Hejka!
W zeszłym tygodniu działo się, że hej! Zrobiłam więcej rzeczy w kilka dni niż w miesiąc. Otóż-pierwsza i najważniejsza-mój wielki sukces!- sprzedałam samochód. Tak, tak JA sprzedałam. Mój małżon owszem pojechał na spotkanie z kupcem ale miałam w pewnym momencie wrażenie, że chciał oddać auto za darmo. Ciągle spuszczał z ceny. A umawialiśmy się, że nie ma handlowania!
Ustaliliśmy co jest w aucie do remontu oraz ile to będzie kosztowało. Obczailiśmy cenę rynkową takiego auta i odjęliśmy sumę na remonty z robocizną. W porównaniu z tym za jaką sumę kupiliśmy to auto 5 lat temu to teraz to nie była nawet jedna dziesiąta tamtej ceny! Ale cóż, takie prawa rynku.Ceny aut lecą na łeb na szyję. Ale ja powiedziałam sobie, że nie odpuszczę. Wstawiłam auto na olx i po 20 minutach dzwoniło jakieś 20 osób. Znam się trochę na autach, bo pomagam mężowi w remontach. I już wiem co jak się nazywa, co zepsute. I kolejnego dnia sprzedałam SAMA za taką kwotę jaką chciałam. Tego samego dnia jechaliśmy po auto jakie Ja wypatrzyłam. I chcieliśmy tylko oglądać, ale daliśmy zaliczkę i w środę mieliśmy już autko.Teraz jeszcze je muszę jechać zarejestrować. Mój małżon jest dumny ze mnie. Nawet mi to powiedział. Aha-teraz mamy wyższe auto i w końcu nie martwię się, że miską gdzieś zahaczę i będzie remont. Super się go prowadzi. (Ford GalaxyTDI97)
W tym tygodniu pozałatwiałam jeszcze kilka spraw na które on nie miał czasu od miesiąca jak nie dwóch. I mam takie dobre poczucie. Jestem samodzielna i potrzebna. I nie ważne, że się mówi, że takie sprawy facet powinien załatwiać. Guzik prawda! Staw już wykopany! Też moja zasługa. Bo to w sumie mój pomysł był i potem goniłam gościa, żeby się spinał z pracą.Staw ma głębokość 5 metrów i pewnie przed zimą go nie damy rady ogrodzić. Trzeba będzie uważać, żeby ktoś nie wpadł.
Nie damy rady, bo jeszcze pracujemy w lesie. Mój małżon jutro będzie wycinał deski na ławy.
Modlę się, żeby pogoda w listopadzie dopisywała. Jeśli obejdzie się bez mrozów to może ławy wylejemy.
Oczywiście nie jest tak tylko kolorowo. Oj, nie nie! Moja rodzinka oczywiście daje mi popalić. Wszystkich Świętych to dla jednych rodzin czas spotkań. Dla mnie najgorszy okres. Bo każdy się czepia, że mój ojciec nie ma jeszcze pomnika. Bo wiadomo, skoro nas stać na wykopanie stawu to dlaczego nie ma pomnika. Dziś na przykład usłyszałam, że musieliśmy niezłe dopłaty dostać na stawy skoro je kopiemy. Jaka ciemnota! Nie robisz nic-źle! Robisz coś-jeszcze gorzej! Jeszcze się taki nie urodził, coby wszystkim dogodził.
Masz niezłą żyłkę do handlu. Nic dziwnego, że mąż dumny.
OdpowiedzUsuńChoćbyś nie wiem co robiła to zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał jakieś ale. Nie warto się tym przejmować. Rób swoje i po swojemu. ;)
Dziękuję! Mów mi tak dalej to obrosnę w skrzydła i odlecę do jakiegoś lepszego świata!
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń