Strony

sobota, 20 września 2014

Walczę ciągle

Hej!
Ostatnio dopadają mnie w życiu takie sytuacje, że muszę brać sprawy w swoje ręce. Mój mąż nie ogarnia, on ma na wszystko czas, a ja jakoś nie potrafię tak, żeby odkładać ważne sprawy na koniec. W końcu walczę o moje marzenia. O lepsze jutro dla Jaśka.
Walczę z tymi przeciwnościami losu i czasem sił mi brakuje.
A jeszcze dziś chodzę zakatarzona i z bolącym gardłem. No ale co jestem mamą to muszę. Nie wezmę zwolnienia od syna, jak w tej jednej reklamie.


Z M. ostatnio też ciągła wojna. Ja nie wiem, muszę walczyć nawet o to żeby szedł łaskawie się wieczorem umyć, bo jemu się nie chce i najchętniej położyłby się tak jak przyszedł. Ale co to za przykład dla dziecka. Poza tym kłócimy się o wszystko. Tak jakoś nie umiemy się dogadać. Ja chcę tak, on ma swój plan i tyle. Uważa, że zawsze musi być po jego stronie.
Poza tym wkurwiłam się wczoraj na maksa po pewnym telefonie. Otóż okazuje się, że moja "kochana" teściowa załatwiła sobie wyjazd na winogrona do Niemiec. Na miesiąc. Ona ma 57 lat. Ale jedzie bo uważa, że musi sobie remont zrobić. Wie, że my chcemy budować, że nie mamy kasy i mogła nas w to miejsce polecić. Nawet Mirka. Ale nie! Bo pewnie sądzi, że mamy kasy jak miodu. Mirek z nią rozmawiał i mówił, że chciałby jechać. Ale nie zgodziła się. Ona mieszka sama w domu, bo teść nie żyje. Dom ten jest nowy i w miarę urządzony. Poza tym jest zapisany na M brata, który jest obecnie w Szwajcarii z rodziną i tam zarabia grubą kasę. Mógłby sam jej ten remont zrobić. I na pewno by zrobił, gdyby mu powiedziała. Bo to w końcu jest wszystko jego. Ale nie ona woli sama jechać i mu wyremontować. Nie kumam. Rozumiem, że ona ma prawo do tego żeby polepszać sobie status życia itd itp. Ale wydaje mi się, że ja będąc na jej miejscu posłałabym syna.
Z wieści bardziej przyziemnych Jaś miał bliskie spotkanie z kogutem mojej siostry i został podziobany i poturbowany. A chciał dać tylko ama koko. No cóż!

1 komentarz:

  1. O rany, ale historia z Jasiem- pewnie będzie miał nauczkę na całe życie.
    Co do Mirka- rozumiem Cię doskonale. Mój Marcin raz na jakiś czas też ma takie akcje, że nie chce Mu się wieczorem umyć, czym doprowadza mnie do szału!

    A co do teściowej- masakra! Rzeczywiście- myślenie w ogóle z dupy, jak to się teraz mówi. Wie o Waszych planach, mogłaby trochę pomyśleć... Szkoda, że zawsze pomaga się tym, którzy i tak mają dobrze :(
    Trzymaj się Ewa- sił życzę!

    OdpowiedzUsuń