wtorek, 8 września 2015

Jędza

Hej!
Wczoraj cały dzień za kółkiem i z pobudką od 4 rano. Moja siostra Ania, ta która jeszcze ze mną mieszka i najwięcej mi pomaga dostała atak. Mówię atak na to jej zachowanie, bo nie wiem jak nazwać zachowanie osoby chorej na schizofrenię paranoidalną. Otóż okazuje się, że ona od kilku miesięcy nie brała lekarstw. Oszukiwała nas nieźle. Mimo, że już od dłuższego czasu niepokoiło mnie jej zachowanie pytałam czy bierze leki - mówiła zawsze-Tak!
A jednak nie. W nocy nie mogła spać. I natłok myśli, brak snu swoje zrobiły. Płakała na przemian z krzykiem. Siedziała patrząc w jeden punkt, bez jakiegokolwiek kontaktu by za chwilę rozmawiać normalnie. Pogotowie przyjechało, jednak stwierdzili, że nie mogą a nawet nie mają prawa zabrać jej do szpitala, gdyż nie zagraża życiu nikogo ani też swojemu.
Musiałam z nią pojechać do lekarza rodzinnego i ten wystawił skierowanie do szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim. No to pojechałam. Całą drogę zachowywała się dziwnie. Słyszała głosy mamy, taty. Jakieś omamy. Wyobraźcie sobie jak zasuwałam. Z sercem na ramieniu.
Mój brat, który teraz jest w domu, bo buduje dom na który wzięła mu kredyt mama przyszedł w nocy do mnie i walił na drzwi, że z nią się coś dzieje i poszedł dalej spać. Wychodzi na to, że nie mógł spać i siostra była problemem jaki ja musiałam rozwiązać. Ale ja się pyta na jakiej podstawie? Ja mam swoją rodzinę! I co z tego, że mi czasem zajmie się Jasiem, czy pomoże coś na dworze? Jednak jak widzicie ja będąca taką zołzą musiałam zostawić dziecko i pomóc siostrze.
Jednak najlepszy tekst usłyszałam dziś. Przyszła dziś sąsiadka do mojej mamy i powiedziała, że Jaś tylko z mamą chodzi. A z kim ma niby chodzić? A moja mama na to, że jakby ona miała samych synów to by nie chorowała na depresję przez całe życie.

Wiecie jak się poczułam. Jak ktoś kogo nie powinno być. I mimo, że nie raz już od niej dostałam nóż w plecy to jednakowoż zawsze boli to samo. Ja nie wiem co ja mam jeszcze zrobić, żeby zadowolić osoby, które są dla mnie ważne. Każdy, nie tylko mama, bo teściowa czy osoby z mojej rodziny czy rodziny Mirka traktują mnie jak kogoś -nawet nie wiem jak to nazwać- głupiego. Nie! Naiwnego? Gorszego?
Czasem mam dość! I to są te dni! Teraz zapieprzam sama. Nie wiadomo kiedy Ania wyjdzie. Pewnie za 2 miesiące. Na rower już pewnie codziennie nie pójdę. Bo z mamą nie chcę zostawiać Jaśka. Nie ufam jej. Ciągle jej coś nie pasuje. Nie wiem. Czasami zastanawiam się czy to ona nie ma większej winy w tym co ja teraz muszę przechodzić z rodzeństwem-sądy. Czasem jej nienawidzę.
Powiedziałam sobie, że muszę zmienić podejście do ludzi. Może jak będę wredną zołzą oni zaczną mnie traktować inaczej a nie tylko jako naiwną Ewę.

Miłej nocki kochani!

Chyba sobie zamówię bluzkę z takim napisem i będę zakładać co niedziela.!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz