czwartek, 16 kwietnia 2015

Chyba dochodzę

Hej!
Ale nie nie moi drodzy. Nie będzie o takim "dochodzeniu" jak pewnie połowa z Was sobie pomyślała. Chyba dochodzę do siebie po tej całej rozprawie. Przemyślałam sobie wiele rzeczy i mam zamiar walczyć. Nie poddam się walkowerem i póki starczy mi sił będę się opierać. W końcu nie po to walczyłam kiedyś z ojcem, żeby teraz moje rodzeństwo rozwaliło i rozsprzedało gospodarstwo moich dziadków i ojca, który był łajzą ale z dalszej perspektywy też nie miał lekko a mimo to ciągnął to.
Wierzę w niezawisłość sądów i mam nadzieję, że prawda zawsze się obroni i wyjdzie na jaw.
I nawet jeśli ja nie będę miała łatwo to Jaś kiedyś to doceni. I może jemu pójdzie lepiej w życiu niż nam.
Nie piszę szczegółów, bo może jakaś menda mnie czyta. A nie chcę zdradzać moich zamiarów i planów. Jak akcja ruszy dalej postaram się pisać na bieżąco.
Dziś byłam u endokrynologa i odebrałam wyniki biopsji. Sama nic z nich nie zrozumiałam. Jednak konsultacja z lekarzem dużo dała. Okazuje się, że zmiana nie jest złośliwa. To najważniejsze. Jednak patomorfolog zapisał aby zmiana była wycięta. Ponieważ może się rozrastać a nawet zmienić charakter. Jednak mój endo tak od razu nie chce mnie posłać na stół operacyjny i da mi szanse. Spróbujemy zasuszyć tego guzka przy pomocy leków. Jeśli za pół roku zmiana nadal będzie rosła i nie zareaguje na lek wtedy wytniemy. Od jutra biorę hormony. Mam nadzieję, że nie przytyję. Endo twierdzi, że może pomóc mi to w przyspieszeniu metabolizmu. No nie wiem. Zobaczymy. Także z tą optymistyczną wiadomością Was żegnam. Dobrej nocki.

1 komentarz:

  1. Bardzo się cieszę, że zmiana nie jest złośliwa. Trzymaj się Ewa, będzie dobrze, musi być.

    OdpowiedzUsuń