Strony

niedziela, 11 grudnia 2016

Pomysły na potrawy Wigilijne

Hej!
Przychodzę do Was z zapytaniem?
Co robicie na Wigilijny stół?
Ja nie mam w tym roku pomysłów? Wiem,że na pewno  pierogi, ryba w occie,karp smażony, barszcz z uszkami,sałatka warzywna. I jak dla mnie by starczyło. W sumie to robię co roku.
Do tego ciasta. W tym roku postanowiłam upiec coś z książki Lidla. Przepisy w miarę proste.


Może jeszcze M  usiedze makowiec? Z Jasiem zrobimy nasze pierniczki.

Także jakoś zdrowo się nie zapowiada. Moja dietetyczka mówi,żeby tylko nie przytyć. Wiadomo,jednym nawet uda się schudnąć. Mój cel to nie przytyć.
Dajcie znać co wy planujecie wykonać na to świąteczne obżarstwo?
Może jakieś zdrowe przepisy, porady?

wtorek, 6 grudnia 2016

Świąteczny klimat

Hej! Byłam u dietetyczki. Przez 3 tygodnie zgubilam 1,2 kg. I nie powiem,że się jakoś głodzilam. Jem pierwsze śniadanie do godziny od wstania z łóżka i potem posiłki co 3 godziny. Moja dietetyczka mysli,że od razu można uciąć się od słodyczy. Ja czasami jeszcze coś tam podjem. Ale staram się wtedy raczej z rana,żeby moc to spalić chociaż w połowie. I wtedy traktuję to jako posiłek. Np o 14 do kawy jakieś ciastko albo gorzka czekolada.
Jest coraz lepiej i myślę,że będzie jeszcze lepiej. Latem do tego dojdzie więcej ruchu i pracy na działce, więc będzie łatwiej zrzucić balast tłuszczyku. A jest go u mnie bardzo dużo. Mam nadzieję,że teraz jestem już na tyle  świadoma, że tak łatwo nie wrócę do złych nawyków. W niedzielę kupiłam sobie ciastka do kawy i powiem Wam,że wydały mi się tak mega słodkie, że aż było mi nie dobrze. Żałowałam,że zjadłam. Już wolę gorzką czekoladę. Ta przynajmniej ma jakąś ilość żelaza.
Także świadomość rośnie. Oby wraz ze wzrostem świadomości waga malała.
To taki update o mojej wadze.
A teraz do meritum.
Chciałam napisać o tym,że czuję w tym roku jakoś bardziej klimat świąteczny.
Może dzięki małemu bobaskowi,który przypomina mi jak ważne są to święta. Poza tym postanowiłam troszkę sama przywołać ten klimat.
Odebrałam poszewki świąteczne.
Wyjęłam świąteczne kocyki. No i kosz. Nie mogłam się oprzeć, widząc kosz u Gosi. Mój kupiłam na Allegro.
W tym roku kupiłam Jasiowi adwentowy kalendarz. Fajnie jest otwierać codziennie jedno okienko. Ja nie miałam nigdy takiego kalendarza także sama cieszę się jak dziecko.

W  salono-kuchni położyłam już świąteczne lampeczki. Kupiłam w Biedronce. Na baterie. Lampek nigdy nie za wiele. A musiałam kupić nowe bo te z zeszłego roku Jaś zepsuł. Są do uratowania,ale ja się w elektryka bawić nie będę.
Salono-kuchnia nie wykończona ale co tam.
Kupiłam ozdoby na pierniki. Pod koniec tygodnia,może w sobotę będziemy piekli. Myślę, że to pieczenie może się spokojnie stać naszą coroczną tradycją.
No i spakowałam prezenty świąteczne. Co prawda nie wszystkie,ale te mikołajkowe i niektóre świąteczne. Muszę dokupić jeszcze papier.
W zeszłym roku prezenty dawałam w torebkach i to nie był dobry pomysł. Wiem,że torebki można potem jeszcze wykorzystać, ale jednak wolę, żeby dzieci otwierały prezenty z papieru. Jest wtedy ta chwilka zniecierpliwienia i radość większa jak się rozrywa ten papier nie wiedząc co tam może być.

Jaś nie dostał dziś prezentu tylko rózgę. Wczoraj tak broil. Mimo mojego zapominania,że Mikołaj widzi. Nie mógł dostać prezentu. Musi wiedzieć,że jego zachowanie było złe. Jak widział rózgę wytłumaczyła mu i ciągle mówil,że teraz już będzie grzeczny. Może dam mu jutro te prezenty a może pod koniec tygodnia. Zobaczymy jak się będzie starał

piątek, 2 grudnia 2016

Smak szczęścia

Hej! Ktoś mnie tutaj jeszcze w ogóle czyta? Zostawcie proszę chociaż jedno zdanie, żebym wiedziała, że ktokolwiek chce jeszcze czytać te moje wypociny.
Dziś skończyłam czytać "Smak szczęścia" książkę Agnieszki Maciąg.

I piszę Wam o tym, ponieważ jestem zachwycona. Czegoś takiego teraz potrzebowałam. Potrzebowałam, żeby ktoś mi powiedział, że jednak jestem szczęśliwym człowiekiem. Nikt z bliskich czy znajomych mi tego nie uświadomił ani nie powiedział. Każdy zawsze tylko narzeka. Ja sama też tutaj niejednokrotnie narzekałam. Ale to normalne. To jest część naszego życia. Dzięki książce pani Agnieszki uświadomiłam sobie,że tak na prawdę mimo, iż nie zyjemy dla siebie to o sobie nie możemy też zapominać. U mnie to tak już powoli było. Już od dłuższego czasu nie maluję się dla przyjemności. Ostatnio gdy się umalowalam zrozumiałam ile mi to kiedyś dawało radości. Teraz robię to tylko,żeby jakoś wyglądać. Za bardzo chcę się przypodobać innym. Bo wiadomo każdy czegoś od nas oczekuje. A prawda jest taka, że ja już sama wystarczająco od siebie oczekuję. Powinnam robić rzeczy dla siebie i dla dzieci,dla M a nie dla kogoś kto tak na prawdę w potrzebie czy niedoli będzie miał mnie gdzieś. Za bardzo przejmuję się ludźmi, a przynajmniej przejmowałam. To wpędziło mnie w jakieś błędne koło. I zdałam sobie sprawę, że moje uciekanie w słodycze,potem w papierosy było ucieczką przed opinią innych. Jadłam, potem miałam wyrzuty sumienia, znowu jadłam i tak w kółko.
Czas z tym  skończyć. Moje ciało to moja sprawa i zdałam sobie sprawę, że jem po to by mieć energię do życia. Jak będę się obrzerac to w końcu tak się roztyje, że moi synowie będą się mnie wstydzili.
Ważne jest aby cieszyć się z każdego dnia, z każdej najprostszej czynności. Teraz już wiem dlaczego praca w ogrodzie daje mi tyle szczęścia i spokoju a rabanie drewna uspokaja jak żadne słodycze czy papierosy.
Dowiedziałam się jeszcze wielu rzeczy o sobie, ale takich o których nie chcę tutaj pisać.
Jedno jest pewne. Z czystym sumieniem mogę polecić Wam ta książkę. Warta jest swojej wartości.





Mam jeszcze jedną jej książkę po  którą teraz sięgnę "Pełnia życia".  Na pewno dam Wam znać.
I muszę się przyznać,że wielokrotnie widziałam panią Agnieszkę w " Pytaniu na Śniadanie " lub innych programach i nawet z ciekawości zerknęłam na jej bloga. Ale pomyślałam sobie w pierwszej chwili,że kolejna celebrytka trzepie kasę na pisaniu. Aż do momentu gdy chciałam zamówić coś sensownego do poczytania i poczytalam opinie o tej książce a wreszcie zamówiłam i sama przeczytałam. Jestem zakochana i na pewno teraz wrócę również na bloga pani Agnieszki i przewertuje go od nowa.
Tak myślę, że może po prostu teraz dojrzałam do tego typu książek.
Mam nadzieję, że i ja odkryję ten swój prawdziwy smak szczęścia oraz docenie go