niedziela, 18 listopada 2012

I znowu awantura ...;-((

Hej!
Ja już nie wiem co mam myśleć. Za głupia jestem chyba na bezczelność niektórych ludzi i chamstwo. Nie chciałam pisać o tym tu, ale stwierdziłam, że jednak żeby nie zapomnieć to napiszę. No i w końcu to mój blog. Jest po to, żeby się wyżalić, nawet jeśli nikt tego nie przeczyta i nikogo to nie obchodzi.
Więc może zacznę od początku, żeby naświetlić troszkę sprawę. Aby każdy zrozumiał.
Mam siedmioro rodzeństwa. Kiedy miałam 10 lat mój stary zapisał mi gospodarstwo rolne i dom. (Piszę stary, bo nie nawidzę tego człowieka. Bił nas całe życie, każdego odkąd pamiętam. A najbardziej mamę)
Zapisał mi je ze względu takiego, że chciał dostać rentę. Wcześniej miał je zapisane pół roku na mojego brata, ale ten stanął w obronie mamy jak stary ją bił i za to stary cofnął zapis. A że ja byłam najmłodsza i niczego nie świadoma to  stwierdził, że zapisze to mi a jak będę miała 18 lat to mi to też cofnie tak jak bratu.
Zapisał mi to na zasadzie darowizny za dożywotnie mieszkanie i opał i energię elektryczną. Dodam, że poszłam do Sądu pod przymusem. Powedział :"Jak pani sędzina będzie się ciebie pytać o coś to odpowiesz TAK  i spróbuj inaczje to zobaczysz!" Więc co ja małe dziecko miałam zrobić??? Zaznaczę, jeszcze, że złożył oświadczenie że moja mama jest chora psychicznie i ustanowił mi w tym celu kuratora, który za mnie podpisał dokumenty.
Kilka lat miałam spokój. Dopiero gdy zaczęłam chodzić do Gimnazjum zdałam sobie sprawę z tego, że muszę się dobrze uczyć, żeby dostać się do szkoły średniej. Wybrałam Technikum Agrozbiznesu co by później nie mieć problemów. Bo najlepiej aby każdy rolnik miał średnie.
Gdy skończyłam 18 lat to się dopiero zaczęło. Stary widział, że zależy mi na gospodarstwie, bo zaczęłam z bratem pracować i obrabiać ziemię. A że wtedy weszły akurat dopłaty dla rolników to jeszcze bardziej się wkurwiał, bo jemu tylko o kasę chodziło.
Po wielu rozprawach, które trwały około lub ponad rok jednak wygrałam. Sąd stwierdził, że skoro chcę gospodarować i mam ku temu wykształcenie to nie widzi sensu zabierania mi gospodarstwa.
Potem poznałam mojego M i on postanowił mi zacząć pomagać. Początkowo robił wszystko z moim bratem a potem sam. Ja zajmowałąm się oborą i trzodą.
Było niby ok. Aż tu nagle mojemu rodzeństwu uderzyła kasa do głowy. Tyle się mówiło o dopłatach i oni pozazdrościli mi tego. Jednak nikt nie wie  ile ja musiałam na to pracować. Dopłat nie dostaje się za nic. Trzeba najperw obrobić pola, żeby dostać.
Nagle każdy zaczął się sapać i burzyć do mnie. Jakoś sobie radziłam.
Zaznaczę, że moje rodzeństwo oprócz 3 osób mieszka razem z nami w domu rodzinnym.
Za wszystko płacę ja z M , czyli za prąd, wodę, śmieci i inne rzeczy. Moja mama wydaje swoją rentę na jedzenie dla nich. Stary nie daje grosza.
I ciągle się awanturują, wyłączają mi światło jak idę na dwór, szczególnie stary, przebijają opny w samochodzie, jeden brat nawet groził, że nas podpali.  Mieszka z nami siostra z niepełnospraną ruchowo córką. I to ona mnie pobiła.
A ja kiedyś gdy jej facet ją zgwałcił i pobił przyjęłam ją do nas do domu i pomagałam jak mogłam. Jeździłam z małą na rehabilitacje. Jestem jej chrzestną i wierzcie mi traktowałam ją jak swoje dziecko. Teraz mała ma już 7 lat, chodzi do pierwszej klasy. Jej mama czyli moja siostra często się wcześniej ze mną kłóciła. Ale nigdy nie biła się. Jak zaszłąm w ciążę, po siedmiu latach związku i dwóch latach małżeństwa ona nagla zamieniła się w potwora. Zaczęła wszystkich buntować przeciwko mnie, utrudniać życie na wiele sposobów. Raz jej się sprzeciwiłam i rzuciła się na mnie. Ja się broniłam ale ściągnęła mi czapkę na oczy i zaczęła bić po głowie głównie i po twarzy. Przybviegł mój mąż i moja mama. Mój mąż myślałam, że ją rozszarpie na kawałki. Był tak wkurwiony jak nigdy jeszcze. A ja naiwna jeszcze powiedziałam że nie ma jej nic robić i defacto obroniłam ją. Tak nie wiem jak by to się skończyło. M kazał mi iść z tym na policję, ale nie posżłam, bo wiem, że kłótnie nic nie dają. A gdyby przyjechała policja ona by się wyparła i miała by pole do popisu, żeby mnie zdenerwować.I dziś załuję, że nie poszłam i chyba pójdę jutro.
Wczoraj ona znowu zaczęła się sapać, ciągle się czepiała, a to buntowała starego, żeby tylko coś mi zrobił na przekór. Wieczorem posżłam po M na pole, żeby już zjechał i nie orał. On zjechał, a stary wyłączył nam światło na dworze. Ja o mało się nie przewróciłam. M się wkurzył i wszedł do domu i opieprzył starego, że jak jeszcze raz mi to światło wyłączy to popamięta. Ten że nie nawidzi mojego M zaczął udawać i symulować, że M go chce zabić i takie tam. No a siostrzyczka kochana oczywiście zaczęła go podburzać, żeby zadzwonił na policję. Potem zaczęła się sapać do M że nie mamy światła palić cały czas. I wyzywać jego i mnie na przemian. Znowu musiałam uspokajać M. Nie dość, że byłam sama skrzępkiem nerwów. Zapaliłam z nerwów, a nie paliłam odkąd dowiedziałam się o ciąży. Dziś jeszcze mnie trzyma. Policja przyjechała, na szczęście M już spał. Stary tylko płakał że go chcą zabić. Na co oni się zaśmiali, bo w domu był spokój. Wszyscy już spali, było ok 23. Ale oczywiście musiała wyleźć poczwara z nory i oczywiście na złość nam nagadała że to się znęcamy nad nią i nim. Policja nawet nie przyszła do nas do pokoju.
Ja nie wiem co mam zrobić. Pomóżcie mi. Może ktoś zna się na prawie.
Byłam na gminie i się pytałam to mi powiedzieli że  muszę jej pomagać, bo ma chore dziecko. Ale ludzie z jakiej paki?
Ja płacę wszystko, ona się chodzi i znęca nade mną i M . Moją mamę też ciągle gnębi. Ileż tak można. Stary ma zapisane że muszę mu opłacać ale jej? Czy jest możliwość żeby to jakoś sensownie załatwić???
Chcemy z M budować dom i już powoli załatwiamy wszystko ale wiadomo, że tak od razu go nie postawimy, bo nie mamy takich pieniędzy. Gospodarstwo jak na razie nie przynosi zysków. Trzeba wszystko odbudować, bo się wali. A nawet jak postawimy ten Nasz dom to przecież ja nie mogę płacić za dwa domy, skoro oni tu bedą mieszkać! Muszą się jakoś dokładać i przede wszystkich przesteć się czepiać i nas wykańczać. Zaznaczę, że jedną siostrę mam już chorą na depresję z tego powodu.
Nie wiem czy napisałam to zrozumiale, ale starałam się. Dajcie znać jeśli byliście w takich sytuacjach bądź ktoś znajomy?

