czwartek, 30 października 2014

Spowiedź!

Hejka!
Nie, nie ja tu się nie mam zamiaru Wam spowiadać. Ale właśnie o spowiedzi będzie. I nie obchodzi mnie, że powinno się zachować tajemnicę spowiedzi. Otóż z racji zbliżającego się Święta Wszystkich Świętych wybrałam się w niedzielę do spowiedzi. M. nie poszedł bo on twierdzi,że jeszcze zdąży. Jak ze wszystkim. A potem pewnie nie pójdzie wcale. Jego sprawa.
No ale dalej o tej spowiedzi. Ja powiedziałam księdzu że nie byłam dwa lata, potem mówię grzechy: jednym z nich było przeklinanie i kłótnie z mężem. I tu się dopiero szopka zaczęła. Ksiądz zapytał dlaczego się kłócimy. Powiedziałam, że mąż nadużywa alkoholu, jest wtedy agresywny, nerwowy i często się kłócimy. I kto zgadnie jaka była odpowiedź księdza? Naskoczył na mnie. Powiedział, że się tłumaczę, obwiniam kogoś za moje grzechy, że co, pewnie nie przynosi wypłaty i cię zaniedbuje?Tak? Potem już czułam ironię w jego głosie. Czy co pewnie codziennie pije i się awanturuje? Odpowiedziałam, że nie. A on mi na to, że moja wina w tym i że jestem widocznie złą żoną. Mi szczena opadła. Potem mnie jeszcze zjechał.Już nie pamiętam połowy. Ale długo zbierałam szczękę z podłogi.
I pierwsza myśl jaka mi się nasunęła, to taka, że Kościół tylko upadla kobiety. Ja czułam się podle. Co najmniej jak to ja bym piła ten alkohol. Wstrząsnęło mną to bardzo. Pewnie nie powinnam jako katoliczka pisać tego na blogu. Ciekawe jakbym szła do tego samego księdza i powiedziała, że piszę o spowiedzi tutaj.
Mieliście może podobne sytuacje?

7 komentarzy:

  1. Mi kilka lat ksiądz powiedział, że mam za mało grzechów jak na tak młodą osobę. Po czym wyszedł z konfesjonału i zrobił awanturę na pół kościoła wyganiając mnie na koniec kolejki żebym przypomniała sobie swoje grzechy, przestała kłamać i dopiero przyszła się spowiadać. Wyszłam i więcej nie wróciłam. Może to zbyt mocne słowa i nie wszystkich księży one dotyczą, jednak kościół schodzi na psy. Z czasem ludzie będą się odwracać od kościoła, bo jak długo można dać sobą pomiatać i robić z siebie głupca?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raz też widziałam taką sytuację, że ksiądz zaczął ochrzaniać kogoś i zaczął głośno mówić tej osoby grzechy.

      Usuń
  2. Ja nie miałam, ale ja bardzo rzadko chodzę do spowiedzi, w ogóle jestem daleko od kościoła, mimo, że Eliza idzie do komunii w maju... Ona tego chce, a ja- no cóż, jako mama nie mogę Jej zakazać. Dla mnie współczesny kościół i księża to jest zaprzeczenie tego wszystkiego, na czym miała się opierać nasza wiara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie, że u mnie jest tak, że ja potrzebuję wiary, lubię chodzić do Kościoła. Ale nie co niedziela. Czuję,że potrzebuję się wyciszyć wewnętrznie i pomodlić o siłę to idę do Kościoła. Jednak efekt jaki ten ksiądz wywołał będzie chyba odwrotny.

      Usuń
  3. No to pojechał...znawca rodziny i problemów małżeńskich...w habicie...
    Mi to zawsze się wydawało że zadaniem księdza jest wysłuchać, dodać wiary a za grzechy zadać pokutę a nie osądzanie i dołowanie.
    Ja to już od dawna oceniam poziom kościoła jako instytucii za żenujący!

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, co za człowiek! Ja bym go zapytała skąd jest takim ekspertem w dziedzinie pożycia małżeńskiego, może z autopsji? Też by mi szczęka opadła. Księża zamiast zachęcać, potrafią niejednokrotnie skutecznie od Kościoła odwracać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem prokościelna, ale jeszcze nigdy nie natrafiłam na księdza-buca (choć z wieloma miałam do czynienia). Zastanawiam się od czego zależy to, że w niektórych kościołach prym wiodą czarne stonki, a w innych pracują mądrzy kapłani? To trochę wina ludzi, bo gdy w mojej okolicznej parafii trafił się ksiądz idiota, to ludzie wspólnie "stanęli na głowie", by go stamtąd usunąć.

    OdpowiedzUsuń