Strony

wtorek, 5 marca 2013

Strach


Hej!
Długo nic nie pisałam, bo po prostu nie było o czym. W ogóle mało komentujecie i zastanawiam się czy ktokolwiek mnie jeszcze czyta?
Byłam wczoraj u ginekologa i dostałam skierowanie na cesarkę. Gin się tłumaczył, że kazał mi jeszcze wczoraj przyjść, bo liczył, że mały się obróci. Guzik prawda! Kasę chciał jeszcze wyciągnąć i tyle.
Właściwie to chciał mnie skierować już dziś, ale odmówiłam. Jak już tyle czekałam to chcę mieć wpływ na to kiedy urodzi się Jaś. Poprosiłam o cesarkę w piątek, czyli 8.03.
Przynajmniej data będzie zapamiętywalna dla wszystkich i moim zdaniem szczególny prezent sobie sama zrobię. Bo mój mąż na pewno zapomni, że to dzień kobiet jest i nic nie będzie dla mnie miał.
Po zbadaniu mnie  doktorek zaczął mnie namawiać na to, że może jednak doczekam do 17 lub 18, kiedy to mam termin. Dzięki temu miałabym dłuższe macierzyńskie. Jednak ja już ledwo chodzę. Chociaż jak chodzę to jeszcze chodzę, ale jak się położę lub siądę to jest masakra. Wszystko mnie wtedy boli. Więc staram się jak najmniej leżeć i ciągle coś robię, w kółko sprzątam. Jakbym jeszcze miała te 10 dni dłużej wytrzymać to bym się zasprzątała na śmierć chyba.
No więc w czwartek rano jadę do szpitala a w piątek będą rodzić Jaśka.
Teraz jak słyszę słowo "wyciągać" to jakoś tak nie dobrze mi się robi. Skoro sama nie mogę urodzić to przynajmniej zostawię sobie to słowo.
Wczoraj spotkałam jedną przemądrzałą babkę w poczekalni i jak mówiłam o cesarce to mnie potraktowała tak jakbym tę cesarkę na życzenie miała. Wypowiadała się w taki sposób jakby co najmniej miała ich z dziesięć. A raptem ma już jedno dziecko i rodziła naturalnie. Wzburzyła mnie swoim podejściem i zdałam sobie sprawę, że pewnie połowa osób ma takie podejście. Boję się, że jak będę ludziom mówiła, że miałam cesarkę to będą mówili "Pchi, to nie był wcale poród, co ty możesz wiedzieć o porodzie"
A to przecież jest tak samo poważne  moim zdaniem.
Nie spałam pół nocy. Ciągle myślałam o tym wszystkim. Wkurza mnie podejście mojego męża, bo jak mówię mu, że się boję to on mówi :"Będzie dobrze". I tyle. A ja jednak oczekuję czegoś więcej. Chciałabym, żeby mnie przytulił, powiedział, że razem sobie poradzimy. Jak jemu się coś dzieje ja go zawsze wspieram, a teraz czuję się taka sama z tym.
Mam tyle obaw, ale kto to zrozumie!
Boję się, że będę odrzucać Jaśka. Kocham to maleństwo w moim brzuszku. A jeśli będzie inny niż sobie wyobrażam?!
Jeśli nie będę miała siły aby karmić?
Boję się podejścia położnych. Jeśli będą takie jak czytam u niektórych, to ja będę tylko pewnie ryczeć. Niby jestem twarda, ale jak będę ten czwartek tak czekać to nie wiem. Na pewno to na mnie nie wpłynie pozytywnie.
Chciałam dziś składać łóżeczko, ale mój mąż powiedział, że sam je złoży jak ja będę w szpitalu i jak już mały się urodzi. To mnie jeszcze bardziej zbulwersowało. Lubię mieć sama wszystko dociągnięte na ostatni guzik i wiem, że się wkurzę jak coś będzie źle. Albo on nie będzie miał tyle czasu i wcale nie złoży i będę musiała czekać na złożenie go po powrocie.
Wkurzam się też bo jestem bardzo pedantyczna, a jak mnie nie będzie kilka dni to mój mąż na pewno nie posprząta, naczynia będą nie pomyte. A chciałabym wrócić do czystego pokoju z Jaśkiem. A nie, że jak wrócę to najpierw będę musiała ogarnąć wszystko.
Aj mówię Wam gorzej jak źle.
No ale wypisałam moje żale. I jest mi o deczko lżej.
A tu jeszcze nasze torby do szpitala.


