wtorek, 5 stycznia 2016

Noworoczne myśli-nie postanowienia

Hej!
Ostatnio czytając wszędzie i słysząc ciągle o postanowieniach noworocznych stwierdziłam, że ja chyba takich nie będę robić. Bo co z tego, że zakładam a potem połowa z listy nie wykonana. Cieszy, że coś mogę odhaczyć ale bardzo wkurzają te rzeczy, których nie mogę odfajkować. Ten rok uważam ogólnie za dobry, pomimo wielu problemów, łez, smutków. Dobry pod względem wyjazdu M za granicę, bo powoli wracamy do momentu, gdy nasz kalkulator budżetu nie będzie już na minusie, choć jeszcze pewnie z rok nam zajmie, żeby był na zero. Przez źle płatną pracę i problemy, wypadek M, niemożność pracy i różne inne uzbierało się wiele długów i spraw niepozałatwianych. Teraz powoli je regulujemy. Obyśmy rok 2016 zakończyli z zerem. A nie jak zawsze.
Także postanawiam sobie realizować dalej te plany jakie założyłam w poprzednim roku, bo niestety mimo, że założyłam, że postawimy piwnice-piwnic tych jeszcze nie ma.
Chcę też w miarę możliwości powoli robić coś w tym domu. Kiedyś nie chciałam go remontować, ale nie da się inaczej. Trzeba zmienić dach, wymienić okna i wyremontować wnętrza, przynajmniej dół. Tak, żeby nam się tu w miarę mieszkało. Do momentu aż doczekamy swojego. No i nie będzie trzeba się spieszyć na hip-hip-hura z wykończeniem. Choć jak będzie już stał pewnie sama nie będę mogła się doczekać i będę dążyć, żeby jak najszybciej się wprowadzić. Mieszkamy już prawie 11 lat w ty jednym pokoju i na prawdę docenię każdy metr kwadratowy wolnej przestrzeni.
Może jak ładnie poproszę M to do marca , do Jaśka urodzin doczekamy się drugiego pokoju. M zaczął już remont pokoju taty-teraz ma ta być kuchnia mamy i Ani oraz lokatorów (tak nazywam brata Rafała, który pewnie na wiosnę znów się zwali nam na łeb-oby moja prawniczka szybko zadziałała w jego sprawie, bo nie mogę na typa patrzeć. Przed swoim wyjazdem przebił mi koło w samochodzie i nasłał kontrolę z ARiMR!- także nie dziwcie się, że nie mogę patrzeć).
Od września chcę posłać Jaśka do przedszkola. Młody nie ma z kim się bawić w lgnie do rówieśników i nie tylko. Ja nie poświęcę mu tyle czasu na zabawy ile by potrzebował. Jeszcze się zorientuję jak to będzie wyglądać. Muszę się z nim bliżej wiosny wybrać kilka razy do przedszkola, żeby zobaczył co i jak. A poza tym sama się zorientuję w sytuacji. Niby po takie maluchy przyjeżdża bus na samo podwórko i odwozi. Ale zobaczymy na jakich zasadach, czy trzeba płacić, czy jak?
Poza tym jak on pójdzie do przedszkola ja chętnie zajmę się sobą. Może pójdę na te studia w końcu a może jednak do pracy. Choć skłaniam się bliżej pracy. Nie ważne jakiej, bylebym jej nie musiała zabierać ze sobą do domu. Wiecie -8 godzin-najlepiej jedna zmiana i wracam do domu a dom jest tylko domem a nie miejscem dalszej pracy, jak to było w przypadku mojej pracy w szkole językowej. Wracałam do domu i znów pisanie planu dnia na jutro, sprawdzanie prac, wymyślanie zabaw, ćwiczeń, wypracowań. Nie, nie! Mimo, że to lubiłam to teraz nie mogłabym sobie na to pozwolić. Praca ma mi służyć do zarabiania pieniędzy, które będę mogła wydawać na  dom i dziecko oraz realizację swoich potrzeb.
Nie mówiłam nic M, ale złożyłam już kilka ofert, tak się złożyło. Powiem mu jeśli gdziekolwiek będą mnie chcieli. Będę próbować do skutku.
Nie chcę być na zupełnym jego utrzymaniu. Muszę mieć swoje zaplecze w razie czego. Poza tym czuję, że jak  pracowałam M traktował mnie inaczej. Tak jak partnera, a teraz czasem mam wrażenie, że jestem tylko kurą domową. I pewnie by chciał kolejne dziecko, a potem Ty babo sobie siedź sama i radź sobie sama.
Z tym dzieckiem to nawet mi proponował. Także odwaliło mu  chyba! Naoglądał się w Święta malutkich dzieci u rodziny i znajomym i zaraz pomysły. Nie zważając na mnie czy na nasze położenie.
W tym roku nieuchronnie stuknie mi 30-stka! I nie chcę się obudzić za 10 lat i wyrzucać sobie, że moje życie jest bez sensu. Muszę się wziąć w garść. I to jest mój plan!
Moje odchudzanie pozostawię bez komentarza. Będę dalej działać, mimo, że poległam ostatnio w tej walce.
Co do spraw ogrodu przestrzeń jaką mogłam już zagospodarowałam, ale znacie mnie ja zawsze coś sobie wymyślę. Szklarnia, altana,ogrodzenie. Ale to już chyba też plany nie tylko na jeden rok!
A jak u Was? Piszcie! Lubię czytać Wasze plany i marzenia!



7 komentarzy:

  1. Dla mnie zdecydowanie priorytetem jest praca, bo teraz właśnie jestem w takiej czarnej dupie... Czas to zmienić, i pomyśleć o sobie. A tak poza tym, to postanowień nie mam.
    Trzymam za Ciebie kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracy nam obu potrzeba. A wtedy i nasze ogrody będą ładniejsze!

      Usuń
  2. Moje zeszłoroczne postanowienia dały w łeb. Pojawił się w moim życiu mały, niespodziewany człowiek i wszystko inne zeszło na dalszy plan, nawet blog zapadł w głęboki sen. A tyle miałam postanowień i ambitnych planów, w tym roku nic nie planuję, czekam co los przyniesie, chociaż postaram się mu pomóc na ile to będzie możliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to nie miałaś wpływu a ten niespodziewany cud chyba zrekompensował wszystko!?Właśnie dlatego nie postanawiam. Pomyślałam, że fajnie by było. Będę się starać ale nie na siłę

      Usuń
  3. Życzę ci pracy 8 godzinnej i finito. Ja osobiście nigdy takiej nie miałam. Nadgodziny mnie kochają;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W pewnym sensie, mimo braku wypunktowania pewnych kwestii macie cele i plany na ten rok w swojej podświadomości które są właśnie po to, by je zrealizować. Ale to prawda - nie zawsze daje się "odhaczyć" wszystkie :)

    Życzę Wam spełnienia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Ale bez żadnej napinki. Może wtedy więcej zdoła się wykonać

      Usuń