poniedziałek, 20 października 2014

Zmiany vs. przyzwyczajenia

Hejka!
Nie ma mnie tutaj i pewnie mało kogo to obchodzi. Jednak mam nadzieję, że kogoś jeszcze interesuje to co piszę. A mało mnie, bo się dzieje u nas. Aż nadto. Ale ja lubię jak się dzieje. Wczoraj byliśmy na urodzinach znajomych i sobie dosłownie odpoczęliśmy po całym tygodniu zasuwania. A zasuwamy w lesie. M ścina drzewo na deski do domu a ja z Jaśkiem i pomocą jednej ( z nią tylko w miarę  się dogaduję )wycinamy gałęzie i robimy tzw. porządek w lesie. Przy okazji mamy drzewo na opał na zimę dla nas. Wychodzimy o 10 rano, wracamy o 14 na drzemkę Jaśka i obiad. A potem znowu aż do wieczora siedzimy w lesie. Oczywiście jak nie pada. Jaś z nami. I powiem Wam, że on jest tak zahartowany. Aż boję się mówić, żeby nie zapeszyć. Za to mnie coś chwyta. Jakiś wirus cholerny. Ale nie daję się, biorę od razu Gripexy i te inne witaminki. A poza tym cytrynę z miodem na okrągło. Mam nadzieję, że wygram tę walkę.
Bo teraz nie mogę się rozłożyć. Mamy tyle pracy przed sobą. Staw się kopie, wykop też. Deski będziemy cięli w tym tygodniu. I wylać fundamenty. Poza tym zmieniamy samochód. Sprzedajemy nasz, bo jest niski i chcemy za te pieniądze kupić coś wyższego. Jestem podekscytowana. I okazuje się, że przywiązałam się nawet do auta. Ciężko mi go sprzedać. Dziś jeden gość go oglądał i zaczął wymyślać co do ceny, najchętniej chciałby za darmo. Zniżyliśmy cenę do minimum, mówimy szczerze co jest do naprawy. A ludzie są jacyś dziwni.
Czy wy też się przywiązujecie do rzeczy i przedmiotów? Ja to muszę ewidentnie zmienić, bo to nie jest dla mnie dobre.

A tutaj znalazłam fajne rady.
Szkoda, że nie umiem ich zastosować w życie.

6 komentarzy:

  1. Mało jest ludzi, którzy nie przywiązują się do rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba już taka nasza natura, że łatwo się przywiązujemy.
    Wiesz co? Twój post jest taki optymistyczny- czuć, że się dzieje, i że dzieje się dobrze.
    A Jasiek na pewno zahartowany- je zdrowo i dużo czasu na dworze- to swoje robi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że tak pozytywnie u Ciebie się zrobiło! Oby tak dalej :)
    Ja też niestety przywiązuję się do rzeczy. Najdziwniejsze że też do takich które nieszczególnie lubię...a jak mam się z nimi rozstać to jakoś mi tak głupio że wcześniej na nie psioczyłam.
    Co do odwiedzin innych blogowiczek to ja zauważyłam pewną zależność, że samemu trzeba regularnie i często pisywać, no i zaglądać i komentować innych a po pewnym czasie też ma się stałych czytelników.
    Ja jak kilka lat temu tak robiłam to naprawdę znałam bardzo wiele osób. Potem jakoś czasu zabrakło, blog zlikwidowałam i ludzie zniknęli. Teraz najzwyczajniej nie mam tyle czasu na to co kiedyś.
    Poza tym na przykład u Ciebie na blogu jest jedna rzecz która mnie do szału doprowadza. Mianowicie wpisywanie tych głupich literek jak komentuje, wtedy często gęsto wywala mnie z sieci a mi się już drugi raz nie chce tego wpisywać zwłaszcza jak czytam i pisze na komórce.
    Pozdrawiam
    Monika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam że ma te literki. Samą mnie to wkurza jak u kogoś muszę wpisywać. Postaram się to usunąć, ale nie wiem czy podołam. Bo ja i komputerowe sprawy to nie idziemy w parze!

      Usuń
  4. Pracowicie i całą rodziną. Podziwiam i wielka pochwała się należy. Przydatnych wartości uczycie Jasia. :)
    Do gripex'u dorzuć herbatę z miodem i cytryną i wygrzej się porządnie przed snem. ;)
    Co do auta. Ponoć to mężczyźni tak bardzo kochają swe auta. :P A tak poważnie, to z każdą rzeczą wiążą się wspomnienia, samochód to jedna z tych z którymi wiąże się ich bardzo dużo. Myślę, że i mi byłoby ciężko pożegnać się z naszym autem.

    OdpowiedzUsuń