wtorek, 19 sierpnia 2014

Dania????

Hej!
Dziś mój małżon oznajmił mi, że jego szef ma dla mnie kolejną niespodziankę. Chce mnie zabrać do Danii jako tłumacza. Ma tam biznesy. Mój małżon już się pewnie zgodził jak ostatnim razem bo tak o tym mówi jakbyśmy już jechali. Jechali???????????? Tak jechali! On już sobie ugadał, że pojedzie też jako kierowca, będą się zmieniać z szefem podczas drogi. Ja na to co z Jaśkiem? A on mi:  No nie wiem! Komuś go zawieziemy. Wkurza mnie bo ja mam też prawko i też mogę prowadzić. On mógłby zostać z synem, wziąwszy pod uwagę że tak mało czasu z nim spędza. No ale po co? Lepiej sobie pozwiedzać. No i tak czuję, że boi się mnie samą puścić. Chyba jest zazdrosny. Ale to mnie martwi, bo znaczy, że mi nie ufa. No chyba nie myśli, że go tam zdradzę?????? Mam ochotę go spytać o to? Może sam mnie zdradzał, jak był w Holandii, skoro mi nie ufa. Bo wiecie, może mierzy mnie swoją miarą?!
Sama nie wiem co robić? Jechać? Z jednej strony fajnie zwiedzić świat, fajnie się rozwijać. Fajnie, że ktoś docenia to co robię? No bo chyba Mirka szef mnie docenił, skoro proponuje wyjazd.
Z moją pracą nie wiadomo nic. Coś czuję, że szefowa nie zadzwoni. W ogóle to otworzyła jakieś wakacyjne przedszkole. Mi nie zaproponowała współpracy w nim. Więc nie wiem sama co myśleć. Może nie dostanie kolejnego kontraktu w przedszkolu państwowym i ma tylko pracę dla siebie. Dlatego nie zaproponowała mi współpracy. Jednak czuję się dziwnie. Mogła cokolwiek powiedzieć. Ja wolałabym znać prawdę choćby była nie miła niż czekać nie wiadomo na co. Nawet nie wiem czy szukać innej pracy.


Taki fajny obrazek znalazłam. W pełni opisałby mojego męża i syna!

4 komentarze:

  1. Zacznę od szefowej- pewnie gdyby miała propozycje pracy, to już by się odezwała, w końcu zaraz końcówka sierpnia. Tyle, że takie milczenie i czekanie, aż Ty się sama domyślisz, że pracy nie masz- no porażka, w końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi... Od pracodawcy wymaga się jednak jakiegoś obycia.

    Co do męża- sama wiesz jacy są faceci- może chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu- będzie Cię pilnował i jednocześnie też sobie zwiedzi trochę świata?
    Co do zostawienia Jasia, to Oni naprawdę wszyscy są tacy sami, mój Marcin też nigdy nie miał problemów, żeby stwierdzić, że "z kimś zostawimy Elizę", bo odkąd jest Lila jeszcze nie było takiego wyjazdu, żeby trzeba było Ją zostawiać. Tylko, że u nas tym kimś jest zawsze moja mama, bo nikt inny nam nie pomaga, więc pomijając co ja o tym sądzę, to też zawsze uważał, że moja mama to nie ma innych planów, tylko zawsze pilnować nam Elizy jak potrzebujemy- no sorry!

    Ja bym chyba skorzystała- zawsze zobaczysz inny kraj, zarobisz, a może i następnym razem szef poprosi Cię o tłumaczenie, więc może szkoda byłoby teraz odmówić? No i zrobisz sobie takie mini-wakacje :) Tylko co z Jasiem, ma się kto Nim zająć przez ten czas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też się cieszę i chcę jechać. Tylko wolałabym sama.Może poznałabym jakiegoś bogatego przystojniaka??? Nie byłam nigdzie za granicą. No może jak miałam 19 lat to byłam na praktyce zagranicznej w Niemczech przez miesiąc. Poza tym nigdzie ni byłam ani na wakacjach też nie byłam. Nas najzwyczajniej nie stać na wakacje. Jak jest jakaś wolna kasa to zaraz coś trzeba do gospodarstwa. To jest beczka bez dna. Wczoraj liczyłam ile ropy kupiliśmy i od lutego do lipa za 7tys. Więc na rok jakieś 14 tys. na samą ropę. A gdzie nawozy i materiał siewny. Nie liczę już naszej pracy. Poza tym jeszcze dom chcemy budować. Moje wakacje to dni na działce spędzone. Ale akurat lubię tam robić.

      Usuń
  2. A może wydaje mu się, że jest bezdzietnym facetem? A,komuś się dziecko podrzuci- co to za myślenie? Poza tym, z Nim i tak lepiej nie zostawiać dziecka, bo już nieraz Cię zawiódł. Szkoda, bo fajna dziewczyna z Ciebie :)

    Jak tam dieta i postępy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To smutne i przykre ale jednak chyba wolę jakby się Jaśkiem miała zająć teściowa lub ktoś znajomy niż Mirek. Bałabym się bardziej. Z tą dietą to ostatnio nici. Bo tu lody, tam grill, tam jakaś impreza. Jednak w domu jak jestem staram się jeść mniej tak jak na początku diety. Jednak brakuje mi wysiłków. Robię dużo rzeczy w ogrodzie i domu ale to jednak za mały wysiłek. No a basen jak pisałam. Ale się nie poddaję. Nie, nie. Wiadomo że nawet gdybym schudła od razu 40 kg to też nie jest zdrowe. Więc powoli do celu. Teraz mamy w sobotę wesele. I znów jedzenia pełno będzie kusić.

      Usuń