środa, 30 listopada 2016

Prezenty,prezenty

Hej!
Mam tyle pomysłów na posty,niejeden jeszcze z lata ale brak czasu swoje robi. Jak chce się 4 razy w tygodniu jeździć na basen i jeszcze mieć czas na ogarnięcie tego całego majdanu to trzeba z czegoś zrezygnować.
Ale tego tematu nie mogę ominąć. Co roku z zazdrością podglądał u Was co tam za pomysły na Mikołajki i Święta.
Ja uwielbiam prezenty. Raczej kupować. Dostawać nie bardzo,bo przeważnie jakieś bzdety dostaję.
I wiecie co jestem zdania,że nie można nie umieć kupować prezentów. To jest tylko wymówka. Ale u mnie zawsze tak było. Już w szkole zawsze kupowałam koleżankom super prezenty, mimo,że musiałam odkładać dłuższy czas. Ale sprawiało mi to  dużą frajdę jak mogłam komuś kupic coś co się spodobało.
Zawsze kupuję prezenty w ten sposób. Kupię coś co sama chciałabym dostać  i z czego bym się ucieszyła.
Poza tym wymówka, że nie ma kasy też jest słaba. ( moja tesciowa ja ma co roku).Bo przecież tak na prawdę wiemy kiedy są Święta i możemy się na nie przygotować. Ja w tym roku mam na dzień dzisiejszy prawie wszystkie prezenty pokupowane lub zamówione. Staram się każdemu przeznaczyć ok 50 zł. I wiadomo, nie zawsze jest to równe pięć dyszek. Czasami więcej, czasami mniej. Ale nie postawie czegoś na półkę z powrotem tylko dlatego,że kosztuje np 56 czy 60 zł a ja mam 50 przeznaczone i koniec. To lepiej już nie kupować nic niż kupić prezent, który nie będzie się podobał czy nie będzie przydatny. Lub jeśli nie wiemy co kupić dajmy kasę. Choć tego też nie pochwalam. To pójście na łatwiznę. Tak jak kupienie zestawu kosmetyków w supermarkecie. Takie zestawy możemy komuś z pracy kupić, chociaż też słabo to wypadnie.
Oto moje pomysły na prezenty. Może kogoś zainspiruje.
Dla fanów słodkości i nie tylko. W Lidlu za 17,90 bodajże.Orzechy i migdały w czekoladzie. Mniam. Sama bym zjadła.
Dla kogoś kto jest zapachowymi freakiem, tak jak ja np. 
Niedawno odkryłam nowe świece i przepadłam. Są dość drogie. Jedną kupiłam dla siebie a jedną dla rodziców chrzestnych Jaśka. Ta mniejsza to koszt 89 zł a większą 139 zł. Mają knot z prawdziwego drewna i podczas palenia skrzy się tak jak drewno w kominku.Odpala się ją na godzinę lub dłużej i potem gasi i dopiero wtedy z tego rozgrzanego wosku unosi się intensywny zapach. Podczas palenia też pachnie a!e troszkę delikatniej. Ja kupuję stacjonarnie. Na moim basenie mają takie cuda. I wychodzi taniej niż w necie. A poza tym możecie powąchać.
Ja przepadłam. Mirek mnie zastrzeli jak się dowie ila zapłaciłam za jedną świecę.
Ale się nie dowie. Poza tym nie palę, nie piję ( w dużych ilościach), więc kto mi zabroni. Jedno szczęście,że mam teraz swoją kasę z macierzynskiego.
Jakby kogoś interesowały zapachy to ten mały to patchouli a duży to trio o zapachu pianek marshmallows z ogniska,brązowego cukru i piasku oraz drewna leżącego na plaży. 
Myślę, że te słodycze i świeca ucieszą ich. To w sumie prezent dla nich obojga. Mogą jeść te pyszności przy zapalone świecy. Wow!
Poza tym szkło po pustej świecy może nam śmiało zastąpić wazon lub pojemnik na płatki kosmetyczne. Ja na pewno mój do tego wykorzystam. Ma zamknięcie,więc super.
Kocyk z Pepco za 24,90 zł. Dla mojej teściowej. Ona nam nie kupuję prezentów. W zeszłym roku nawet dla Jasia nic nie miała.  Ale co ja tu będę się rozwodzić. 
Miała dostać na początku to,

