Strony

wtorek, 23 lutego 2016

Zachowanie dzieci w Kościele

Hej! Dziś chciałabym poruszyć temat zachowania dzieci w Kościele. Ja od niedzieli zmagam się znowu z rwą kulszową i to w pewnym sensie dzięki mojemu synowi. Pojechałam z nim do Kościoła na 11.30. Jaś obiecał, że będzie grzeczny. Ja obiecałam mu nagrodę jak będzie grzeczny. I co? I cały czas coś kombinował. Dobrze, że usiadłam z nim z tyłu, bo mogłam bezpiecznie wyjść. Ale młody wchodził non stop pod ławkę, nie chciał stać, nie chciał siedzieć. Brałam go nawet na ręce. I to nic nie dało. Jak zauważyłam, że wchodzi po raz enty pod ławkę ale do tego ma zamiar przejść do ławki z przodu właśnie dołem, ludziom pod nogami to schyliłam się gwałtownie, żeby go chwycić. I poczułam, jak coś mi strzeliło. Już wyprostować się nie mogłam. Jakoś powoli dałam radę. Wzięłam go za rękę i wyszliśmy z Kościoła. Jaś, żeby mi chyba jeszcze bardziej podnieść ciśnienie idąc mówił:"Jasiu nie chce więcej jechać do Kościółka". No myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Wracając do domu wstąpiłam do sklepu a on nie omieszkał się upomnieć o obiecaną nagrodę w postaci lizaka. Jak już opuściliśmy sklep z lizakiem on zasnął w foteliku w drodze do domu. Zostawiłam go w tym foteliku, w samochodzie, żeby się wyspał choć godzinkę. Tak też było. Poszłam do domu się przebrać i jak wróciłam to zastałam obudzonego Jaśka z naburmuszoną miną. Powiedział z wyrzutem:"Przeproś Jasia!" Spytałam: "Za co?" to usłyszałam, że za to, że go zostawiłam samego w samochodzie. Także tylko czekać jak zadzwoni na policję donieść na własną matkę! Ale nie o tym miało być. Nadal nie wiem co robić by on się zachowywał w miarę przyzwoicie w Kościele. Chcę z nim chodzić, ale nie mam siły się ciągle z nim szarpać a tym bardziej denerwować się. A wiecie jak moherowe berety patrzą na brojące dzieci. Nie chcę czuć na sobie tysiąca spojrzeń z politowaniem lub zgorszeniem na licu. Chodzenie do Kościoła jest dla mnie dość ważne i chcę żeby dla Jasia też stanowiło wartość. Ale jak ma go tego nauczyć nie chodząc tam wcale.

10 komentarzy:

  1. Zachowanie Jasia z mojej perspektywy było zupełnie normalne.Nie możesz oczekiwać od niespełna trzylatka,ze wysiedzi przez godzinę w nudnym kościele :) A tym bardziej nie oczekuj, że obiecując ci grzeczne zachowanie wie co mówi ;)Nie denerwuj się - spróbuj pójść na mszę dla dzieci.Tam nikt nie oczekuje,ze dzieci będą siedziały rowniutko ze złożonymi rączkami. Jeśli jednak Jasiowi się nie spodoba to wyjdzcie bez napinania się i spróbujcie za jakiś czas znowu.Nic na sile,bo tak tylko go zniechęcisz.Pozdrawiam,ULA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie ma u nas takiej mszy dla dzieci. Ja doskonale wiem,że Jaś nie usiedzi bez ruchu i może jeszcze w skupieniu, ale widząc inne rodziny z dziećmi stwierdzam, że Jaś to jest jednak bardzo żywym osobnikiem

      Usuń
    2. To się ciesz bo to znaczy,ze jest prawidłowo rozwijającym się trzylatkiem,a nie apatycznym,zastraszonym dzieckiem :) Na kościół przyjdzie jeszcze czas.A jak nie ma mszy dla dzieci to może trzeba księdzu zasugerowac -wszyscy by skorzystali.Ula

      Usuń
    3. Zgadzam się z tą wypowiedzią:)

      Usuń
  2. Kurczę, Ewa! No a czego Ty od Jasia oczekujesz w tym wieku? On nie tylko nie rozumie co się tam dzieje, ale też potwornie nudzi. Jeśli chcesz z Nim jeździć do kościoła, to chyba bym się jeszcze długo nastawiała na właśnie takie zachowania. Dla trzylatka godzina w takim miejscu, gdzie ma tylko siedzieć i wstawać, to WIECZNOŚĆ. On nie robi Ci tego na złość, to po prostu wbrew naturze dziecka w tym wieku. A On jest zdrowym, normalnym trzylatkiem :) Nie wiem, czy są jakieś książeczki, które mogłyby Wam pomóc, ale gdybyś znalazła taką, która opowiada o tym, co dzieje się podczas mszy świętej, to może Jasiowi łatwiej byłoby zrozumieć po co tam jeździcie, jak trzeba się zachowywać, może z czasem by Go to zaciekawiło. U nas Lila ma "uczulenie" na kościół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. A moherami się nie przejmuj :) Jak przyszły się modlić, to niech się modlą.

      Usuń
    2. Msza dla dzieci byłaby idealnym rozwiązaniem, ale w mniejszych miejscowościach nie zawsze jest w "ofercie". Niektórzy księża tak potrafią poprowadzić nabożeństwo dla dzieci, że nawet totalne maluchy są zaciekawione :-) A co do książek, może coś takiego? http://boskieksiążki.pl/product-pol-815-OPOWIESCI-KORNIKA-O-tajemnicach-Mszy-Swietej-.html

      Usuń
  3. Wszystkie dzieci tak sie zachowuja w kosciele. my omijalismy kosciol bardzo dllugo bo z trzema maluchami z mala roznica wieku, nie dalo sie wytrzymac wiecej niz 10 minut. Zaczelismy chodzic znowu od niedawna, ale nie do polskiego a do angielskiego (katolickiego ,nie anglikanskiego), i powiem Ci,ze dajemy rade. Raz,ze dzieci starsze (oprocz Agatki ,ktora ma 3 latka), a dwa,ze msze sa inne. Zawsze sa szkolki niedzielne dla dzieci czyli zajecia dla dzieci w temacie czytania niedzielnego. No i ludzie sa inni. Nikogo nie razi zachowanie naszych dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie dzieciaki mają taki okres i czas.. nie ma co przejmować się innymi.. przyjdzie taki czas a zachowanie bd inne 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas Dominikanie prowadzą msze dla rodzin z dziećmi. Nikogo nie dziwi dziecię chodzące po kościele, siedzące na stopniach ołtarza, płaczące, skaczące. W święta Wielkiej Nocy jedna z dziewczynek postanowiła nawet palemką pozamiatać podłogę;)

    Jedyne co bym Ci nie proponowała, to nagradzanie tego, na co się nie umówiliście. Oczekiwałaś od synka innej postawy, a nagrodziłaś lizakiem to, co sprawiło ci zawód.

    OdpowiedzUsuń