Odebrałam dziś wyniki badań. Krew nie za ciekawie. Wszędzie prawie jakieś odchylenia. Zawsze się martwiłam o M a tu okazuje się, że on ma lepszą morfologię ode mnie. Nie wiem jak z jego tarczycą, bo wyniki ma odebrać w poniedziałek. Co do mojej tarczycy to wyniki bez większych odchyleń, przeciwciała też niskie.Teraz jeszcze tylko zrobić to USG i będę spokojna. Oby!
Co do endorfin w tytule to nie pochodzą one wcale z wyników badań, tylko z tego, że zaczęłam ćwiczyć z Mel B. Mam nadzieję, że energii mi nie zabraknie na regularne ćwiczenia.
Zaczęłam w poniedziałek, wybrałam wyzwanie 30 dni i 10 minut na nogi i po prostu jestem mega zadowolona. Na pierwszy moment stwierdziłam, że: E, tam takie głupie ćwiczenia. Na pewno nic nie dają. Ale jak zaczęłam ćwiczyć to po 5 minutach już miałam dość. Ja co przepływam 40 basenów-jakieś 800 m. Ale basen przy wycisku jaki daje Mel B basen to pryszcz. Na basenie jednak aż tak tego nie odczuwam, po przepłynięciu 10 basenów woda już nie jest zimna i czuję, że jestem cała czerwona na buzi od ciepła. A tutaj normalnie się spociłam jak mysz. To jest dopiero mega wycisk. Robię to wieczorem, jak Jaś zaśnie. Nie robię oczywiście całego wyzwania tak jak Mel bo jak na razie się uczę po prostu skoordynować ruchy ciała. Po 10 latach bez ćwiczeń ciężko tak od razu złapać technikę i tempo.Ale codziennie wychodzi mi to lepiej i czuję, że się uczę tych ruchów. A spocona jestem aż włosy mam z tyłu głowy mokre. Po plecach normalnie pot cieknie. Na panelach nogi mi się usuwają i żałuję, że nie zakupiłam sobie maty z Biedronki jak były. Ale jak będą to na pewno kupię matę i hantle . Kurcze tak długo się męczyłam i czekałam na jakieś efekty. A może teraz one się w końcu pojawią. Bo ja zauważyłam, że jakby odchudzanie szło mi dobrze, tzn. były szybko widoczne efekty to bym miała więcej motywacji. Z drugiej strony miałam już na wadze 112 i potem za szybko odpuściłam, bo stwierdziłam, że skoro już tyle schudłam to mogę zjeść coś słodkiego. I tak spirala się nakręca. A to widzę tak nie powinno być. Albo daję z siebie wszystko albo nie ma efektów. Może ktoś przyjmie wyzwanie razem ze mną? I podzielimy się efektami. Razem lepiej się motywować.? Co wy na to? Ktoś chętny?
PS. Liczenie kalorii wpływa motywująco. Zawsze sobie mówiłam, że mało zjadłam i wieczorem zaczynało się podjadanie i przeważnie niezdrowych rzeczy. A teraz po obiedzie liczę kalorie i jak jest za dużo to już potem nic więcej, tylko woda i herbata. Będę pisać codziennie. I postaram się wprowadzać warzywa. Bo lubię je, ale jakoś nie mam nawyku ich jedzenia i przyrządzania.
Ewa, wiesz co- no chyba się skuszę na tą Mel B. Może z Nią mi wyjdzie...
OdpowiedzUsuńCo do warzyw, to miałam Ci napisać, że chyba trochę ich mało w Twojej diecie. Ja zacznę ćwiczyć od poniedziałku, bo przede mną zakręcony weekend, pewnie nie dam rady. A ten trening 50minutowy to docelowo robi się cały na raz?
Tak, cały na raz, ale ja robię pierwsze 10 minut z nimi i kolejne partie powoli w swoim tempie. Ten trening na brzuch i pompki to zabójca. Ten na nogi to jest super. Czujesz wszystkie mięśnie. A nie jest trudny.Wiadomo, że ja np muszę dać sobie czas, żeby dojść do wprawy a może za jakiś czas zrobię te 50 minut na raz. To się cieszę, że chcesz spróbować. Zawsze będzie mi raźniej wiedząc, że ktoś tam też ćwiczy. Podczas ćwiczenia będę myśleć o Tobie i prześlę ci trochę energii.
UsuńO ludzie, 50minut? To chyba trzeba będzie karetkę wzywać. Bo ja takich ćwiczeń nigdy nie robiłam... Zresztą nie będę ukrywała, że ich po prostu nie lubię. Z w-f zawsze lubiłam gry zespołowe, bieganie, ale ćwiczeń- nigdy. Te 10minut na nogi jest super. Zaczynam od poniedziałku.
UsuńMarta jeśli nie chcesz robić wyzwania przez 50 minut to są też te filmiki rozrzucone na części. 5 MINUT ROZGRZEWKA (https://www.youtube.com/watch?v=3o_1NL5Kw3A&index=3&list=UUd2JNmf8xq9Sjf73VszusqA)
Usuń15 MINUT CARDIO (https://www.youtube.com/watch?v=jyXXUcrZerw)
10 MINUT NOGI (https://www.youtube.com/watch?v=nBKU4Awm0lw)
Ja sobie dziś to zrobiłam oddzielnie, bo chyba po tych ćwiczeniach na brzuch nadwyrężyłam szyje-strasznie boli-pewnie za bardzo szyją ciągnę do góry- no i osobno jest też mega!
Ja włażę w wyzwanie - niech mi się tylko ten pieprzony audyt wreszcie w robocie skończy :D
OdpowiedzUsuńFajnie! Ja już widzę, że lepiej się czuję i jak na razie wszystko boli, ale wiadomo po takim czasie nie używania mięśni to normalne. Wieczorkiem poczytam Twojego bloga, bo widzę, że fajny. I będę na pewno Cię śledzić. Może razem będzie łatwiej? Buźki
UsuńJa się do niej przymierzałam i chyba czas wziąć się w garść i zacząć ćwiczyć. ;)
OdpowiedzUsuńPewnie! Nigdy nie jest za późno. Ja chyba pół roku tylko "chciałam" w końcu się wzięłam
OdpowiedzUsuń