środa, 3 kwietnia 2013

Pobyt w szpitalu.

Hej!
Jasiek śpi sobie koło mnie smacznie, więc mam chwilkę żeby popisać.
Zastanawiałam się o czym mogłabym napisać i uważam, że może komuś się przyda mój opis pobytu w szpitalu. Rodziłam w szpitalu w Kościerzynie, jeśli ktoś wie gdzie to jest może opinia się przyda.
Jak wiecie do szpitala trafiłam w czwartek rano. Udałam się tak jak poinstruował mnie mój lekarz prowadzący na Izbę Przyjęć. Na samym wstępie zostałam potraktowana okropnie. Trafiłam na starą, wredną położną, straszną służbistkę. Ledwo chodziłam a ta poganiała mnie że mam się rozebrać w 3 minuty. Ledwo wyjęłam rzeczy z torby, żeby się przebrać już pytała czy jestem ubrana. Nie wiem jak to zrobiłam ale musiałam być ubrana w mig. Potem leciała na patologię ze mną.
Acha bym zapomniała. Jeszcze przy wypisywaniu dokumentów naskoczyła na mnie dlaczego przyjechałam tu rodzić skoro jestem z innego powiatu. Zacofana czy co?!
Zostawiłam to bez komentarza, gdyż uznałam to za wredotę i tyle. Lekarz informował mnie że mogę nawet rodzić w wodzie w Pucku jeśli chcę i nie mają prawa mnie odesłać do domu a ta wredota.....
Ale podejrzewam, że naskoczyła tak na mnie dlatego, że chodziłam prywatnie do lekarza i jego pacjentki wszystkie rodzą w tym szpitalu, mimo, że przyjmuje w powiecie Bytowskim a pracuje w Kościerskim.
Przez to jej podejście czułam się strasznie i nawet ciśnienie mi podeszło.
Potem na patologii też musiałam pokazać dokumenty i potem zostałam zbadana przez lekarza. Miałam lekkie rozwarcie, mimo że nic nie czułam. Po części biurokracyjnej zaprowadzono mnie do sali. Leżały tam dwie panie na podtrzymaniu. Miały już dzieci i wymądrzały się czego to one nie wiedzą. Na szczęście miałam to gdzieś. Pomyślałam sobie, że teraz się mądrują a jak były w pierwszej ciąży to miały też gały na wierzchu.
Cały dzień przychodziły co chwilka położne i badały tętno i robiły KTG. Na szczęście inne położne w tym szpitalu były bardzo miłe, do rany przyłóż. Bo już bałam się że będą jak ta z IZBY i to będzie męka.
Mój mąż był bardziej wystraszony niż ja.Pojechał szybko do domu. Chyba był wzruszony że mnie tam zostawia i nie chciał się rozpłakać.
Nudziło mi się tam jak nie wiem, ale na szczęście spałam całą noc dobrze.W piątek obudziłam się o 6. Poszłam pod prysznic. Przed ósmą była już po mnie położna. Zaprowadziła mnie na porodówkę . Dostałam oxytocynę na pobudzenie macicy do pracy. Resztę napiszę jutro, bo to już będzie sam przebieg porodu. Poza tym nie chcę żeby posty były za długie.
Dobrej Nocki Wam życzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz