Hej!
Ostatnio czytając wszędzie i słysząc ciągle o postanowieniach noworocznych stwierdziłam, że ja chyba takich nie będę robić. Bo co z tego, że zakładam a potem połowa z listy nie wykonana. Cieszy, że coś mogę odhaczyć ale bardzo wkurzają te rzeczy, których nie mogę odfajkować. Ten rok uważam ogólnie za dobry, pomimo wielu problemów, łez, smutków. Dobry pod względem wyjazdu M za granicę, bo powoli wracamy do momentu, gdy nasz kalkulator budżetu nie będzie już na minusie, choć jeszcze pewnie z rok nam zajmie, żeby był na zero. Przez źle płatną pracę i problemy, wypadek M, niemożność pracy i różne inne uzbierało się wiele długów i spraw niepozałatwianych. Teraz powoli je regulujemy. Obyśmy rok 2016 zakończyli z zerem. A nie jak zawsze.
Także postanawiam sobie realizować dalej te plany jakie założyłam w poprzednim roku, bo niestety mimo, że założyłam, że postawimy piwnice-piwnic tych jeszcze nie ma.
Chcę też w miarę możliwości powoli robić coś w tym domu. Kiedyś nie chciałam go remontować, ale nie da się inaczej. Trzeba zmienić dach, wymienić okna i wyremontować wnętrza, przynajmniej dół. Tak, żeby nam się tu w miarę mieszkało. Do momentu aż doczekamy swojego. No i nie będzie trzeba się spieszyć na hip-hip-hura z wykończeniem. Choć jak będzie już stał pewnie sama nie będę mogła się doczekać i będę dążyć, żeby jak najszybciej się wprowadzić. Mieszkamy już prawie 11 lat w ty jednym pokoju i na prawdę docenię każdy metr kwadratowy wolnej przestrzeni.
Może jak ładnie poproszę M to do marca , do Jaśka urodzin doczekamy się drugiego pokoju. M zaczął już remont pokoju taty-teraz ma ta być kuchnia mamy i Ani oraz lokatorów (tak nazywam brata Rafała, który pewnie na wiosnę znów się zwali nam na łeb-oby moja prawniczka szybko zadziałała w jego sprawie, bo nie mogę na typa patrzeć. Przed swoim wyjazdem przebił mi koło w samochodzie i nasłał kontrolę z ARiMR!- także nie dziwcie się, że nie mogę patrzeć).
Od września chcę posłać Jaśka do przedszkola. Młody nie ma z kim się bawić w lgnie do rówieśników i nie tylko. Ja nie poświęcę mu tyle czasu na zabawy ile by potrzebował. Jeszcze się zorientuję jak to będzie wyglądać. Muszę się z nim bliżej wiosny wybrać kilka razy do przedszkola, żeby zobaczył co i jak. A poza tym sama się zorientuję w sytuacji. Niby po takie maluchy przyjeżdża bus na samo podwórko i odwozi. Ale zobaczymy na jakich zasadach, czy trzeba płacić, czy jak?
Poza tym jak on pójdzie do przedszkola ja chętnie zajmę się sobą. Może pójdę na te studia w końcu a może jednak do pracy. Choć skłaniam się bliżej pracy. Nie ważne jakiej, bylebym jej nie musiała zabierać ze sobą do domu. Wiecie -8 godzin-najlepiej jedna zmiana i wracam do domu a dom jest tylko domem a nie miejscem dalszej pracy, jak to było w przypadku mojej pracy w szkole językowej. Wracałam do domu i znów pisanie planu dnia na jutro, sprawdzanie prac, wymyślanie zabaw, ćwiczeń, wypracowań. Nie, nie! Mimo, że to lubiłam to teraz nie mogłabym sobie na to pozwolić. Praca ma mi służyć do zarabiania pieniędzy, które będę mogła wydawać na dom i dziecko oraz realizację swoich potrzeb.
Nie mówiłam nic M, ale złożyłam już kilka ofert, tak się złożyło. Powiem mu jeśli gdziekolwiek będą mnie chcieli. Będę próbować do skutku.
Nie chcę być na zupełnym jego utrzymaniu. Muszę mieć swoje zaplecze w razie czego. Poza tym czuję, że jak pracowałam M traktował mnie inaczej. Tak jak partnera, a teraz czasem mam wrażenie, że jestem tylko kurą domową. I pewnie by chciał kolejne dziecko, a potem Ty babo sobie siedź sama i radź sobie sama.
Z tym dzieckiem to nawet mi proponował. Także odwaliło mu chyba! Naoglądał się w Święta malutkich dzieci u rodziny i znajomym i zaraz pomysły. Nie zważając na mnie czy na nasze położenie.
W tym roku nieuchronnie stuknie mi 30-stka! I nie chcę się obudzić za 10 lat i wyrzucać sobie, że moje życie jest bez sensu. Muszę się wziąć w garść. I to jest mój plan!
Moje odchudzanie pozostawię bez komentarza. Będę dalej działać, mimo, że poległam ostatnio w tej walce.
Co do spraw ogrodu przestrzeń jaką mogłam już zagospodarowałam, ale znacie mnie ja zawsze coś sobie wymyślę. Szklarnia, altana,ogrodzenie. Ale to już chyba też plany nie tylko na jeden rok!
A jak u Was? Piszcie! Lubię czytać Wasze plany i marzenia!
wtorek, 5 stycznia 2016
niedziela, 3 stycznia 2016
Tydzień odwyku od niego
Hej!
Jak tam u Was po tych wszystkich Świętach i Sylwestrach? U nas zleciało za szybko. Święta jakoś ogarnęłam, chociaż i tak nie było to co co chciałam. Jednak jak spięłam dupę dzień przed Wigilią to się wyrobiłam. I nawet choinkę ustroiliśmy. W samą Wigilię. Bo ja uważam, że wcześniejsze strojenie jej, np. dwa tygodnie przed to za szybko. Jedni nadają sobie tym klimat, ale nie ja.
M dziś wyjechał i mimo, że był ponad dwa tygodnie to dla mnie i dla Jasia za krótko. Nie powiem czasami miałam go już dość. I nie raz powiedziałam, żeby już lepiej jechał. A jak pojechał dziś rano to jakoś tak dziwnie. Pomachaliśmy mu z Jaśkiem przez okno. Na dwór nie wychodziliśmy, bo aż strach. O 7 było -22 stopnie mrozu! Teraz oboje z Jaśkiem nie możemy się odnaleźć w tej naszej samotności.
Pewnie z tydzień potrwa zanim wrócimy do swojego trybu. Jaś rano był zły i obrażony na tatę, że jedzie a teraz ciągle mówi do mnie :" Kiedy tata przyjedzie? Za minutkę?"
Mówię mu, że przecież widziałeś jak pojechał do pracy. Ale Jaś chyba to troszkę wypiera. Nie chce dać po sobie poznać, że tęskni za tatą. Wczoraj jak byliśmy z M na zakupach Jaś został w domu i jak wróciłam przybiegł do mnie i powiedział :"Jasiu tęsknił za Tobą bardzo".
Nigdy mi tego nie mówił. Aż się rozczuliłam.
Teraz oboje tęsknimy.
Przyzwyczaiłam się, że M jest obok. Pozostaje mi mój przyjaciel na mroźne noce.
Jak tam u Was po tych wszystkich Świętach i Sylwestrach? U nas zleciało za szybko. Święta jakoś ogarnęłam, chociaż i tak nie było to co co chciałam. Jednak jak spięłam dupę dzień przed Wigilią to się wyrobiłam. I nawet choinkę ustroiliśmy. W samą Wigilię. Bo ja uważam, że wcześniejsze strojenie jej, np. dwa tygodnie przed to za szybko. Jedni nadają sobie tym klimat, ale nie ja.
M dziś wyjechał i mimo, że był ponad dwa tygodnie to dla mnie i dla Jasia za krótko. Nie powiem czasami miałam go już dość. I nie raz powiedziałam, żeby już lepiej jechał. A jak pojechał dziś rano to jakoś tak dziwnie. Pomachaliśmy mu z Jaśkiem przez okno. Na dwór nie wychodziliśmy, bo aż strach. O 7 było -22 stopnie mrozu! Teraz oboje z Jaśkiem nie możemy się odnaleźć w tej naszej samotności.
Pewnie z tydzień potrwa zanim wrócimy do swojego trybu. Jaś rano był zły i obrażony na tatę, że jedzie a teraz ciągle mówi do mnie :" Kiedy tata przyjedzie? Za minutkę?"
Mówię mu, że przecież widziałeś jak pojechał do pracy. Ale Jaś chyba to troszkę wypiera. Nie chce dać po sobie poznać, że tęskni za tatą. Wczoraj jak byliśmy z M na zakupach Jaś został w domu i jak wróciłam przybiegł do mnie i powiedział :"Jasiu tęsknił za Tobą bardzo".
Nigdy mi tego nie mówił. Aż się rozczuliłam.
Teraz oboje tęsknimy.
Przyzwyczaiłam się, że M jest obok. Pozostaje mi mój przyjaciel na mroźne noce.
środa, 23 grudnia 2015
W dupę takie Święta!
Hej!
Nie czuję magii Świąt w tym roku! Wcale! Staram się ale nie wychodzi. Powiesiłam na okno lampki i renifery, stare z zeszłego roku. Młody zwalił je dwa razy, a raz urwał kabel. Naprawiłam. Bo co to dla mnie! Odkąd M wyjechał muszę wszystko sama umieć ogarnąć. I powiem Wam, że boję się wypowiedzieć te słowa ale przyzwyczaiłam się do naszej samotności. M wrócił tydzień szybciej niż miał. Ale i on i ja nie możemy się odnaleźć. Młody szaleje. Czego nie wymusi na mnie idzie do ojca, a ten że chce mu wynagrodzić swój wyjazd pozwala mu na wszystko. Nie wiem jak dalej ma wyglądać wychowanie naszego dziecka, skoro ja po swojemu a M po swojemu!
Jutro Wigilia a ja nic nie mam. Zrobiłam niby jakieś zakupy, ale w sumie to odechciewa mi się tych Świąt! Dobrze, że pierogi szybciej porobiłam. Będzie co jeść przynajmniej!
M zaczął remont. Wymienił drzwi frontowe i okno w jednym pokoju, a sprzątania miałam na dwa dni. Poza tym nie dogadujemy się ostatnio. Tak jak Marta odczuwam fakt, że to nie ja zarabiam na dom i wszystko inne. Jednak widać, że nie tylko teściowa ma mnie za nieroba! Zapierdalam ile fabryka da. Jednak nie wiem czy kiedykolwiek ktokolwiek to doceni?! I stwierdzam, że w przyszłym roku olewam Święta kompletnie. Chciałam. Chciałam żeby było super! Żeby był stół wigilijny, żeby mój syn miał to czego ja nigdy nie miałam. Jednak jak to mówią dobrymi chęciami piekło wybrukowane! Oboje z M nie mieliśmy przykładu jak powinny wyglądać Święta i teraz pomimo starań nic nie wychodzi. Staramy się i spinamy za bardzo. W przyszłym roku olewam Święta. Nie będę już naciskać na te rodzinne, w domu. Powoli zaczynam rozumieć ludzi, którzy w tym okresie wyjeżdżają na wczasy lub gdzieś w góry. Może to i pójście na łatwiznę a może lepsze rozwiązanie i mniejsze zło? Pomyślimy czy w przyszłym roku też tak nie zrobić?
A wy jak? Choinka już ustrojona dwa tygodnie temu?
Nie czuję magii Świąt w tym roku! Wcale! Staram się ale nie wychodzi. Powiesiłam na okno lampki i renifery, stare z zeszłego roku. Młody zwalił je dwa razy, a raz urwał kabel. Naprawiłam. Bo co to dla mnie! Odkąd M wyjechał muszę wszystko sama umieć ogarnąć. I powiem Wam, że boję się wypowiedzieć te słowa ale przyzwyczaiłam się do naszej samotności. M wrócił tydzień szybciej niż miał. Ale i on i ja nie możemy się odnaleźć. Młody szaleje. Czego nie wymusi na mnie idzie do ojca, a ten że chce mu wynagrodzić swój wyjazd pozwala mu na wszystko. Nie wiem jak dalej ma wyglądać wychowanie naszego dziecka, skoro ja po swojemu a M po swojemu!
Jutro Wigilia a ja nic nie mam. Zrobiłam niby jakieś zakupy, ale w sumie to odechciewa mi się tych Świąt! Dobrze, że pierogi szybciej porobiłam. Będzie co jeść przynajmniej!
M zaczął remont. Wymienił drzwi frontowe i okno w jednym pokoju, a sprzątania miałam na dwa dni. Poza tym nie dogadujemy się ostatnio. Tak jak Marta odczuwam fakt, że to nie ja zarabiam na dom i wszystko inne. Jednak widać, że nie tylko teściowa ma mnie za nieroba! Zapierdalam ile fabryka da. Jednak nie wiem czy kiedykolwiek ktokolwiek to doceni?! I stwierdzam, że w przyszłym roku olewam Święta kompletnie. Chciałam. Chciałam żeby było super! Żeby był stół wigilijny, żeby mój syn miał to czego ja nigdy nie miałam. Jednak jak to mówią dobrymi chęciami piekło wybrukowane! Oboje z M nie mieliśmy przykładu jak powinny wyglądać Święta i teraz pomimo starań nic nie wychodzi. Staramy się i spinamy za bardzo. W przyszłym roku olewam Święta. Nie będę już naciskać na te rodzinne, w domu. Powoli zaczynam rozumieć ludzi, którzy w tym okresie wyjeżdżają na wczasy lub gdzieś w góry. Może to i pójście na łatwiznę a może lepsze rozwiązanie i mniejsze zło? Pomyślimy czy w przyszłym roku też tak nie zrobić?
A wy jak? Choinka już ustrojona dwa tygodnie temu?
Subskrybuj:
Posty (Atom)