13 komentarzy:

  1. kochana, wszystkie te uczucia są mi tak doskonale znane :-) i ten niepokój o wszystko i te spojrzenia politowania, że co to za poród cc i oburzenie z powodu składania łóżeczka (to jest chyba dla facetów jakies takie znamienne, że to łóżeczko muszą złożyć SAMI, nie kapuję czemu)
    nie będę Ci nic radzić, jakoś to pójdzie, pewnie bosko nie będzie ale to szybko mija, nawet jak Jaska nie pokochasz od pierwszego wejrzenia i nawet jak trafisz na łajzowate położne i będziesz beczeć w szpitalu i nawet jak nie dasz rady karmić to, że Ci tak napiszę bez cenzury, miej na to wszystko wyjebane :-) bo za jakiś czas Jaś Cię przytuli i powie "mamusia" i wtedy to wszystko przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie...
    PS. 8 marca fajna data, ale to znaczy, że moją parapetówkę przegapisz... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło, że akurat Ty Olu to piszesz. Bardzo Cię cenię. Wiem gdzieś tam podświadomie, że muszę dać radę. Tak czy siak. Ale jednak jak na dzień dzisiejszy to mnie to przerasta. Dziękuję za wsparcie.

      Usuń
  2. Ha! Chyba Cię myślami wywołałam, bo dzisiaj myślałam, jaką datę w końcu wybrałaś i miałam się upomnieć o informacje!
    Kurcze, ja nie wiem, skąd się bierze to wartościowanie porodu SN i CC. Poród to poród, każda matka jest dla mnie bohaterką, bo każda przeżyła ciążę! A już w jaki sposób dziecko przyszło na świat to co to za różnica, prawda? Najważniejsze to te miesiące w brzuchu, a nie kilka godzin porodu.
    I wiesz co, moja psiapsióła musiała rodzić przez CC, bo jej córce tętno spadło nagle i awaryjną operację miała (generalnie okolicznosci niezależne od niej, tak jak Twoja CC). Generalnie to bardzo rozważna i zdroworozsądkowo myśląca dziewczyna. Ale jak wróciła do domu, to złapała doła i zaczęła sobie wyrzucać, że kiepska z niej matka itd bo nie mogła urodzić SN. Jeszcze na to nałożyły się problemy z piersiami i jak jej słuchałam, to oczy przecierałam, że robi sobie takie wyrzuty, że karmienie piersią jej nie idzie, że CC miała- myślała, że jest zła matką przez to. Po co to piszę? Na wszelki wypadek. Jak wpadniesz w taki nastrój po porodzie to wiedz, że to HORMONY. Psiapsióła teraz sama się dziwi, jak mogła tak myśleć, mówi, że ją hormony rozłożyły kompletnie. Więc kochana, nie daj się jakby co. Baby blues czeka większość z nas. Ponieważ pewnie nie będziesz miała czasu na bloga, to Ci przytaczam tę historię teraz. Oczywiście mam nadzieję, że od razu wpadniesz w euforię i żadne czarne myśli Cię nie najdą.
    A może by tak męża do pionu postawić? Jak OZNAJMISZ mu stanowczo, że ma złożyć łóżeczko to się nie ruszy? Jak to nie pomoże to wytłumacz, że się denerwujesz, jak nie masz tego łóżeczka, więc niech ma litość nad Tobą i złoży je dla Twojego spokoju. W ostateczności nawrzeszcz na niego i zwal to na ciążę:):):)
    Jak nie będziesz miała siły karmić, to nakarmią położne. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby jakieś dziecko umarło z głodu w szpitalu. Jak nie piersią to butelką. A jak już wrócisz do domu, to sobie piersią będziesz karmiła albo butelką. Jaś z głodu nie zginie.
    Mój Michał, też najczęściej mówi: będzie dobrze. Jak potrzebuję czegoś więcej, to mu mówię wprost: potrzebuję, żebyś powiedział, ze zajmiesz się wszystkim, że nie pozwolisz, zeby stało się to i to. Już się nauczyłam, że mężczyźnie trzeba wprost powiedzieć,o co chodzi, bo inaczej się nie domyśli.
    Jak chcesz rodzić już teraz, to rodź! O! :):):)
    To się rozpisałam.
    Będzie dobrze. Myślę, że wiele kobiet ma te same problemy jak Ty (ja też).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie się rozpisałaś. Ale to dobrze. Jak przeczytałam Twoją wypowiedź to jakoś mi lżej. W nocy myślałam nad tym dużo i nie mam zamiaru się prosić o złożenie tego łóżeczka. Postanowiłam niech On sam sobie złoży i powlecze pościel i wszystko. Jak nie zdąży lub będzie źle będę się wydzierać jak wrócę do domu. Po drugie niech zobaczy o ilu sprawach my kobiety musimy pamiętać. Jak będę w szpitalu to postanowiłam, że nie będę dzwonić i się prosić o wizyty. Chcę sprawdzić czy sam zadzwoni, czy przyjedzie, czy będzie wiedział co kupić, co mi potrzeba. A jak nie to będę się darła.
      Do tej pory ja zawsze tłamszę wszystko w sobie, ale postanowiłam, że dość. Teraz będę mówić co czuję i myślę! O!

