Wszyscy mówią, że okres po porodzie to czas kiedy rodzice chodzą zaspani cały dzień. Ja jakoś mimo kolek Jaśka wspominam ten okres bardzo dobrze. Chyba, że już zapomniałam. Muszę się cofnąć do bloga z tamtego czasu i sprawdzić.
Za to ostatnio chodzę jak w amoku. A to za sprawą mojego syna, który za nic nie chce się witać z Morfeuszem. W dzień, ok.14 gdy zbliża się pora drzemki Jaśka zaczyna się lament. Jaś spytany czy chce iść spać odpowiada z krzykiem NIE(jego ulubione słowo) i stara się zwiać dokądkolwiek byleby tylko stara matka go nie dorwała. Bo wtedy to spanie murowane. No ale to dopiero nic. Zaczyna się gdy Jaś już w łóżeczku, rozebrany, na samym body. Daję mleczko- nie chce, dosypuję łyżeczkę kakao-może się skusi? A gdzie tam. Może ukochany DIDUŚ pomoże? A gdzie tam. Ja już nieźle zirytowana w końcu odpuszczam i mam nadzieję, że smyk zaśnie, zwątpi, odpuści. Ale impreza trwa. Jaś po kolei wyrzuca wszystko z łóżeczka: smoczek, pieluszkę, kołderkę, kocyk, poduszkę, nawet prześcieradło ściągnie z materaca.Wtedy krzyczy :MAMA! I tak aż podejdę i włożę z powrotem. Potem znów wywala. Jak ja już nie reaguję i tylko siadam do komputera to zaczyna wystawiać nogi na górną szczebel łóżeczka. W obawie, że wypadnie-biegnę. No i tak czasem z dwie godziny. Wtedy ja zmęczona już psychicznie odpuszczam, ubieram i męczymy się z niewyspanym bąblem do 19. Wtedy pada jak ścięty z nóg. A są dni kiedy już po mękach jednak zasypia w południe ale za to wtedy wieczorami nie chce spać. I potrafi szaleć do 23, nawet 24. Poza tym w nocy się budzi ze 3 razy minimum i to zawsze gdy ja już prawie zasypiam. No i w konsekwencji następnego dnia jestem niewyspana i wściekła. Dziś nawet nie starałam się go kłaść w południe, ale za to jest bardzo marudny, markotny i też źle. Ma ktoś może radę na takie problemy ze snem? Wczoraj byłam na basenie i jak wróciłam moje chłopaki już spały. Co prawda mały się położył równo z ojcem, czyli o 22. I niech ktoś mi powie, że to nie jest syn tego ojca? Nawet tak samo śpią. M. ma sposób na Jaśka. Kładzie się z nim i gasi wszystkie światła. Mały się wtula w niego, bo boi się ciemności i zasypia. Jednak mi się nie uśmiecha codziennie chodzić spać o 20. Bo tylko wtedy gdy Jaś śpi ja mam czas na jakieś moje sprawy, np. blogi, czy Youtuba.
Fajnie razem wyglądają :)
OdpowiedzUsuńNiestety Ewa, ja Ci nie pomogę, bo Eliza to było złote dziecko do spania, a z Lilą też czasami walczę, zwłaszcza wieczorami- o czym dziś napisałam nawet u siebie :) Fakt faktem- jest to męczące. Człowiek sam marzy już o chwili spokoju, a tu godzina usypiania przed nami...
Kurcze ale ksero! ;)
OdpowiedzUsuńJa od porodu przespałam dwie noce a zaraz minie rok. Cały czas są problemy z zasypianiem, choć nie ma tragedii.
A może lepiej spróbować zrezygnować z drzemki. Niech się najwyżej wcześniej kładzie.
Od dwóch dni nie robimy drzemki i Jaś zasypia po 19, no o 20 to najpóźniej. Po prostu pada z wykończenia. Ziewa już od 18, ale nie szaleję z kąpielą za szybko, żeby rano mnie o 5 nie budził. W nocy nadal się budzi. No i rano jeszcze szybciej.Ale coś za coś.
Usuń