Hej!
Jaśka szczepienie odłożyłam bo synek mój dostał katar. To pewnie zasługa klimy na sali weselnej.
Jednak nie dostał gorączki, chwała Bogu. Katar jeszcze troszkę ma. Ale leczymy sami. Mnie też coś od tego wesela bierze. Katar dostałam dopiero wczoraj. Biorę jakiś Febrisan i dalej do przodu.
Nie potrafię siedzieć bezczynnie. Chyba bym oszalała. Brak pracy daje mi się we znaki.
Mój mąż też w swojej pracy ma jakieś problemy. Przenosi je do domu. Atmosfera między nami napięta. A to tylko dlatego, że ja mam rację. Bo mam. On też o tym wie, ale trudno się przyznać.
W domu też problemy, w gospodarstwie się wszystko wali. Nie wiadomo co z naszym wyjazdem do Danii, bo mąż mój szanowny się pożarł z kierownikiem w pracy, który de facto jest jego kolegą i zieńciem szefa.
Kasy brak na wszytko. Po żniwach właściwie jesteśmy spłukani. M się nie przejmuje. Dziś się postanowił znowu rozweselić za pomocą % i ma wylane. A ja codziennie się boję że nam prąd odetną.Bo rachunku nie zapłaciłam, wydałam na jedzenie. M twierdził, że załatwi mi potem ale oczywiście nie załatwił. O zaliczkę nie chce prosić szefa, przez to że kierownik coś tam nagadał. I beznadzieja.
Jeszcze do tego mi się miesiączka spóźnia. Mam nadzieję, że przyjdzie i że nie będzie to coś więcej.
Masakra!
I jak tu myśleć o budowie domu? O wspólnym dalszym życiu?
Chyba mamy kryzys. Jeszcze coś czuję, że jutro teściówka się zwali na łeb, bo M miał 30-tke i niby chcą przyjechać. Ja nawet nie mam żadnego ciasta. I tak mi głupio, że nie mam.
Ewa, bo to tak jest, że jak już się pieprzy to wszystkich frontach...
OdpowiedzUsuńWiesz, faceci to chyba wszyscy mają tak, że kasy może w domu nie być, ale na coś mocniejszego zawsze będzie.
Mam nadzieję, że jednak wyjazd do Danii dojdzie do skutku i trochę Wam to pomoże w podreperowaniu domowego budżetu.
Lila też zasmarkana, już chyba z tydzień...