Franek już chodzi, zaraz skończy dwa latka a ja jeszcze nie zdążę napisać posta o jego roczku.
No nic nie poradzę, jestem zarobiona. Ostatnio byłam sama z dziećmi przez półtora miesiąca, bo moja mama chodziła na zajęcia z fizjoterapii i jeszcze jakieś inne rehabilitacje miała. Była u siostry. Potem raptem spędziła dwa tygodnie w domu i teraz znowu jej nie ma, bo jest w szpitalu. Co chwilka odnawia się jej zapalenie oskrzeli lub płuc. Ma do tego astmę oskrzelową. No i pali papierosy. Więc wiadomo.
No a jak jesteśmy kompletnie sami to wiadomo że muszę się zająć dziećmi, domem, ogarnąć sprawy związane z siostrą, nawet drzewo na opał muszę sama ogarnąć. Teraz zajmowało mnie przygotowanie pewnego planu związanego z moim gospodarstwem oraz przygotowania do wymiany dachu, który najpóźniej za dwa tygodnie zacznę. Oczywiście nie ja fizycznie (oby) - tylko firma. Ale wiecie to i tak dużo to wszystko ogarnąć nie zaniedbując przy tym dzieci i innych obowiązków. Za to zaniedbuję bloga. No jednak gdzieś to się odbić musi.
Ale wracając do tematu głównego, czyli Franka. Bo przecież ten blog miał być pamiątką dla dzieci, a ostatnio jakoś za bardzo odbiegałam od moich początkowych założeń.
Szczerze Wam powiem, że ja nawet nie wiem kiedy ten rok zleciał, no zleciał i już. Tak zleci nam całe życie i nawet nie zauważymy kiedy.
Co ja mogę o tym roczku powiedzieć. Był intensywny. Jednak Franio jest złotym dzieckiem. On na prawdę jakoś tak intuicyjnie chyba wyczuwał kiedy ja potrzebuję odpocząć. Pamiętam jak miałam złe momenty zawsze szybko zasypiał, a ja patrzałam się na niego jak śpi i od razu było mi lepiej. Inaczej by było gdyby w tych momentach i on mi dowalał i na przykład płakał lub marudził i nie chciał zasnąć.
Franio podczas tego roczku jakoś ciężko nie chorował. Jedyne co go męczyło to katary, kaszle. Ilość ząbków 10! Masakra. I jak jedne wyjdą to idą następne. Dziękuję tylko Bogu że tak bezobjawowo. Do tej pory tylko biegunki, czasami nawet nie. No i ślinienie się.
Franio jest bardzo grzecznym dzieckiem. Teraz dopiero troszkę zaczyna pokazywać. Czasami jak coś mu się nie podoba, na coś mu nie pozwolę-kładzie się na ziemię na brzuchu i tak leży. Patrzy czy ja na niego zwracam uwagę. Jeśli nie to po chwili wstaje i dalej swoje. Taki cwaniaczek.
Jasia kocha a Jaś jego. Gdy Jaś poszedł po wakacjach do przedszkola prawie go udusił jak wrócił z przedszkola. I ściskał go i całował. Tak się stęsknił. Są też momenty, gdy się biją i to nie rzadko. Jasiu przeważnie gdy Franek mu zburzy jakąś konstrukcję lub budowlę a Franek ma takie odruchy gdy Jaś na coś mu nie pozwoli, nie da zabawki na przykład.
Nie raz dostaję szału na nich. I tak sobie myślę, abym nabrała cierpliwości do czasu jak podrosną obaj, bo wtedy te bójki mogą być gorsze.
Niedawno Franio zaczął sam chodzić. Wszyscy pytali czy już chodzi, dlaczego nie? Jakby skończenie roczku było równoznaczne z nabyciem umiejętności chodzenia. Owszem Jaś już chodził w tym czasie ale nie porównuję bo każdy rozwija się w swoim tempie.
Teraz Franio już chodzi, wiadomo nie raz pada jeszcze ale widać sprawia mu to frajdę.
Ale wracając do tematu głównego, czyli Franka. Bo przecież ten blog miał być pamiątką dla dzieci, a ostatnio jakoś za bardzo odbiegałam od moich początkowych założeń.
Szczerze Wam powiem, że ja nawet nie wiem kiedy ten rok zleciał, no zleciał i już. Tak zleci nam całe życie i nawet nie zauważymy kiedy.
Co ja mogę o tym roczku powiedzieć. Był intensywny. Jednak Franio jest złotym dzieckiem. On na prawdę jakoś tak intuicyjnie chyba wyczuwał kiedy ja potrzebuję odpocząć. Pamiętam jak miałam złe momenty zawsze szybko zasypiał, a ja patrzałam się na niego jak śpi i od razu było mi lepiej. Inaczej by było gdyby w tych momentach i on mi dowalał i na przykład płakał lub marudził i nie chciał zasnąć.
Franio jest bardzo grzecznym dzieckiem. Teraz dopiero troszkę zaczyna pokazywać. Czasami jak coś mu się nie podoba, na coś mu nie pozwolę-kładzie się na ziemię na brzuchu i tak leży. Patrzy czy ja na niego zwracam uwagę. Jeśli nie to po chwili wstaje i dalej swoje. Taki cwaniaczek.
Jasia kocha a Jaś jego. Gdy Jaś poszedł po wakacjach do przedszkola prawie go udusił jak wrócił z przedszkola. I ściskał go i całował. Tak się stęsknił. Są też momenty, gdy się biją i to nie rzadko. Jasiu przeważnie gdy Franek mu zburzy jakąś konstrukcję lub budowlę a Franek ma takie odruchy gdy Jaś na coś mu nie pozwoli, nie da zabawki na przykład.
Nie raz dostaję szału na nich. I tak sobie myślę, abym nabrała cierpliwości do czasu jak podrosną obaj, bo wtedy te bójki mogą być gorsze.
Niedawno Franio zaczął sam chodzić. Wszyscy pytali czy już chodzi, dlaczego nie? Jakby skończenie roczku było równoznaczne z nabyciem umiejętności chodzenia. Owszem Jaś już chodził w tym czasie ale nie porównuję bo każdy rozwija się w swoim tempie.
Teraz Franio już chodzi, wiadomo nie raz pada jeszcze ale widać sprawia mu to frajdę.
Pamiętam jak zaszłam w ciążę. Dokładnie wiedziałam kiedy to było. Bałam się, byłam zła, rozgoryczona, pełna obaw. Teraz -wiem, że dzieci to najlepsze co może się nam przydarzyć w życiu.
Wiem, że jak urosną nie raz dadzą nam popalić, będziemy płakać, kląć, krzyczeć na nich nie raz pewnie. Jednak bez nich ? Czym byłoby moje życie? I mój cały świat? Bo to oni nim są....
Wiem, że jak urosną nie raz dadzą nam popalić, będziemy płakać, kląć, krzyczeć na nich nie raz pewnie. Jednak bez nich ? Czym byłoby moje życie? I mój cały świat? Bo to oni nim są....
Śliczne masz dzieciaczki Ewa!Wszystkiego dobrego w Nowym Roku😊
OdpowiedzUsuńKiedy to zlecialo ? Moja Zuzia juz niebawem też skończy rok ❗
OdpowiedzUsuńHej Ewa; ) jakbyś chciała dostęp do mojej bloga to pisz na mój mail : megi.way@gmail.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko