niedziela, 11 stycznia 2015

Piździ jak w Kieleckiem

Hej!
U nas wczoraj prawie cały wieczór i noc nie było prądu. Dobrze, że Jaśka wykąpałam o 19, bo potem bym nie zdążyła. Wiało tak, że wyłączyli prąd. Nawet ćwiczeń nie zrobiłam, bo internet i laptop też nie działał. Wiadome. Ale to nic. Nie mogłam zasnąć, bo jakoś się bałam. Nasz dom wymaga remontu dachu, chlewy też ledwo stoją. Są stare. Zasnęłam z nadzieją, że nic się nie stanie. Jaś spał z nami, bo w nocy się obudził i wołał MAMA-BOJE -DZIKA. I  ryczał jakby go ze skóry obdzierali. Boi się ciemności. Mimo, że ma na łóżeczku taką świecącą  na baterie lampkę z Biedronki.Już wcześnie o 6 pobudka. No bo Jaś ma tyle zajęć. A jeszcze ciemno było. Jakoś musiałam się zwlec. Śniadanie. A po śniadaniu poszłam wyjrzeć na dwór.  I widok jak zobaczyłam mnie przeraził. Dobrze, że to przespałam.
 Tutaj- pomieszczenie na drzewo- zerwało dach, przy tym jeszcze uszkodziło dach stodoły z jednej strony. Wyrwało deski. Także trzeba budować nowe.
Tutaj chyba stał się cud. Jedno drzewo spadło lekko tylko dotykając stodołę, a drugie zawisło na brzozie. Na jednej cienkiej gałęzi. Jakby spadło to cała stodoła by się zapadła, bo jest drewniana
Poza tym w lesie ma połamane pełno drzew. I to jeszcze te najgrubsze, co M zostawił na krokwie dachu. Poza tym Jasia zabawki wszystkie szukaliśmy po polach. Te z piaskownicy. Połamane wszystko. Jeszcze koło wejścia do piwnicy mieliśmy dużą 6
 metrową  tuję. Ją też złamało. Szczęście, że była tylko taka wysoka. Jeszcze 20 cm i by zahaczyła o kable prowadzące prąd ze słupa do domu . A  jakby zahaczyła to pewnie by wyrwała szczyt domu.
Bałam się, że to drzewo spadnie na stodołę i wezwałam straż. Jestem im bardzo wdzięczna za pomoc.
Zadzwoniłam do elektrowni. Ok 17 naprawili prąd. Ale nadal wieje i nie wiem czy jutro rano znów nie będzie szkód. 

4 komentarze:

  1. Przy każdej wichurze boję się,że nam dach porwie, tym bardziej, że ostatnimi czasy wiatr wieje jak wściekły... A ponieważ ze strachu nie mogę zasnąć to się modlę, tak więc rozumiem co czujesz .

    OdpowiedzUsuń
  2. jeny cholernie współczuje. w takich chwilach cieszę się, że mieszkam w bloku.. u nas "tylko" śmietniki się przewracały.
    oby nic już was nie spotkało...

    OdpowiedzUsuń
  3. My mamy drzewa przy domu do wycinki i tak je wyginało, że obawialiśmy się czy nie uszkodzą dachu. Na szczęście nic się nie stało. Mam nadzieję, że szybko dostaniemy pozwolenie na wycinkę.
    Oby u Was się uspokoiło, wystarczy już tych "atrakcji".

    OdpowiedzUsuń