sobota, 22 lutego 2014

Pierwsze wrażenia

Hej!
Co tam u Was?
Bo u nas nadal zapalenie płuc. Do środy Jaś musi brać antybiotyk i inhalacje. Żałuję, bo nie możemy wychodzić na dwór. A pogoda ,przynajmniej u mnie jest dziś przepiękna.
Tydzień minął mi bardzo szybko i aktywnie. Wczorajszy dzień również, bo byłam u dentysty, wróciłam obiad, na siłownię, zakupy w biedronce i do domku. Kąpiel Jaśka, lekarstwa,inhalacja i padliśmy oboje.
Wczoraj pierwszy raz byłam na siłowni. W końcu. Kupiłam od razu karnet, co by mieć kolejną motywację aby chodzić. Bo tak jakbym chodziła na pojedyncze sesje, zapewne skończyłoby się na tym, że chodziłabym raz na miesiąc. Znalazłam sobie siłownię tylko dla kobiet i jestem zadowolona. Nikt na nikogo się dziwnie nie patrzy. Atmosfera miła. Właścicielka jest po AWF-ie , o kierunku wychowanie fizyczne ze specjalnością rekreacja ruchowa-fitness,nowoczesne formy gimnastyki. Co prawda nie ma jej na siłowni codziennie, ma pracownicę, okazało się -córka mojego kuzyna. Jednak umówiłam się z nią na spotkanie, tak aby mogła mi pomóc jak najbardziej się da w tym moim odchudzaniu. Musi ustalić skład mojego ciała i do niego dopasować ćwiczenia. Bo przy takim ciężarze mojego ciała muszę uważać na stawy i kręgosłup.
Wczoraj ćwiczyłam na rowerkach , normalnym i takim poziomym i na eliptyku (orbitrek). Zajęcia są godzinne i powiem Wam ta godzina zleciała mi tak szybko, że sama nie wiem kiedy. Spociłam się nieźle. I to mnie cieszy. Motywacja jest. Fajnie też, że chodzą tam osoby nie tylko piękne i szczupłe, chociaż takie też. Panie ćwiczące są miłe, porozmawiają.Właścicielka proponuje mi, żebym przychodziła 3 razy w tygodniu. Chciałabym. Czuję się super po tych ćwiczeniach. Ale praca, dom i siłownia. To niezłe wyzwanie. Jeszcze muszę studia dokończyć. Nie wiem jak to pogodzić.
Byłam też na basenie. Sama. Bo moja koleżanka, która chce ze mną się odchudzać nie pojechała.I powiem Wam na basenie już nie było tak fajnie. Ludzie jednak się patrzą. Ja nie mam nie wiadomo jak wielkiego brzucha. Ta moja masa rozkłada się równomiernie. Jednak nie czułam się fajnie. Mimo, że w wodzie czuję się jak ryba. Uwielbiam.  Relaksuję się. No i na mój kręgosłup woda jest zbawienna.

I tak sobie myślę, że może będę chodziła 2 razy na siłownię a w niedzielę na basen. Jak Jaś będzie większy to będę go zabierać ze sobą. Chcę, żeby nauczył się pływać i polubił wodę tak jak ja.

Nad moim małżeństwem jakieś czarne chmury. Mąż ma problemy finansowe z kredytem i wszystko odbija się na mnie. Szef nie dał mu obiecanej podwyżki i za nadgodziny oszukał. Poza tym miał mu zapłacić za zboże i siano jakie wziął od nas. I nie zapłacił. W zeszłym roku kopaliśmy kamień i facet, który wisi nam kilka tysięcy też nie ma zamiaru płacić. Mąż był u niego po kasę to dał mu 200 zł. A jak jechałam do dentysty to widziałam jak mu meble do nowego domu przywieźli. Ja rozumiem, że chce się wprowadzić, ale my mieszkamy w jednym pokoju i też chcemy budować, mamy swoje zobowiązania. No ludzie! Gdzie jest sprawiedliwość.A mój mąż taka dupa za przeproszeniem przychodzi i się wyżywa,a ani szefowi ani tamtemu nic nie powiedział.Twierdzi, że nie będzie się prosił. No sory! To niech się na mnie nie wyżywa. Kocham go, ale nie może niszczyć naszej rodziny tylko dlatego, że nie jest asertywny i  stanowczy.
Wina jak zwykle moja, bo ja wydaję za dużo. Ale sory no lekarstwa dla małego, przybory higieniczne do domu, mleko i pożywienie chyba trzeba kupować. A też nie kupuję nie wiadomo czego. Staram się najtaniej. Ciuchów sobie nie kupuję. Chodzę do lumpka jeśli już. Jaśkowi też z lumpka. Mirkowi zresztą też. Do kosmetyczki nie poszłam. Za basen płacę 12 zł za godzinę, byłam dopiero raz. Za karnet za siłownię 80 zł za 8 wejść . Jest tam vacuum ale jeszcze na razie nie mogę go robić. Pół godziny kosztuje 15 zł. Kosmetyki staram się zużywać do końca i dopiero nowe kupuję. No i na czym ja mam jeszcze oszczędzać.
Ale, że on pali i wydaje na piwo kasę to jest ok. Bo pracuje i może sobie pozwolić na odstresowanie. A ja cholera jak mam się odstresowywać???
No i wylałam swoje żale! Przepraszam, że musicie to czytać, ale mi jest dzięki temu łatwiej.
Mam nadzieję, że dziś będzie lepszy dzień.Że jak M wróci nie będzie mnie dobijał swoimi problemami.

1 komentarz:

  1. Fajnie, że się zmotywowałaś, ja ostatnio też zaczęłam ćwiczyć. Znowu, bo już któryś raz zaczynam. Mam nadzieję, że tym razem wytrwam, nie mam co prawda nadwagi, ale brzuch i uda wołają o pomstę do nieba!
    Będę Ci kibicować :)
    A jeśli chodzi o kłopoty finansowe i nie spłacone zobowiązanie. To proponuje postraszyć tego gościa sądem. Wyślijcie mu wezwanie do zapłaty w terminie dwóch tygodni, później ostateczne przedsądowe wezwanie do zapłaty. Być może to poskutkuje. Nawet jeśli nie mieliście spisanej umowy, to pamiętaj, że umowa ustna też jest prawnie umową.

    OdpowiedzUsuń