Hej!
Moje wyzwanie lipca już się zakończyło i przyznam się Wam bez bicia, że nie jeździłam codziennie na rowerze. Endomondo pokazuje mi, że 20 treningów, czyli 20 dni. Biorąc pod uwagę, że dopiero zaczynam i że pogoda najlepsza nie była to chyba i tak dobry wynik. Jednak nie poddałam się i jadę dalej. Może w sierpniu będzie lepiej. Zapał jest. Jednak często on staje się słomiany. Mam takie dni, kiedy nie chce mi się nic. Jednak już wiem, że na 300% czuję się lepiej, czuję się świetnie jeżdżąc. Endorfiny czy co? Gorzej z tym moim jedzeniem. W lipcu za dużo sobie pofolgowałam i znów zaczęłam podjadać wieczorami lody czy inne świństwa. Jednak waga ani drgnęła a nawet chyba lekko w górę. I powiedziałam basta!
W szafie czekają super spodnie. A dupa i uda za wielkie! Także trzymajcie kciuki za ten miesiąc.
Od kilku dni znów liczę kalorie i zjadam trochę więcej niż powinnam. Ale znowu po takim rozluźnieniu muszę stopniowo wracać do mniejszej kaloryczności.
Ale najważniejsze chyba, że mimo upadania wciąż umiem wstać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz