Hej!
Długo nie pisałam,ale jakoś ostatnio brak czasu. Lato po prostu.Dziś u nas pada cały dzień, więc piszę.
Jednak od jakiegoś czasu,czyli od Dnia Dziecka gnębi mnie jedna myśl i postanowiłam o niej napisać.
Jaś dostał ode mnie na Dzien Dziecka taką hamako-poduszke do ogrodu. Na razie powiesilismy koło mojego hamaka ale niebawem,bo jakoś w lipcu ma przyjechać znajomy i zrobić Jasiowi w końcu piaskownicę i domek z prawdziwego zdarzenia. Wtedy powiesimy tam. Ślizg mamy już ponad rok i nawet Jaś już nie chce zjeżdżać tylko z ławki. Na placu zabaw natomiast uwielbia zjeżdżalnię.
Z okazji Dnia Dziecka przyjechał do nas park rozrywki i też udaliśmy się tam. Mimo,że nie jest to jakaś tania przyjemność to raz w roku można.
Babcie, zarówno jedna jak i druga nie popisały się jak zwykle. Teściowej jak opowiedziałam co Jaś dostał i że byliśmy w tym parku to wyszła z założenia, że chyba nasz syn ma wszystkiego za dużo. Jeszcze wyskoczyła z tekstem, że ona nic nie ma,bo jest biedna.
No tak bo u nas kasa cieknie jak woda z kranu.
Ale moja mama była jeszcze lepsza. Nie oczekiwałam, że cokolwiek Jasiowi kupi. Akurat tego dnia odbierałam ją z Jaśkiem od jej siostry, bo była kilka dni i chodziła po lekarzach. I tylko zażartowałam " ciekawe co babcia kupiła Jasiowi na Dzień Dziecka"
To naskoczyła na mnie,że ona też na Dzień Matki nic nie dostała a ma ośmioro dzieci. Zrobiło mi się przykro. I nie dlatego, że było mi głupio czy coś. Ale sory. Ja przez całe życie nic od niej nie dostałam na Dzień Dziecka. Jak byłam w podstawówce to ona nawet nie przyszła do szkoły jak brałam udział w jakiś przedstawieniach z okazji Dnia Matki. I mimo,że nie miała kasy,ale mogła przyjść. Tą pieprzona laurkę ode mnie chociaż odebrać. Wyobraźcie sobie jak czuje się dziecko,które robi laurki, przygotowuje się do przedstawienia i matka nie przychodzi. I jak mam teraz pamiętać o Dniu Matki?
I niby moją przeszłość już rozliczylam, spaliłam pamiętniki z tego okropnego czasu. Ale każdy taki incydent kuje mnie prosto w serce.
Teraz, gdy sama jestem matką, nie idealną. Ale staram się jak mogę.
Chcę, żeby moje dzieci były szczęśliwe i przede wszystkim miały fajne wspomnienia. Taki głupi park rozrywki. Ale ja byłam teraz z Jaśkiem jako dorosła już osoba pierwszy raz w życiu. I jeżdżąc na tych karuzelach z nim przez chwilę poczułam się jak dziecko. Bardzo smutne dziecko w środku. Mimo,że miałam sama dużą frajdę.
Oby moje dzieci nigdy nie były takie smutne.
I w dupie mam to,że ktoś mi zarzuca, że zanadto rozpieszczam Jaśka. Nie kupuję mu tabletów i komputerów. Staram się aby miał cały dzień zajęty na dworze. Aby miał się czym bawić, aby miał frajdę. I zarzuty typu,że nie szanuje zabawek, że nie docenia. Ma 3 latka do cholery! Pozwolmy dzieciom byc dziećmi.
Poruszylas moja wrażliwa strunę. Fakt,ze moja matka i teściowa o dniu dziecka pamiętaly, to jednak z moją matką nie mam takiej dobrej, ciepłej relacji. Chociaż ona uważa inaczej, ze wszystko ok,tylko ja się czepiam. Teraz gdy sama jestem mamą widze jak chłodne, wręcz zimne było moje dzieciństwo. Matka tylko wymagała, strofowała, oceniala. ..ech
OdpowiedzUsuńTeż trudny był to czas...też wyrzucilam pamietniki. Minęło wiele lat,ale...
Też bym chciała by moje dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo. Trzymaj się.
Moja właśnie nie wymagała. Nawet nie wiem jak to nazwać. Była obojetna. Ja zawsze miałam bardzo dobre oceny w szkole, bo sama wiedziałam, że muszę się uczyć. Jej nie obchodziło nic. Nigdy z nią nie mogłam porozmawiać o problemach i nadal tak jest. Mimo,że chcialabym aby było inaczej. Widzę jak jest w innych rodzinach i tym bardziej mnie to smuci.A teściowa? Brak słów. Ma nalane na M, chciałaby rządzić a skoro nie może to jej nie obchodzi ani syn ani wnuk.
UsuńBardzo mi przykro z powodu Twojego dziecinstwa. Musialo byc Ci bardzo ciezko:( Jestem pewna,ze Twoje dzieci maja ( i beda mialy) najszczesliwsze dziecinstwo z mozliwych, juz sama twoja swiadomosc popelnianych przez Twoja mame bledow daje Ci duza przewage. A idealny nikt z nas nie jest. Ja przynajmniej raz dziennie czuje sie zla mama, czasem nawet wspolczuje moim dzieciom,ze musza sie uzerac z takim neurotykiem jak ja ;)
OdpowiedzUsuńSciskam!
Ja też mogę o sobie powiedzieć,że jestem naurotykiem. I stąd pewnie te moje dziwne powroty do przeszłości. Powinnam mieć to w dupie i cieszyć się życiem, a mój charakter jednak nie jest taki.
UsuńI nie jestem ideałem. Jak wychowam swoje dzieci - czas pokaże. Mam nadzieję, że kiedyś one nie powiedzą nic takiego o mnie. I mimo,że chłopcy mają inne problemy i bardziej potrzebują ojca to będą mogli przyjść zawsze i że wszystkim do mnie.
Przykro mi, że tak miałaś.. mnie rodzice wspierali - choć nie zawsze!! To, że K. Rozpieszcza- też słyszę, szczerze to mam to w nosie... moje dziecko!!
OdpowiedzUsuńCudownie u Was spędzony czas ;)
Mi się wydaje,że po to mamy dzieci, żeby je rozpieszczac. Sobie odmawiamy wielu rzeczy to dla kogo pracować? Na pokaz? Dla ludzi? Bo takie mam wrażenie,że jedni dążą do bogactwa żeby pokazać ludziom czego to nie mają a dzieciom żałują na zabawki.
UsuńPrzeszłość wraca, nawet jeśli wydaje się nam, że to zamknięty rozdział. Co innego potrafić iść do przodu i nie żyć przeszłością, a co innego wymazać ją całkowicie z pamięci- czy ktoś to w ogóle potrafi? Nic dziwnego, że w takich chwilach wracając do Ciebie te smutne fragmenty dzieciństwa. Ewa, Ty i tak robisz już masę dobrej roboty, samą świadomością błędów, jakie popełniła Twoja mama. Nie ma ludzi idealnych, każda z nas popełni jakieś błędy, ale najważniejsze jest to, że dzieci są dla nas ważne. One to czują i to będzie procentowało.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację. Ja ciągle sobie powtarzam,że trzeba żyć teraz i tu i ewentualnie patrzeć w przyszłość. Ale też nie za bardzo,bo życie i tak wiele spraw weryfikuje. A spinać się też nie ma sensu.
UsuńAle takie zachowania i różne sytuacje potrafią mnie przygnębić.I niestety choćbym tego bardzo nie chciala wracają niemiłe wspomnienia