środa, 14 września 2016

Padam

Hej! Jestem od piątku w domu. I powiem Wam,że nie daję rady. Franio pierwszej nocy dał mi popalić. Miał problemy z brzuszkiem i ciągle płakał. W sobotę Jaś mi się rozchorował. Katar i 38,5 gorączki. Ja po operacji. W sobotnią noc jeden i drugi ciągle się budził i płakał. M - zero reakcji. W niedzielę od samego rana jakieś telefony od ciotki,teściowej. Najchętniej by przyjechały oglądać Frania od razu po moim wyjściu ze szpitala. Ja nie dość, że nie wyspana z ciśnieniem siegajacym zenitu. M nie zrobił nawet tego jednego pokoju,bo podłoga była za mokra i parkiet zaczął odchodzić. Godzinę przed cesarką zadzwonił do mnie z pretensjami,że ja wszystko chce na hip hip hura. Takiego mam super męża. Miał zamontować szafki i zlew u mamy i to zajęło mu dwa dni a jeszcze nie skończył. Wszystko w domu rozpierniczone. W poniedziałek posprzątałam nasz pokój,bo wczoraj była położna. A dziś dalej brudno. Na dodatek pralka mi się zepsuła. Mieliśmy jeszcze jedna starą i M miał z niej wyjąć jakąś część i złożyć z dwóch jedną. Rozkręcił obie i stoją na środku łazienki. Na nową na razie nie ma kasy. Bo meble i Jasia łóżko do zapłaty będą. Wczoraj byłam zarejestrować Frania do lekarza,z Jasiem u lekarza. Potem pozalatwialam wszystkie sprawy papierkowej tj PESEL,meldunek itp. Jaś zaczął troszkę już wariowac w samochodzie,bo było gorąco i M zamiast go uspokoić zaczął gadać,że on już tego nie wy nitrzyma. Serio? On? Wieczorem Jaś dał mi tak popalić. Nie chciał iść się myć, zaczął mi wyć, w końcu przy myciu tak się rozryczal, wpadł po prostu w histerię. Umylam mu ząbki i zaczął się tak drzeć,że zwymiotował cały obiad. W dodatku od tych rykow Franio się obudził i płakał. Dałam Jasiowi po tyłku za to zachowanie. Ryczał jeszcze bardziej. Jeszcze na koniec powiedział mi, że woli tatę. U mnie ciśnienie narosło do gigantycznych rozmiarów i rozryczalam się sama.
Nie daję  rady. Nie umiem się cieszyć z tego, że zostałam mamą.
Jedno szczęście, że udało mi się wywalczyć i karmię piersią. Nie wiem co to dalej będzie. Momentami mam chęć spakować M i niech siedzi w tych Niemczech. Zazdroszczę innym kobietom, które mają wsparcie w mężu. Ja nie mam wsparcia od nikogo. Albo sobie poradzę albo zwariuje.


19 komentarzy:

  1. Poradzisz sobie! No kto jak nie Ty! Przede wszystkim odpocznij chwilę. Jasia do ciotki/wujka/przyjaciolki na pół dnia oddaj. Koleżankę poproś o pomoc w sprzątaniu. Kolegę poproś o naprawe pralki, niech M. Się zrobi głupio, skoro sam się głupio zachowuje. Mama niech obiad na dwa dni nagotuje, pierogow nalepi i zamroz. No kochana! Pros i pomoc, to nie wstyd! Dojdziesz do siebie i będziesz sama sobie radziła a jeszcze innym pomożesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze nie mam kogo prosić. Jak wiesz brak takich ludzi na mojej drodze co by chcieli pomóc bezinteresownie. Po drugie nie poprosiłabym nawet gdyby tacy ludzie istnieli. Masz rację. Wezme się sama do roboty i tyle. Przy pracy się tyle nie myśli. Dziś już umylam okna. Choć tyle dobrego

      Usuń
    2. Ewka, nie masz ani jednej osoby, którą mogłabyś poprosić o pomoc???? To żaden wstyd, nie musisz być samowystarczalna!!!!

      Usuń
  2. Zachowanie Twojego męża jest tragiczne,co za leser i leń, brak słów. Ale zgadzam się z Margot, poproś kogoś o pomoc, bo zwariujesz. Przecież do cholery ktoś musi mieć ludzkie odruchy w Twoim otoczeniu. Głowa do góry, nie wiem jak Cię pocieszyć, powiem tylko żebyś się trzymała, z każdym dniem będzie lepiej, ogarniesz to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. i jeszcze to: https://scontent.cdninstagram.com/t51.2885-15/e35/13259514_868967786548752_1513641755_n.jpg?ig_cache_key=MTI1MzU4ODQ0ODA4NTA2NzUxNQ%3D%3D.2.l
    :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygoń go z domu, Ewka, obudź się, już Ci kiedyś pisalam, bo nie mogę tego czytać, to pasożyt i nic z niego nie masz ani Ty ani dzieci. Nic go nie zmieni. Podziel kartkę na pół i napisz jego dobre i złe cechy i przekonasz się że lepiej Ci będzie bez niego im szybciej tym lepiej. Trzymaj się i podziwiam Cię

    OdpowiedzUsuń
  5. Ustaw do pionu tego swojego meza. Nie cackaj sie z nim. Albo bedzie Cie wspieral albo niech nie przeszkadza. Kobieto! Masz dwojke dzieci, remont w domu, dopiero co wrocilas ze szpitala a on Ci fochy robi? Nie daj sie! A o Jasia sie nie matrw. Pewnie zazdrosny jest troche o mlodszego brata- czesto tak jest. Dajcie sobie czas, ulozy sie na pewno. Potrzeba Was spokoju i czasu aby sie ogarnac i przywyknac do nowej sytuacji. Bedzie dobrze! Odpoczywaj duzo, nawet jesli masz miec w domu balagan. W tej chwili najwazniejsza jestes Ty i twoje pociechy. Dwaj przystojniaku na tym zdjeciu sa- cudni! nie moge sie na nich napatrzec. Sciskam Cie mocno a mezowi daj pstryka w nos, niech juz przestanie rozrabiac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie na zimno bez emocji zagroziła mu,że jak tak dłużej będzie to się rozstaniemy. On mnie ma za histeryczke i tyle. Uważa,że to się nie da wszystko tak szybko jak ja chcę. Sory- trochę chęci i się da.
      Po drugie nie odczuwam sie do niego. Ciągle pyta co mi jest. Odpowiadam kiedy muszę.
      Jak jestem sama daje radę wszystko ogarnąć,nawet z brzuchem ogarniała więcej niż on - facet.
      Trochę sobie sama jestem winna. Pokazalam, że sobie radzę że wszystkim i teraz mam. On się przyzwyczaił i teraz to dziwne dla niego że ja czegoś oczekuję.

      Usuń
  6. Ewa, przede wszystkim- fajnych masz synów. I dla nich warto się pozbierać. Ale o tym później. Zachowanie męża- porażka na całej linii. Nie lubię pisać takich komentarzy, bo czuję się jakbym ingerowała w czyjś związek, ale już od dawna dobrze to nie wyglądało. I to chyba nawet nie jest do końca kwestia tego, że pokazałaś, że dajesz radę sama. Twój mąż to po prostu chyba taki typ lesera. To, że pracuje i zarabia, nie zwalnia Go z domowych obowiązków, tym bardziej, że dziecko było w drodze- świadomie poczęte w dodatku. Bardzo, bardzo przykro się to czyta. To szczególny i wyjątkowy czas w Twoim życiu- jesteś podwójną mamą, Jaś starszym bratem, masz dwoje zdrowych dzieci... A ta radość jest zmącona przez tak idiotyczne zachowanie męża.

    Trzymaj się Kochana. Ja wiem, że takie zachowanie Jasia irytuje, jesteś przemęczona, hormony szaleją, ale On też dopiero próbuje odnaleźć się w tej nowej sytuacji. Klaps to nigdy nie jest dobre rozwiązanie, a teraz kiedy przywiozłaś mu konkurencje, to tym bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Zawsze gdy daje mu klapsa mam wielkie wyrzuty sumienia. Wiem,że to oznaka mojej słabości, bo to ja jestem dorosła a on jest dzieckiem

      Usuń
    2. Ewa, obwinianie się, zwłaszcza teraz, nie ma sensu. Przede wszystkim staraj się znaleźć sposób, żeby tego nie robić. Każdą z nas czasem trafia szlag, a Ty jesteś teraz w szczególnej sytuacji.
      Jeszcze raz Was ściskam i życzę, żebyś była szczęśliwa, czy z M. czy bez Niego.

      Usuń
  7. Miałam napisać, że jak teściowa czy ciotka chcą zobaczyć Frania to niech wpadną i przy oakzji posprzątaja ale już poczytałąm odpowiedzi do wcześniejszych komentarzy. Nie wiem gdzie mieszkasz ale gdyby było to w okolicach Krakwoa to daj znać ja wpadnę i Ci pomogę. I piszę to serio!
    Co do męża to nei gotuj dla Niego, nie pierz jego gaci. On pracuje, ty zajmujesz się synami, a obowiązkami domowymi powinniście się dzielić- przynajmniej taka jest mojacwizja ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem, że jest Ci ciężko, do tego hormony ciążowe dają na czache i baby blues gotowy....trzeba to przetrwac. Bardzo mi przykro ze Twój mąż się nie poczuwa do pomocy. A powinien mieć motywacje, zdecydowanie. Też jak piszą dziewczyny trochę go przyzwyczailas i rozpsulas tym,ze zawsze sobie dawała samą ze wszystkim radę. Teraz myślę powinnas jasno i otwarcie komunikowac że pptrzebujesz pomocy.

    Ja z pierwszym dzieckiem nic od nikogo nie chcialam, ale gdy urodzilam córcię zmieniłam nastawienie, kto chciał ten pomógł i nie robiłam z siebie bohaterki. Też mnie wkurzal syf, ale zagonilam męża do roboty.

    Płacz jeśli czujesz ze potrzeba,nie kumuluj emocji. Lepiej spuszczac ciśnienie stopniowo.masz.wspaniałe dzieci,dla nich warto być silna i na chodzie. I za dużo masz na głowie Ewa. Za dużo na siebie wzięłas. Życzę Ci dużo, dużo sił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Trzeba się ogarnąć. Ale chyba faktycznie dopada mnie jakiś baby blues,bo ciągle płaczę. Ale potem jest lepiej. To pomaga.
      Na szczęście moja siostra Ania trochę mi pomaga. Jak czegoś ciężkiego nie mogę to proszę ją.
      Z M rozmawiałam i widzę,że on chciałby pomóc,ale został tak głupio wychowany. Jego matka jeszcze się z niego śmieje,że np jak urodził się Jaś to M robił kawę dla gości. Dla niej to było nie do pomyślenia.
      Mam nadzieję,że moje prośby i groźby coś pomogą.
      Z drugiej strony on już od roku przyjeżdża tylko na weekendy i jest mu wygodnie samemu. A teraz nagle dwoje dzieci i ja ciągle coś chcąca. Ale niestety wybrał takie życie i musi się ogarnąć.
      Oby tylko Franio był zdrowy to jakoś sobie że wszystkim poradzimy

      Usuń
    2. Dopiero co urodzilas, więc to plakanie jest naturalne. Nie wstydz się tego i płacz,kiedy czujesz potrzebę.ja tak ryczalam, że mój D był w szoku,ze jeszcze coś mi się stanie,w stylu,ze zawioza mnie do wariatkowa i przez to bardziej mi pomagal jak mógł. Bo normalnie widziałam, że go mój płacz przerazal. Nie rozumiał tego,bo facet nie zrozumie nigdy kobiecych emocji. Sił, Ewa,sil! Z każdym tygodniem będzie Wam łatwiej!

      Usuń
    3. Ewa, ja wiem, że kasa jest bardzo, bardzo ważna, ale myślę, że jeśli dłużej tak będzie, że Ty tu z dziećmi, a On tam sam i taki z Niego weekendowy tata będzie, to nic dobrego z tego nie będzie. On się zwyczajnie odzwyczaił od bycia tatą, mężem... Prowadzi wygodne życie, gdzie jedyne co musi to wstać do pracy i ogarnąć coś do jedzenia. A tu, na miejscu, toczy się normalne życie ze swoimi wzlotami i upadkami.

      Usuń
    4. No wlasnie Marta. Przyzwyczaił się i tak mu wygodnie. Ja wiem,że na dłuższą metę to nie jest życie.

      Usuń
  9. Nie wiem co napisać.. jak doradzić. Ja mam to wsparcie i uważam, ze jest bardzo ważne! Po wpisie czuję że fustracja sięga zenitu! Jednak wiem, ze będzie dobrze!! Tylko musicie szczerze porozmawiać. Z miłą chęcią bym pomogła.. tylko te km...

    OdpowiedzUsuń