Hej!
Długo mnie nie było. Jednak ostatnio ciągle siedzę w ogrodzie i działam. Tam mam takie kongo, istny busz i miałam nadzieję, że przed Świętami posieję wszystkie warzywa a tu pikuś. Pogoda się popsuła i wątpię, że się uda. Jak będzie ładniej pstryknę kilka fot i napiszę co i jak. W czwartek ma tą rozprawę o zachowek-także trzymajcie za mnie kciuki. Dziś w nocy miałam jakieś koszmary związane z tym. I powiem Wam rano wstałam skonana. Mimo, że poszłam po 1 w nocy spać jakoś nie mogłam przez te sny zasnąć i pół nocy przekimałam. A o 6 rano jak Jaś zrobił mi pobudkę to dopiero chciało mi się spać.
Sny mam negatywne. Koszmarne. Ale jakoś staram się trzymać. Udaję, że się nie przejmuję i ciągle sobie to powtarzam i jak M mówi do mnie na ten temat to ciągle go zbywam i mówię: "jakbyśmy innych problemów nie mieli?"Ale to chyba moja maska. Nie chcę płakać i się zamartwiać, bo wiem, że to nic nie da. Jak się dowiedziałam o tym pierwszy raz z pisma sądowego to się zestresowałam tak, że ciśnienie mi skoczyło i serce zaczęło kłuć. Wieczorem myjąc naczynia było mi tak słabo, że talerz wydawał się ważyć 100 kg. I teraz wiem, że takie stresy nic nie dają. Co ma być to będzie. Wierzę, że każdy z Nas ma tam gdzieś w górze zapisane swój los. I możemy walczyć ale kijem rzeki nie zawrócimy. Ja przynajmniej staram się z tego wyciągać pozytywne kwestie. Może w końcu Oni zrozumieją pewne kwestie. A jak nie to poczynię kroki ku temu, żeby jak nie mnie to Jaśkowi żyło się lepiej.
Ale nie o tym miał być mój post. Od dawna chciałam podzielić się z Wami mega pozytywną opinią na temat maski L'biotica w postaci nasączonych kwasami skarpetek.
Ja mam twarde stopy. Kiedyś używałam peelingów z Avonu ale ostatnio jakoś to zaniedbałam i nie żeby mi pękały czy coś. Ale są suche i twarde. Po prostu narosła dość gruba warstwa skóry, naskórka.
O tej masce dowiedziałam się przypadkiem w mojej ulubionej aptece czekając w kolejce. Jedna pani polecała innej właśnie tę maskę widoczną na regale. Stwierdziłam, że 14 zł to nie za dużo i jeśli jest takie mega dobre to spróbuję. Założyłam na noc naciągając na to obcisłe skarpetki. Niby powinno się to trzymać od godziny do półtora. Ja obudziłam się jakoś o 4.30 w nocy i wtedy zdjęłam to i umyłam nogi, bo jakoś tak mnie jakby szczypały. I mijał tydzień, drugi. Myślę sobie-no gówno i znów kasę wywaliłam w błoto. A od razu wzięłam dwie. Drugą dla M. Ale jakoś w trzecim tygodniu zrobiłam sobie gorącą kąpiel i leżałam chwilę w wannie. I wychodząc zauważyłam że skóra na nogach jakby odmokła i stała się biała. No to wzięłam tarkę i ją starłam. Od tego czasu przez tydzień codziennie mogłam normalnie ściągać ten twardy naskórek z nóg. I w końcu moje nogi były mięciutkie jak no nie wiem skórka mango. Nawilżyłam je porządnie kremem do stóp po całej tej kuracji i na razie efekt się utrzymuje. A już jest jakiś miesiąc po tej kuracji.
Na pewno będę stosowała regularnie. W ogóle latem. Także polecam Wam z 200% pewnością. Warto spróbować.
Sprawdziłam na wizażu i na kilku blogach też mają pozytywne opinie. Mam nadzieję, że Wasze również takie będą.
Nie słyszałam o niej. Chętnie się na nią skuszę. :)
OdpowiedzUsuńNo jest mega!
UsuńU Ciebie w ogrodzie jest George Bush :)
OdpowiedzUsuńNo dosłownie!
Usuń