coś trzeba jednak nosić.  Cieszyłam się, bo jedyna sobota, którą ma wolną. Więc pojechał po potrzebne rzeczy i w drodze zamarzł mu samochód. Tzn. coś w środku tam zamarzło i auto odmówiło współpracy. Mirek musiał go zaciągnąć do pracy do garażu. Robił i kombinował cały dzień. A jechał o 11. Natomiast wrócił o 18.30. Nie dość, że ja się denerwowałam to jeszcze i on bardziej się przez to moje dzwonienie denerwował. No ale jak wrócił to zjadł i już nie robił tej instalacji. Poszedł do obory i miał tyle pracy że siedział do 24. Ja poszłam spać o 22, bo już nie dawałam rady. O 24 się obudziłam i po niego zadzwoniłam żeby już kończył. Przyszedł, nakrzyczałam na niego, że będzie chory i chyba wykrakałam. Ok 4 rano Mirek mi mówi że źle się czuje. Ja jeszcze zła to zbagatelizowałam i spałam dalej. Ale o 6 już sama czułam  że jest jakiś ciepły za bardzo. Zmierzyłam temperaturę i okazało się, że ma 38,6 stopni. No to szybko jakieś leki(Polopirynę Complex do picia). Myślałam że mu minie ale cały dzień ma ponad 38 gorączki. Ok 17 miał 39,5. Myślałam, że wezwę pogotowie. Jednak mama mnie uspokoiła, kazała podać leki i poczekać. Posmarowałam go maścią rozgrzewającą i się wypocił i temp. troszkę spadła. Jutro jak będzie lepiej biorę go za manele i do lekarza. I każę mu leżeć 3 dni w domu. Bo mój Mirek lubi chodzić do pracy jak ma gorączkę. A ja tu kurcze nie dość, że sama potrzebuję pomocy ze względu na ból krzyża, który już 4 dzień trzyma (nawet skarpetek nie mogę ubrać sama. Nie wspomnę o nocy. Nie wiem jak leżeć i każdy ruch to ból) to jeszcze muszę się zajmować nim. Wiem, że psioczę na niego zawsze ale kocham go i jak widzę jak się męczy serce mi pęka. A on jak mu minie to będzie uparty i nadal nie będzie o siebie dbał.
Co do mojego uziemienia to wynika ono z choroby Mirka. Bo mieliśmy na dziś w planie wyjazd do Trójmiasta po pralkę i ja chciałam jakieś buty sobie kupić. Moje emu coraz ciężej się zakłada.No i w końcu teraz będzie chyba już wiosna więc nie wypada mi iść do porodu w emu. Nie mam nic poza butami na obcasie i na dodatek nie pasującymi mi bo noga napuchła. Więc nici z zakupów. Ale zdrowie M jest ważniejsze. Teraz ja się boję, żeby mnie nic nie złapało. Bo jednak mamy tylko jeden pokój i nie mogę się izolować od Mirka.
Podsumowując nudzi mi się najzwyczajniej i już boli mnie głowa ze względu na tę gorączkę męża. Nie lubię takich dni.

1 komentarz:

  1. Życze zdrówka dla męża a Ty się nie denerwuj!
    Jak wydobrzeje to podłączycie tą pralke :)

    OdpowiedzUsuń