Hej!
Wiem, że dawno mnie nie było, ale 25.06. zmarł mój ojciec. Cała procedura i pogrzeb spadł na mnie, stąd brak czasu. Zaglądałam na Wasze blogi wieczorami ale tylko po to by się odstresować, czymś innym zająć myśli.
Ojciec zmarł w szpitalu. Był już podłączony ostatnio pod tlenem i samymi kroplówkami. Mieliśmy już załatwiony transport do ZOL-u ale w piątek stan się pogorszył, wdała się infekcja układu moczowego i we wtorek nastąpił zgon. Jeszcze w poniedziałek byłam u niego z siostrą, gdyż byłyśmy pewne że się poprawi. Ale niestety.
Moja rodzinka oczywiście zrobiła mi wielką aferę, że to moja wina, że zmarł. Ponoć opiekowaliśmy się nim tak, że lepiej by wyszedł na tym jakby leżał na chodniku . Jednak najłatwiej jest oceniać kogoś jak się samemu nic nie zrobiło. Co do pogrzebu też nikt się nie zainteresował. A potem tylko pretensje, że sama podjęłam wszystkie decyzje. Ale to już temat na osobnego posta. Mam nadzieję, że wieczorem go skrobnę. A tymczasem miłego dnia.