Od kilku dni a dokładnie od czwartku jesteśmy z Jaśkiem zupełnie sami w domu. Jak wiecie albo i nie Benia się wyprowadziła z Roksaną, Ania w psychiatryku, mamę zawiozłam do jej siostry, bo musi przez kilka dni chodzić do lekarza.Mój brat Holenderski-tak go nazwijmy- to ten co 11 za granicą ciężko pracuje a nie ma nic i mama co ma 800 zł renty bierze mu kredyty. Najpierw na działkę, teraz na dom. Także spoko. Nie, żebym jakoś zazdrosna była. Bo nie chcę, żeby mi ktokolwiek brał kredyt. Jak będę chciała sama wezmę. Tylko wkurwi mnie to, że udaje takiego "świętego", matka to mu chyba ołtarzyk wystawi! Jest murarzem z zawodu- dom stawia mu firma i sam tam nic nie robi. Jedzie z laptopem jak jakiś profesor.Nie wiem od kiedy na budowę z laptopem.?WTF?
Mirek jest już kilka miesięcy za granicą, dokładnie od 22 kwietnia, czyli zaraz 5 miesięcy. No licząc jego powroty to 4 miesiące. I kupił sobie samochód już. Bo tym starym się nie da. Za bardzo jest dobity. A też już objechał Niemcy3 razy. Wysyła kasę mi na życie, gospodarstwo, tam też musi się utrzymać. I nie jest łatwo ani jemu ani mi. Tym bardziej że mamy dziecko. I jak słyszę, że Holenderski ma ciężko i źle. To mnie krew zalewa! I choćbyśmy nie wiadomo co z Mirkiem mieli, nie wiadomo jacy dobrzy byli. To zawsze będzie ZA MAŁO!
Ja nie wiem już chyba tak mam, że się staram w miłości, małżeństwie, rodzinie, przyjaźni a i tak zawsze czuję, że jestem za mało!
Tak jakbym musiała sobie zasłużyć na szacunek, miłość, przyjaźń. A widocznie nie zasługuję!
Dobrze, że przynajmniej mój syn mnie kocha bezwarunkowo. Jak na razie! I jeszcze!
Bo może i o jego miłość będę musiała skomleć!
Najgorsze, że w rodzinie M czujemy się podobnie. Jakoś tak.
Coraz poważniej zastanawiam się nad wyjazdem do M., rzuceniem tego w cholerę, nabranie chłodnego dystansu do ludzi i spraw. Może nie już jutro ale kto wie? Za rok? Chciałam kończyć studia tutaj, jednak teraz głęboko się zastanawiam czy jest sens? Po co komuś coś udowadniać? A może warto samej sobie udowodnić? Na studia można przecież też przyjeżdżać. Zobaczymy. Moje serce chwyta coraz więcej rozterek. Może to ta samotność zmusiła mnie do refleksji? I to pozytywnej. Może warto żyć tak jak teraz? Jestem z Jaśkiem sama , oderwana od patologii mojej. rodziny. Nie tęsknię za nikim innym jak za M.
Tu kilka zdjęć. Wiem, że mój ogród dupy nie urywa, jednak uważam, że na te środki jakie w niego wkładam i grom całe moje własne siły oraz moje i tylko moje pomysły to nie jest tak całkiem źle i jak już za kilka lat stanie NASZ DOM to wszystko będzie się jakoś ładniej prezentowało.
Ogród wygląda naprawdę przepięknie!! :) widać potencjał i Twoje zaangażowanie
OdpowiedzUsuńJakbym miała większe środki to poszalałabym bardziej. Ale może z czasem, małymi kroczkami osiągnę efekt jaki mi się marzy. W trakcie wiadomo, że to nie wygląda za ładnie. Ale ja już widzę oczami wyobraźni mój ogród za kilka lat
Usuń