Hej!
Okazuje się, że strach ma wielkie oczy. Mój strach o cholestazę ciążową okazał się nieuzasadniony. Otóż w poniedziałek wybrałam się do Szpitala w którym będę rodzić. Pracuje tam mój gin. Poszłam do niego i kazał mi zrobić badania pod kątem tej nieszczęsnej cholestazy. Poprosiłam panią w laboratorium i wyniki miałam po 2 godzinach. Okazało się, że wyniki są dobre, wręcz bardzo dobre. Czyli to swędzenie ciała związane jest z uczuleniem na leki lub jakieś pożywienie. Moim zdaniem jednak na leki. Odstawiłam wszystkie te leki na grypę, syropy. Piję calcium i czekam aż minie. Mam nadzieję, że minie.Staram się nie drapać i jakby jest lepiej. Swędzi nadal ale nie tak samo jak wtedy gdy drapałam.
Nie jest to żadna choroba skóry, bo nie mam żadnych pryszczy czy innych oznak.
Co się stracha najadłam to moje. Ale kamień z serca. Mój mąż mówi, że nie mam już czytać forów internetowych, bo popadam w paranoje. Ale ja wolę dmuchać na zimne. A gdyby to jednak była cholestaza? Badanie kosztowało ok 40 zł a jakby dziecku coś się stało ja bym sobie nie darowała nigdy. A są przypadki, że dziecko ma zamartwicę.
Kolejna wizyta 19 lutego więc jeszcze troszkę. Ale i tak nie mogę się doczekać.
Teraz jestem w 35 tc i myślałam, że nic się nie zmieni a jednak. Zauważyłam teraz, że bardzo dużo chce mi się spać. W nocy się budzę 3-4 razy ale za to śpię długo i w dzień też umiem się zdrzemnąć.
Znowu dopadła mnie zgaga. Nie mogę jeść dużych posiłków bo czuję to jedzenie w gardle dosłownie. Jak zjem za dużo to po prostu boli mnie krtań. Mały chyba uciska na żołądek. Za to jem małe posiłki i często. Wyglądam jak hipopotam. Kręgosłup troszkę mniej boli, ale dużo leżę. To mi pomaga.
Niedługo Walentynki. Muszę coś kupić mojemu mężowi. On pewnie nic mi nie kupi jak zwykle, a chciałabym dostać łańcuszek złoty z serduszkiem. Nie chcę mu mówić, bo to bez sensu. A sam na to nie wpadnie. Nie jest w ogóle romantyczny. I co ja mam w takim razie zrobić?
Co wy kupujecie swoim mężom???
Bardzo się cieszę, że to nie cholestaza :) Udanych poszukiwań prezentu na Walentynki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że to tylko zwykłe uczulenie ;) ja mojemu mężowi na walentynki upiekę karpatkę, bo on bardzo ją lubi.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, ze to "tylko" uczulenie!
OdpowiedzUsuńMoj maz tak jak Twoj nie wykazuje sie kompletnie romantyzmem. Wiem, ze o Walentynkach nawet nie bedzie pamietal, a jak w pracy mu przypomna to i tak tylko wzruszy ramionami. Nie kupuje mu wiec NIC. ;)
Dobrze, że to nie cholestaza. Mój mąż też za bardzo nie ma pomysłu na to co mi kupić. Wygląda to tak, że pada nagle pytanie: co Ci potrzeba? A ja wtedy domyślam się, że jakaś okazja się zbliża.
OdpowiedzUsuńSuper że to nie cholestaza bo wtedy to tylko szpital, także hodujcie się dalej w domciu.
OdpowiedzUsuńCo do Walentynek to ja niestety nie mam sił żeby nawet gdzieś pójść i coś kupić, nie mówiąc o pichceniu jakiś super potraw :-(