7 komentarzy:

  1. pytanie jest takie, czy siostra jest zameldowana u Ciebie w domu?

    Jeżeli nie jest to wzywasz policje i "wywalasz" siostrę z domu - w końcu jesteś właścicielem. Może trochę makabryczne, ale może ją to czegoś nauczy.

    Po pierwsze na twoim miejscu poszłabym do ginekologa a nie na policję. Po drugie jeżeli masz jakieś siniaki po pobiciu to obdukcja lekarska.
    Po trzecie jeżeli siostra jednak jest u Ciebie zameldowana - zaczęłabym się dowiadywać jak można ją usunąć z domu, bo szczerze powiedziawszy bałabym się, że coś dziecku zrobić. A jeżeli nie chcesz wojować z rodziną zaczełabym się zastanawiać nad własym domem (widziałam, że dość tanio można postawić takie gotowe, drewniane).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, działamy już powoli w kierunku domu. Ale to jednak jest troche załatwiania i kasy. A teraz musimy wszystko dla dziecka kupić. Litowałam się nad siostrą ze względu jej sytuacji, ale teraz już jak na mnie się rzuciła to przegięła. Sama ma chore dziecko i chyba powinna się cieszyć że moja ciąża przebiega normalnie. Ale ja myślę, że najzwyczajniej w świecie Nam zazdrości i chce zrobić wszystko aby mi się coś stało. A taka dobra i wierząca niby. Jak rozmawia z ludźmi to też mówią, że ona ma ciężko. Ale nikt nie widzi jak ona na prawde się zachowuje. Jutro idę na Gminę się dowiedzieć czy można ją wymeldować. A w środe mam wizytę u ginekologa. Muszę dać radę jeśli nie dla siebie to dla tego dziecka. Tylko sama mam nerwicę i za bardzo się denerwuję. Ale to już sprawka starego który znęcał się kiedyś fizycznie a teraz jak może znęca się psychicznie. Dzięki za wsparcie. To dużo znaczy dla mnie jak ktoś inny spojrzy na tę sprawę i zmotywuje mnie do walki!

      Usuń
  2. Boże to straszne, współczuję, niestety nie mam pojęcia jak to prawnie wygląda, życzę ci żeby udało ci się z tego jak najlepiej wybrnąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiem, co napisać.. Popieram ann_luk, nie da się czegoś takiego tolerować, musicie pomyśleć o dziecku i albo rozwiązać sprawę z siostrą brutalnie poprzez usunięcie jej z domu, albo wyprowadzić się i mieć święty spokój. Życzę Ci dużo siły i odwagi, żeby temu wszystkiemu sprostać, bo to , co opisałaś, jest straszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wsparcie! Myślałam, że zostanę wyśmiana albo zbesztana za takie opisy swojego prywatnego życia. Dzięki. Jutro idę na Gminę się dowiadywać.

      Usuń
  4. współczuję!
    i mam nadzieję, że wszytsko się ułoży...
    a tymczasem obserwuję i będę zaglądać, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym poszła do adwokata - oni są od tego żeby doradzać i kierować odpowiednie pisma. Mieszkasz w małej miejscowości ale myślę że ze względu na Wasze dobro warto by było skonsultować się z profesjonalistą w tej dziedzinie. 3mam za Was kciuki ;-) nie zostawiajcie tego na później! Później może być za późno... smutne ale prawdziwe. Pozdrawiam serdecznie z Norwegii ;-)

    OdpowiedzUsuń