Strony

sobota, 13 kwietnia 2013

I w końcu mamy wózek



Hejka!
Dziś byliśmy na pierwszym spacerze.Wiem może, że późno, ale wcześniej nie było to po prostu możliwe ze względu na brak wózka.
Szukałam jakiegoś odpowiedniego i w przystępnej cenie. Jednak na nowy nas nie stać. Patrzałam po komisach i powiem Wam, że tam to tylko chcą oszukać ludzi. Przynajmniej w tych co ja byłam.Nie dość, że wózki w opłakanym stanie to jeszcze ceny jak za nowe. Był nawet taki jeden wózek Coneco Toledo względnie fajny, ale podniszczony i za 850 zł. Na allegro i tablicy znalazłam taki sam za 450 zł i widać było że mniej zniszczony. Dałam sobie luz z komisami. Zaczęłam przeglądać tablicę.pl i tam znalazłam kilka fajnych modeli. Już nawet mieliśmy w planach jechać je oglądać. Gdy nasz znajomy zaproponował mężowi, że odda nam ciuszki po swoich synkach. Mój mąż zażartował czy może nie chciałby sprzedać wózka. Ten znajomy powiedział że spyta żony. Kolejnego dnia dał nam odpowiedź i okazało się, że chcą sprzedać  jednak  swój Coneco Mustang 3 w 1. Nie zastanawiając się zgodziłam się, bo cena była atrakcyjna. Nawet nie widziałam tego wózka.Mój mąż sam jechał go oglądać, bo ja już nie miałam siły. I jak z nim przyjechał byłam zachwycona. Wózek w stanie idealnym. Kolor troszkę jasny, bo jasny limonkowy z szarym, ale za te pieniądze warto  było. Daliśmy 500 zł. Mój aparat nie robi dobrych zdjęć, więc pokazuję wam ten sam znaleziony na tablicy.
Nie wiem jak dalej ale na pierwszy raz jak dziś nim byliśmy na spacerze to sprawuje się super. Nie jest ciężki, mimo porządnej konstrukcji. Super się prowadzi. Mogę tylko polecić.
Może na kolejnych spacerach uda mi się porobić jakieś fotki z Jaśkiem wewnątrz.
A jak Jaś po spacerze? Idealnie. Jak go ubierałam to się troszkę buntował. Sama nie wiem dlaczego. Zauważyłam, że nie cierpi ubierania czapek. Czy jak wychodzimy czy jak jest po kąpieli. Od razu płacze i się buntuje i stara się ściągnąć poprzez ciągłe wiercenie się.
Jednak udało mi się jakoś go szybko ubrać i jak pojechaliśmy to od razu się uspokoił. Celowo zaczęłam jechać po dziurach i wybojach żeby zasnął i udało się. Spał jak aniołek. Niestety jak przyniosłam go do domu to po pół godziny się obudził.  Dziś byliśmy pół godzinki. Jeśli jutro będzie ładnie postaram się być z nim dłużej, żeby zasnął porządnie.
Tymczasem miłej niedzieli. Dobrej nocki.


1 komentarz:

  1. Z tego co obserwuję u koleżanek to większość maluszków nie lubi zakładać czapek ;-) zazdroszczę Wam tych spacerków, teraz wiosna u Was w Polsce więc będzie więcej okazji żeby pooddychać świeżym powietrzem :-)

    OdpowiedzUsuń