      Usuń
    2. Bardzo dobrze Ewa! Obie strony muszą się starać. I żadnego tłamszenia emocji, bo to tylko wrzody powoduje.

      Usuń
  3. Nie martw się będzie dobrze :) w złych momentach pociesz się myślą, że będziesz miała taką małą kruszynkę koło siebie, dla, której będziesz całym światem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Mam nadzieję, że będę tak na to patrzeć!

      Usuń
  4. Ja czytam!!!
    Moj maz jest dokladnie taki sam. Jak przed obydwoma porodami mowilam mu, ze sie boje, ze co bedzie jak cos sie stanie, to wzruszal ramionami, ze "co ma sie stac" i dodawal wlasnie ta maksyme: bedzie dobrze! :)
    Nie rozumiem tych kobiet, ktore wywyzszaja sie bo rodzily naturalnie... Ja corke urodzilam SN, a przy synu skonczylo sie cesarka. I co, mam robic sobie teraz wyrzuty? W obu przypadkach na swiat przyszly zdrowe dzieci i to przeciez chodzi, a nie jak sie rodzi. A w Twoim przypadku juz w ogole, przeciez Ty masz cesarke bo maly odwrocony jest posladkowo, a nie dlatego, ze masz takie widzimisie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że tylko mój facet taki jest. Mam nadzieję, że jak zobaczę Jaśka to nabiorę energii i nie dopadnie mnie żaden baby blues.A co do porodu nie będę już nikomu mówiła o cesarce, żeby znów nie być ocenianą. Będę mówić "Jaś się urodził..." a jak to już nikt nie musi wiedzieć.

      Usuń
  5. spokojnie. wiadomo, stresujesz się tym co nieznane, nie wiesz co będzie potem, lęk nakręca nerwy, i kółko się zamyka. Przyznam szczerze, że dla mnie większymi bohaterkami są kobiety po CC, dlatego, że wstają i dają radę. Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko się gładko potoczyło.
    A co do męża - może też się boi i stąd jego odczepne "będzie dobrze", może boi się, że się rozklei? A łóżeczko wywlecz na środek pokoju i zacznij sama skręcać - na pewno przybiegnie pomóc!
    ściskam mocno! To już pojutrze! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana dobrze rozumiem co czujesz, chyba 80% kobiet ma takie myśli i obawy. To zupełnie naturalne, a co do męża to niestety mój jak mnie nie było w domu zrobił taki burdel że nie poznałam własnego mieszkania, ale trzeba odłożyć to na bok, bo teraz masz ważniejsze sprawy na głowie. Ja też miałam cesarkę, tyle tylko że najpierw rodziłam kilka godzin naturalnie, ale nie uważam żeby cesarka nie była porodem, bo owszem nie czujesz bólu w trakcie, ale to co się dzieje potem jest chyba dużo gorsze. Bo jest to operacja i o ile po zwykłej operacji spokojnie możesz sobie dochodzić do siebie, to po cesarce musisz się pozbierać natychmiast. Możesz mieć problemy z karmieniem, dlatego pamiętaj, że nawet mimo braku pokarmu masuj piersi i staraj się odciągać choć trochę to co w nich jest lub oczywiście podkarmiać dziecko, jeśli dasz radę. Bo niestety po cesarce karmienie to koszmar, zwłaszcza gdy dziecko dostało już butlę. A jak sobie poradzić z trudnymi myślami? Myśl o tym że już za chwilę zobaczysz maluszka, mnie to bardzo pomagało.powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, faceci i ich "będzie dobrze", u mnie w domu jest tak samo-ze wszystkim... Czasami szlag mnie już trafia, jak słyszę, że będzie dobrze. A cesarki nie musisz się wstydzić, ani nikomu tłumaczyć dlaczego ją miałaś, najważniejszy jest Twój synek. Ale też sama się z tym spotkałam, że są ludzie dla których cesarka to nie poród... Jaka to głupota i brak wiedzy-szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń