niedziela, 10 sierpnia 2014

sELFIE

Hej!
Sorki, że dziś aż dwa posty, ale w tygodniu dwa razy pisałam i się coś z netem zrobiło i znów mi teksty zniknęły. No szlag by to. A tak fajnie miałam napisane.
Miałam bardzo ważne przeżycie w tym tygodniu. Otóż w czwartek i piątek byłam TŁUMACZEM!
Mimo, że z zawodu nie jestem, uczę tylko dzieciaki. Mój mąż wkręcił mnie do swojej pracy. Otóż jego szef wysyła produkty za granicę i właśnie w czwartek była wizyta firmy współpracującej z Belgii. Mirka szef nie ma tłumacza, więc spytał M czy może ja bym nie chciała im tłumaczyć. Mój mężny zgodził się na ślepo, bo wiadomo jak tu się nie przypodobać szefowi? Poza tym szef obiecał, że mi zapłaci dwie stówki za godzinę tłumaczenia. Ja nie chciałam się zgodzić i wściekła byłam na M, że mnie tak wrobił. Jednak no cóż miałam zrobić. Jakby to było wcześniej to miałabym czas, żeby się jakoś nastawić, przygotować. Ale już w dzień przyjazdu tych ludzi- musiałam się zgodzić. Od rana żyłam jak na szpilkach. Tłumaczenie miało być na trzecią a ja już o 11 wzięłam tabletki na uspokojenie.Tak dygotałam ze strachu. Wiecie tłumaczyć komuś kto dobrze zna angielski to nie to samo co nauka dzieci w przedszkolu poszczególnych słówek. Poza tym bałam się że nie znam specyfiki ich firmy, tzn. tej polskiej .Tłumaczenie się odwlekło do 17.Mężny pojechał ze mną. I powiem Wam, że nie wiem po co ten stres. Poszło mi bardzo dobrze, po raz pierwszy byłam z siebie bardzo zadowolona. Belgowie bardzo mili, ten z którym rozmawiałam w moim wieku. Jego szef bardzo fajny człowiek. Pierwszego dnia byliśmy na kolacji w hotelu gdzie spali i rozmowa tylko o interesach. Drugiego dnia pokazywaliśmy im Kaszuby, m.in. "Dom do góry nogami". Byli bardzo zadowoleni z wizyty, zapraszali mnie z szefem M do nich do Belgii. A ja powiem Wam że bardzo bym chciała. Żałuję, że nie wzięłam od nich żadnych namiarów. Fb nie mieli. Może kiedyś akurat będę miała możliwość wycieczki do tego kraju.

A to moja zadowolona mina już po tłumaczeniu. pełna energii i samozadowolenia, jednak też zmęczona.Tu już w domu.
Selfie teraz bardzo w modzie.

Zaraz też dostałam powera do działania w związku z dokończeniem studiów, do odchudzania, żeby być atrakcyjną kobietą. Dzięki komplementom od tych obcokrajowców poczułam się wyjątkowa. Jak mało mi do szczęścia trzeba. Teraz czas działać.

1 komentarz:

  1. Gratulacje! Brawo! Super! :) Nigdy nie wątp w swoją wartość :)

    OdpowiedzUsuń