piątek, 22 kwietnia 2016

Rok

Hej! Dokładnie dziś minął rok od momentu kiedy M. wyjechał. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak ten czas szybko leci. Już rok a będą kolejne lata. I tak czasami myślę, że żyjąc tutaj z Jaśkiem sami tracimy najważniejsze chwile jako rodzina i małżeństwo. Na razie tęsknota nie pozwala nam na oddalenie się od siebie. Ale sama widzę, że w porównaniu do momentu kiedy M wyjechał a teraz jest między nami inaczej. Najbardziej bałam się o Jaśka, że po jakimś czasie zapomni o tacie, ale więź jest tak mocna, że Jaś codziennie mówi coś o M. Albo planuje co będzie robił z tatą jak ten przyjedzie. M uciekają najważniejsze momenty z życia Jaśka i naszego. Nawet z życia naszego maleństwa. Nie zobaczy jak dziecko będzie kopać i się wiercić w brzuszku. Po porodzie też będziemy większość czasu sami. I boję się, że drugie dziecko nie będzie już miało takiego kontaktu z ojcem. Smutne, że przyszło nam żyć w takich czasach, gdzie tyle ludzi wyjeżdża do pracy za granicę i zostawia rodziny. I nawet te 500 zł jakie daje rząd nie są w stanie zmienić tego stanu rzeczy.

10 komentarzy:

  1. Smutne, przykre i prawdziwe...
    Dlatego zawsze wiedziałam, że w naszym wypadku wyjazd to naprawdę "ostateczna ostateczność".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego Marta ciesz się chłopem, mimo, że czasem da Ci popalić. Ja tęsknię nawet za fochami M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze rozumiem to o czym piszesz:( My mieszkalismy osobno rowno rok. Po kilku miesiacach nasza pierworodna zapomniala tate, a kiedy juz udalo nam sie w koncu wyjechac do niego, to musielismy odbudowywac nasze malzenstwo od podstaw. Wydaje mi sie,ze nie jest wstanie tego pojac ktos,kto tego nie przezyl na wlasnej skorze. Trzymaj sie dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Właśnie boję się o dzieci i małżeństwo. Rozważalismy wyjazd na stałe do niego,ale jednak w końcu stanęło na tym,że nie. Gdybym miała inną rodzinę nie byłabym się zostawić wszystkiego. Ale w mojej sytuacji.
      Tak. Niektórzy tego nie zrozumieją. Są nawet i tacy co podburzaja mnie do sprawdzenia M.Jedna ciocia ciągle mi wmawia,że M mnie w końcu zdradzi. Jak zdradzi to zdradzi. Ja mąż zdradził jej pod nosem i co? Jak będzie chciał to i tak to zrobi. Tak samo jeśli chodzi o panienki na raz. Jak będzie chciał to i tak pójdzie.

      Usuń
  4. Jesteś naprawdę silna! Ja nie potrafię sobie wyobrazić oddalenia z moim mężem, zwariowalabym z tęsknoty i z zazdrości. Ale życie pisze różne scenariusze. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą zazdrością to u mnie podobnie. Czasami wariuje. Bo tak na prawdę nie wiem co tam robi,jak żyje. Jeszcze wkurzaja mnie koleżanki,których faceci też są za granicą i się wymadrzaja, że ich facet to nie. Nie piję,nie patrzy w ogóle na inne kobiety. Nosi pas cnoty i tylko czeka na powrót do domu. Tak niestety nie jest. M mi opowiada o tym co wyczyniaja koledzy. Chodzą do "miejsc publicznych". Wiecie o czym mówię. I to czy żonaci czy nie. I często się zastanawiam, czy M też z nimi nie chodzi.Bo wiadomo cicha woda brzegi rwie. Ale jak słyszę te Laski,że ich mezusiowie są święci to mnie szlag trafia.
      Bo nawet jeśli pojedzie tam jedna z drugą to co sprawdzi. Przy niej mąż może udawać ideał. A kumple też nie wygadaja. Jak żona odjedzie to i tak robią swoje. Nie mówię o wszystkich.
      Ale w końcu jesteśmy tylko ludźmi.

      Usuń
    2. A z tą moją siłą to tak nie jest. Nie raz płakałam do poduszki. Ale ciągle sobie tłumaczę, że jakby byl tutaj to nigdy byśmy domu nie wybudowali. I ciągle czekam aż zaczniemy. Jak będę patrzeć na ten dom może łatwiej będzie znieść samotność.
      Poza tym staram się mieć cały dzień zajęty pracą. Wtedy dni mijają szybko i jakoś łatwiej. Najgorzej z niedzielami.

      Usuń
  5. To przykre, że los zmusza nas do takiej rozłąki. Nic jednak nie jest proste - często nie mamy wyboru. Mam nadzieję, że to nie wpłynie na Waszą rodzinę, na Wasze szczęście :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję. Też mam taką nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety los zmusza nas do rozłąki.. Mąż mój pracuje na miejscu, jednak często wyjeżdża w weekendy.. i wtedy już coś między nami pęka. Wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń