niedziela, 4 października 2015

Akcja roku

Hej!
Nie było mnie znowu długo. I tak sobie myślałam o tym codziennie żeby napisać. Ale jako samotna matka mam tyle roboty, że nie wiem w co wsadzić ręce
Oburzycie się pewnie o to"samotna". Ale tak się czuję ostatnio. Ciężko mi samej dawać radę ze wszystkim. Jaś się rozchorował. A jeszcze kilka dni temu jak czytałam u Marty o katarze pomyślałam sobie :" O, jak dobrze, że Jaś nie choruje ostatnio" No i wykrakałam. Jaś chory. A jak chory to przylepa mamy. Ciągle chce, żeby go tulić i brać opa. No to noszę, tulę. Boli mnie kręgosłup, ale co tam. Muszę dać radę, bo nie mam na kogo liczyć. Mirek jak był w domu to nie pomagał mi za dużo. Jednak w sytuacji choroby dziecka czy mojej mogłam na niego liczyć. Teraz nie mam nikogo. Wstaję jeszcze dopóki Jaś śpi, czyli o 5-6 rano i idę do obory zrobić co trzeba, żeby potem być z Jaśkiem. No i jest mi ciężko.
Ale to o czym napiszę teraz przebije wszystko. W środę byłam na pogrzebie wujka M. Po powrocie do domu szybko szłam się przebrać i chciałam iść robić swoje. Jednak do pokoju wpadł mój brat Rafał vel Kolgejt i naskoczył na mnie, że mam przyjść, bo geodeta przyjechał wyznaczać działkę.
Zanim podniosłam szczękę z ziemi i przyszłam do siebie on zaczął coś mówić, że przecież mu się należy itp. Owszem sąd zasądził podział spadku po ojcu. Brakowało jednego zdania w umowie darowizny i niestety moja darowizna jest wliczana do spadku ojca. Jednak to nie jest tak, że on sobie wybierze na jakim polu chce dzielić sobie hektary. Tylko musi odbyć się postępowanie spadkowe. Wtedy potrzebny jest rzeczoznawca, który to wyceni i dopiero wtedy oni dostaną swoje części spadku.
Jednak braciszek myślał chyba, że ja jestem jakaś głupia do potęgi i pójdę i tak od ręki dam mu co chce.
Jeszcze głupszy był geodeta,który zgodził się na wydzielenie działki bez aktu własności.
Mój prawnik już złożył zawiadomienie na prokuraturę o popełnieniu przez nich przestępstwa. I będą się martwić. Jak już kiedyś pisałam koniec dobrej i naiwnej Ewy. Kolgejt oczywiście później sapał do mnie ale już niedługo mam nadzieję z nami pomieszka. Mieszka za darmo i jeszcze ciągle jakieś problemy. Tę sprawę też mój prawnik już załatwia.
Czasami już nie mam na to wszystko siły. Jednak jak patrzę na Jaśka śpiącego w łóżeczku, wiem, że dla niego warto walczyć. Nie ważne czy on kiedyś sprzeda to gospodarstwo czy je poprowadzi.

4 komentarze:

  1. Ewa, jasne, że masz prawo czuć się jak samotna matka- przecież WSZYSTKO jest na Twojej głowie!
    Kataru współczuję, masakra. U nas już po i oby jak najdłużej.
    Nie gniewaj się, ale naprawdę rodzeństwa Ci nie zazdroszczę :( Co Ty się z nimi masz... Dobrze, że masz prawnika, to naprawdę jedna z lepszych decyzji w tej sprawie. Trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze, że mnie też choróbsko wzięło. Ale muszę dać radę, bo co

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. No to tym bardziej współczuję. Trzymaj się Ewa

      Usuń