ale mi się spodobało i M powiedział, że mam sobie  zostawić. W sumie racja. Tesciowa to by tylko odstawila na szafę i stałoby do czasu aż ktoś by to wywalił.Super na bakalie czy ciastka. Kupiłam w netto jakiś czas temu za 39,90 zł.
Mojej chrzesnicy kupiłam złote kolczyki. Powiecie,że za dużo. Nie. Licząc,że ona je chciała na urodziny. Kupiłam je niedawno. Jakiś miesiąc temu. Ona wie,że to prezent łączony na urodziny + Święta. Cena? Nie pytajcie! 
Prawie 400 zł. 
A najlepsze, że ona jeszcze sobie uszu nie przekula. Mam nadzieję,że w końcu się odważy. 
A teraz prezenty dla Jaśka. Wiem,że powiecie,że przesadzam.Ale Jaś nie dostaje od nikogo innego zabawek.
Ale może komuś pomogę w wyborze zabawek dla chłopca.

Warsztat lub stolik. Lidl 139 zł. Pewnie w sklepach z zabawkami pełno takich. Ja kupiłam,bo dawno chciałam go mu kupić a udało się teraz.
Taki garaż Jaś też kiedyś chciał. W tym tygodniu w Lidlu. 69,90 zł bodajże.

LEGO duplo z koparką. Jaśka marzenie. Ciągle na  Jim Jam pokazują to w reklamach i on ciągle mi krzyczy mama zobacz. Ma już dwa zestawy duplo. Więc będzie i trzeci. 39,90 bodajże. Też Lidl.



No i co by mój syn tylko zabaw w głowie nie miał. Coś do ćwiczenia rysowania po śladzie i nauki pisania. Powiecie,że oszalałam. 3 latek i pisać? Jaś już dawno ćwiczy szlaczki i super mu to wychodzi. Im więcej będzie ćwiczył tym lepiej.
Cena: 12,90 zł. Szkoda było nie wziąć.
I znowu coś dla zapachowych freakow. Woski Kringle u mnie zawsze pożądane. Myślę,że jak wiecie, że ktoś lubi świece ucieszy się również z wosków. Tutaj akurat moje woski. 
Coś dla wielbicieli herbaty oraz Ceramiki Boleslawiec. Nie jest tani, bo ok. 150 zł. Ale zawsze na większy prezent można się zrzucić. Nieprawdaż?
Również coś dla fanów Bolesławca. Poza tym od razu widzicie nowy wzór kubka. Ta ceramika mnie kiedys zrujnuje. Ceny od 25 zł wzwyż.
Citroen Balls. Chyba każdy je już ma. Bo kiedyś znikały z sklepów jak ciepłe bułeczki. W poniedziałek widziałam pełno w Biedronce i jakoś nikogo już nie ruszały. Te mam z netto i czekają aż wykończe kuchnio- salon. Wtedy zajmą tu miejsce. Mam jeszcze jedne w odcieniach fioletu i szarości ze strony http://cottonovelove.pl. Teraz mają tam pełno nowości. Może akurat komuś się spodoba. Fajne jest też to,że można sobie dobrać samemu kolory pasujące do wnętrza.
Dla facetów ja preferuję perfumy. W Rossmanie czasem można wychaczyc coś w miarę na jakiejś promocji. Te perfumy akurat kupiłam za niecałe siedem dyszek.
I moja nowa miłość. Powiecie,że oszalałam. Zaplacic 99,99 zł za jedną czapkę. Tak, zapłaciłam za cztery. Dlaczego? Nie,nie odbiło mi. Po prostu żadna czapka mi nigdy nie pasowała. Ciężko było znaleźć coś dość dużego i zarazem fajnie wyglądającego i ciepłego. I jak zamówiłam i przymierzylam jedną wiedziałam,że to jest czapka idealna i polowalam na inne kolory. A łatwo nie było.
To sklep mojej ulubionej youtuberki szusz 1313. Ona na swoim kanale pokazuje te czapki jak wyglądają. A na tej stronie można zamówić. I nie tylko czapki. Także ubrania, ubrania dla pupila itp.

Dla kogoś kto uwielbia czytać możecie zamówić z  Empiku książki. Ja w tym roku postanowiłam wrócić do czytania. Gdy chodziłam do szkoły byłam najlepszym czytelnikiem w szkole. Lektury miałam w jednym paluszku. Teraz sięgnęłam po coś motywujacego Agnieszki Maciąg,coś o dzieciach, coby być ciut mądrzejsza w tej kwestii. Na razie przeczytałam " Smak szczęścia" i jestem zachwycona. Ale o tym może coś skrobne.
Jedną z tych pozycji kupiłam również dla kogoś z rodziny. 
 A to najtańsza opcja prezentu. Zakupy każdy robi. Więc może Wam się udać tak jak mi zebrać tyle naklejek aby obdarować również kogoś ta książką z Lidla. 
Na pewno są osoby,które nie kupują tyle a chętnie chciałyby taka książkę.


Zrobiłam jeszcze mega duże zamówienie u koleżanki, które mieszka 2 km ode mnie.
Ona ma pracownie krawiecka, która swoją drogą Wam polecam. Ja zamówiłam te cuda

Kilka poszewki świątecznych, w różnych wzorach, nie tylko tych. Bo poszewki nigdy za dużo. Ja uwielbiam poduszki i poszewki różnorakie.
Pościel dla Jaśka. Miał już taką, tylko,że na mniejszą kołdrę. Pod tamtą się nie mieścił, więc musiałam zamówić nową do większej kołdry.
Dla bratanicy M.
Dla drugiej bratanicy M. Sówka z imieniem
Dla Jaśka i Franka zamówiłam tipi w podobnych kolorach. Na pewno Wam pokażę jak już je odbiorę.
Dla bratanka M. Misiak z imieniem.

Także to było na tyle. Dla M zamówiłam złoty łańcuszek. Kiedyś miał ode mnie srebrny i gdzieś go zgubił, bo się zapięcie psuło.
Jeszcze coś mojej mamie i Ani. Ale to mamie jakieś witaminy a Ani jeszcze pomyślę.

Mam nadzieję, że komuś podsunęłam pomysł na prezent. Jeszcze jest czas.
Udanych zakupów.
Buziaki














wtorek, 22 listopada 2016

Dieta cud- mniej żreć

Hej!
Jest prawie dwunasta a ja gotuje jeszcze słoiki dla M. W sumie to miał przyjechać w czwartek ale jak zwykle. Dziś niby stwierdził,że za dużo pracy jest. Ja nie wiem jak ja mam na niego wpłynąć, żeby przyjeżdżał częściej do domu.
I mam dziś takiego wkurwa,że o mało nie wywalila tych słoików przez okno. On sobie kompletnie nie zasłużył na to,żeby jeszcze mu jedzenie przygotowywać. Jestem taka głupia i potem mam podziękowanie. Sama wszystko ogarniam,bo nie umiem inaczej a on to widzi i wykorzystuje.
Ale nie o tym.
Przez te nerwy sięgnęłam po czekoladę. Na szczęście kupiłam kilka gorzkich 70% kakao,co by w razie fraki nie sięgać po inne świństwa.
Bo nie wiem czy wam pisałam,ale jestem na diecie. Wybrałam się w końcu do dietetyczki. Jakieś 5 tygodni temu już. Jakoś po tym moim poście o dietetyku.  No i mam mieszane uczucia. Na pierwszej wizycie kontrolnej okazało się,że schudłam tylko 0,7 kg. Czyli po 3 tygodniach. No i przyznam się,że te pierwsze 3 tygodnie były bardzo ciężkie. Nie raz zjadłam coś słodkiego. Wręcz słodycze kusiły mnie bardziej niż zwykle. Wiecie na zasadzie zakazanego owocu. Jednak po tej wizycie zdałam sobie sprawę, że oszukuję tylko siebie samą. No i zawzielam się. Zaczęłam też chodzić 4 razy w tygodniu na basen. A waga nadal nie spada jakoś spektakularnie w dół. I owszem może zdarzyło mi się czasem zjeść więcej niż powinnam i może nie do końca jestem fair z tymi słodyczami. Ale jem co 3 godziny,owoce tylko do 16,potem same warzywa, bardzo mało pieczywa. Żadnych drożdżowek, ciastek.Jedynie jak mnie ciągnie bardzo to mam owoce suszone,ale też wtedy tylko kilka lub ciastka które sama zrobiłam z płatków owsianych.
Nie wiem. Ko!ejna wizytę mam 1 grudnia i ja nie wiem co ja zrobię jak waga dalej będzie tak powoli spadać. O ile w ogóle spadnie. Jak ważę się w domu to po kolejnych dwóch tygodniach spadła o pół kilo.
Dietetyczka mówi,że jem za dużo jak na swój tryb życia. Po prostu mam mniej żreć a schudne. Ale żeby to było takie proste.
Dajcie jakieś rady jak wytrzymać w postanowieniu i się nie poddać. Łatwo nie jest.
Dobrej nocy

A tu moje łobuzy. Jaś jak widzi,że robię Franiowi zdjęcia też prosi o fotę.




A Franio już coś tam próbuje mi zakomunikować. Słodki jest.

piątek, 18 listopada 2016

Nie jestem słabym człowiekiem

Hej!
Nie pisałam długo. Wiadomo z jakiego powodu. Dzieci.
Brak czasu na wszystko a wszystko na mojej głowie.
Jaś mi ciągle choruje. Ledwo udało nam się uniknąć szpitala.
Jak nie katar, kaszel to jelitowka. Jaś zaraził się od innych dzieci. Jestem wściekła na przedszkolanki, bo jeśli widziały,że panuje jelitowka i już kilkoro dzieci  zwymiotowało to mogły uprzedzić. Ja na pewno bym nie posłała Jasia. Nie mam pewności czy i tak by go nie wzięło,ale jednak. Może by się udało. A tak przez tydzień miałam w domu szpital i dziecko wymiotujace z biegunką, kaszlem i katarem. Jaś dostał skierowanie do szpitala,bo był już bardzo słaby, ale udało mi się uprosic lekarza, żeby dał nam jeden dzień. Jak się nie poprawi to pójdziemy. Jaś się wystraszył szpitala tak samo jak ja i zaczął przyjmować picie i elektrolity. Dostaliśmy siate lekarstw i następnego dnia było lepiej. Zanim Jaś doszedł do siebie trwało to jakieś półtora tygodnia. Ja dochodzilam znacznie dłużej.  I srać na jelitowke. Mi to się trochę przydało. Od razu czułam się lżejsza. Ale psychicznie byłam wypompowana.
Oby. Katar i kaszel też jakoś opanowaliśmy a w zeszłym tygodniu widziałam jeden dzieciak chodził obsmarkany. Teraz tylko czekać jak Jaś coś znów złapie.
A tutaj zagwostka dla Was. Na jednym zdjęciu jest Jaś sprzed trzy i pół roku na kolejnym Franio. Kto zgadnie który Jaś a który Franio? 
I niech ktoś mi powie,że nie są podobni. A wiele osób twierdzi, że nie są podobni.